sobota, 3 grudnia 2016

2.57

(...)
- A o której w ogóle wyjeżdżają twoi rodzice ?-zapytałam z nadzieją, że ojciec Jacka wyjedzie jak najszybciej.
- Ola...bo chciałem ci powiedzieć, że mój ojciec zostanie tu trochę dłużej-powiedział Jacek a ja omal nie zasłabłam.
- Na dłużej ? Czyli na ile ?-zapytałam przestraszona.
- No nie wiem...około tygodnia-odparł Nowak.
- No dobrze-powiedziałam udając, że nic to mnie nie rusza.
- Hej...co jest ?-zapytał zdziwiony Jacek.
- Nic-odpowiedziałam krótko.
- Nic ? To czemu się tak dziwnie zachowywałaś przy swoim ojcu ?-zapytał Nowak.
- Ale ja się dziwnie nie zachowywałam-skłamałam.
- Nie rób ze mnie głupka, słyszałem jak prosiłaś swojego ojca by cię dzisiaj przenocował u siebie, czemu ?-zapytał Jacek.
- Ja...ja nie mogę ci powiedzieć-oparłam ze łzami w oczach.
- Ale dlaczego ?-zapytał smutno Jacek.
- Bo mi nie uwierzysz-westchnęłam po czym wyszłam, zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia, założyłam buty i kurtkę po czym wyszłam z mieszkania. Poszłam na najbliższy przystanek autobusowy, a kiedy już na nim byłam zobaczyłam, że autobus mam za 10 minut, stanęłam pod daszkiem a po chwili mężczyzna w starszym wieku, widząc, że jestem ciąży ustąpił mi miejsca. Było mi już bardzo zimno a moje ręce i nogi się już trzęsły. Pan, który ustąpił mi miejsca zauważył to, że marznę...
- Nie jest pani zimno ?-zapytał mężczyzna.
- Nawet jeśli to co pana to w sumie obchodzi ?-zapytałam.
- Niech pani je weźmie-oznajmił mężczyna podając mi swoje rękawiczki.
- Dziękuję, ale pan naprawdę nie musiał-powiedziałam.
- Oj musiałem, jakim jedzie pani autobusem ?-zapytał blondyn.
- 10-odpowiedziałam.
- Ja też-odparł mężczyzna.
Rozmawialiśmy jeszcze przez parę minut po czym przyjechał nasz autobus, szybko do niego wsiedliśmy po czym autobus ruszył. Siedziałam na przeciwko pana, którego poznałam...jednak on się na mnie dziwnie patrzał. Lecz ogółem jego twarz była mi dziwnie znajoma. Postanowiłam się go zapytać...
- Jak się pan nazywa ?-zapytałam ciekawa.
- Dominik Mazur...a ty ?-zapytał mężczyzna o siwych już włosach.
- Aleksandra Wyskocka, miło mi-odpowiedziałam a Dominik kiedy otworzyły się drzwi na najbliższym przystanku wybiegł z niego jak poparzony a ja...zdziwiło mnie to, co się stało ? Przecież nic nie powiedziam złego. Jechał jeszcze około 10 minut po czym udałam się w stronę mieszkania mojego taty. Szłam ciemną uliczką jednakże lampy raziły moje oczy...lecz dalej szłam. Po około 8 minutach byłam już przy bloku mojego taty. Jako to, że było bardzo zimno przyspieszyłam dzięki czemu bardzo szybko wylądowałam w bramie mojego ojca. Tata mieszkał na 7 piętrze dlatego postanowiłam pojechać windą. Kiedy już wjechałam na wybrane piętro zauważyłam siedzącego na schodach...Jacka. Kiedy tylko mnie zobacz wstał, po czym podszedł do mnie i złapał za ręce zamykając je w szczelnym uścisku...
- Co się stało ?-zapytał zaniepokojony moim zachowaniem Jacek.
- Nie uwierzysz mi...więc po co mam ci to mówić-powiedziałam po czym zaczęłam płakać.
- Uwierzę bo cię kocham. Co jest ?-zapytał Nowak.
- Bo...chodzi o twojego ojca-zaczęłam próbując się uspokoić.
- Powiedz, co się stało -odparł Jacek tuląc mnie.
- On...on mnie dotykał...groził mi-powiedział szlochając.
- Nie...ja go zabiję !-oznajmił wściekły Jacek.
- Nie rób niczego co byś potem żałował. Jeszcze to ty będziesz mieć problemy w pracy-powiedziałam.
- Zobaczysz...wszystko będzie dobrze skarbie.
- Mam taką nadzieję...-westchłam.
*********************************************No hej :D Masz Ala :) Chciałaś to mass 😁😁😁 więc tak:
- Podobało się ? 😏😏😀😀😀
- Następne opowiadanie niebawem 😁😁😁
- Piszcie komentarze, opinie, sugestie, pomysły, itp.  😏😀😀😀
- Jak wam się podobał ten sezon ? Jak dla mnie był świetny tylko...czy w końcu ten psycholog zmarł bo nie dali sceny z jego śmierci tylko jak stał na ttm moście. 😁😁😏😏😀😀
- Kto ogląda: Sprawiedliwi-wydział kryminalnych. 😁😁😁😁 Serial zajebisty tylko jak teraz Adam z Marysią mieli wypadek...to boję się, że albo zmarli albo są sparaliżowani 😥😥😥😥😥😥😟😟
Wy też to oglądacie ? 😁😁😁 jak nie to grąco zachęcam do obejrzenia 😀😀😀
Pozdrawiam Wiki :)


niedziela, 13 listopada 2016

2.56

(...)
- Może...przynieść wam coś do jedzenia ?-zapytałam nieśmiało.
- W sumie czemu nie-odparł tata Jacka.
- To może ciasto, zrobiłam ostatnio pyszną szarlotkę-zaproponowałam.
- Ja chętnie spróbuję-odparł z uśmiechem mój tata.
Kiedy już zaczęłam kroić ciasto, poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii. Byłam pewna, że to Jacek-jednak się myliłam...
- Ale ty jesteś piękna-oznajmił znajomy mi głos jednak...czekaj, czekaj. To nie głos Jacka.
- Przepraszam ale co pan robi ?-zapytałam spanikowana.
- Ale ty masz piękne...nie dokończył, ponieważ poznałam ten głos...przecież to ojciec Jacka. Przestraszyłam się nie na żarty i go odepchnęłam od siebie.
- Niech mnie pan zostawi-powiedziałam wkurzona.
- Chcę cię !-oznajmił ojciec Jacka po czym się do mnie niebezpiecznie przybliżył.
- Niech się pan ode mnie odczepi. Jestem z policji, a Jacek jak się dowie to...-chciałam dokończyć ale mężczyzna uderzył mnie pięścią w oko.
- Słuchaj suko...Jacek się o niczym nie dowie. A zresztą...jestem jego ojcem, komu uwierzy ? pewnie, że mi złotko-powiedział z chamskim uśmieszkiem tata Jacka.
- Ale czego ty ode mnie w ogóle chcesz ?-zapytałam ze łzami w oczach.
- Ciebie i tego twojego zmysłowego ciała-odpowiedział mężczyzna a ja z płaczem wybiegłam do toalety.
W toalecie zauważyłam, że pod okiem mam już sporego siniaka więc przykryłam go sporą warstwą podkładu i pudru do twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć, jaki z niego bydlak...przecież był on wcześniej taki dla mnie miły i uprzejmy...A jak mi coś zrobi ? Przecież on jest teraz niepoczytalny i nie wiadomo co on może teraz zrobić. A jak powiem o tym Jackowi to on mi w to nie uwierzy, przecież to jego najukochańszy ojciec. Myśląc o zaistniałej sytuacji z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi...
- Ola, jesteś ?-usłyszałam głos mojego taty.
- Tak, a coś się stało ?-zapytałam.
- Możesz wyjść ?-zapytał Wysocki.
- No dobrze-odparłam, ostatni raz spojrzałam w lustro po czym wyszłam z toalety.
- Olu czemu płakałaś ?-zapytał prosto z mostu mój tata.
- Ale ja nie płakałam-odparłam kłamiąc mojego tatę.
- Proszę,,,nie kłam mnie bo przecież widzę-odparł Wysocki.
- Nie wiem o co ci chodzi-powiedziałam po czym spuściłam swój wzrok na podłogę.
- Jak nie chcesz to nie mów...a ten siniak ?-zapytał mój tata.
- Widać go ?-zapytałam przerażona.
- No widać, co zrobiłaś ?-zapytał mój ojciec a ja musiałam coś powiedzieć tylko po to w sumie by mi uwierzył. Przecież nie mogę powiedzieć mu prawdy...
- Uderzyłam się w szafkę jak chciałam wyjąć talerzyk-odparłam speszona.
- Aha...chciałem ci powiedzieć, że zbieram się już do domu-powiedział Wysocki.
- Mam do ciebie pytanie tato...-zaczęłam niepewnie.
- Słucham.
- Czy mogę dzisiaj przenocować u ciebie ?-zapytałam z nadzieją.
- Ale czemu ? Coś się stało ?-zapytał inspektor, a w tym momencie podszedł do nas Jacek...
- A nic, nic-powiedziałam z myślą, że Jacek tego nie usłyszał...jednak mój tata dziwnie na mnie spojrzał.
- To ja już idę bo już jest trochę późno a jutro robota czeka-powiedział mój ojciec po czym pocałował mnie w policzek.
- Pa tato, do zobaczenia jutro-oznajmiłam po czym się cała reszta z nim pożegnała.
Po wyjściu mojego taty powiedziałam Jackowi, że idę pościelić łóżko jego rodzicom w pokoju gościnnym jednak poprosiłam Jacka o to by poszedł ze mną-tak by na wszelki wypadek gdyby wszedł do pokoju ojciec Jacka bym nie była sama w pokoju. Kiedy ścieliliśmy łóżko Jacek cały czas mnie rozbawiał, jak ja się cieszę, że mam tak wspaniałego mężczyznę, który zawsze dba o to bym jak najczęściej miała uśmiech na twarzy. Kiedy już zrobiliśmy to co mieliśmy udaliśmy się do sypialni, gdyż obydwoje byliśmy już zmęczeni a jutro mamy służbę. Kiedy Jacek nie patrzał na drzwi dyskretnie zamknęłam je na klucz-tak dla bezpieczeństwa...
- Jacek...-zaczęłam nieśmiało.
- Tak ?-zapytał Jacek szukając czegoś w komodzie.
- Bardzo cię kocham-powiedziałam z lekkimi rumieńcami na twarzy a Jacek natychmiast przerwał to co w międzyczasie robił i podszedł do mnie z uśmiechem.
- Ja ciebie też bardzo kocham skarbie-odpowiedział z uśmiechem Jacek po czym pocałował mnie w czoło.
*****************************************************************************No hej :) Co tam u was ? Jaka pogoda w waszych miastach ?? Piszcie w komentarzach :)  Tak sobei myślałam pisząc te opowiadania, że za miło tu ostatnio było więc jakieś zamieszanie by tutaj idealnie pasowało ;D Mam nawet ciekawe pomysły :D Szykujcie się <3
Czytaliście streszczenia ??? Emilka urodzi <3 <3 <3 Tylko jednak szkoda, że z powodu zdenerwowania :/ Jak ja nie lubię ojca Emilii,..bydlak jeden...
Ale jednak bardzo mnie zasmuciła wieść, że Mieszko umrze :( Bardzo go polubiłam wręcz czasami miałam wrażenie, że go trochę za mało było w odcinkach :/  Mam wrażenie, że scenarzyści teraz będą uśmiercać wszystkich po kolei :/ Ciekawe, Hmmm....kto będzie następny !!???
Ale ogólnie można zauważyć, że ta seria dobiega już niestety końca :/ I znowu czekanie do wiosny....nienawidzę tego xD
Ale przejdźmy do rzeczy xD:
- Podobało się ? :)
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp. :)
Pozdrawiam Wiki :)
P,S, Jeżeli czytaliście ostatnie opowiadanie pamiętacie pewnie sen Oli z dzieciństwa :) W najbliższych opowiadaniach będzie powoli wyjaśniane te wydarzenie z życia Oli, dlatego też zachęcam do dalszego czytania :)

sobota, 12 listopada 2016

Mówimy STOP hejtom na blogu ! + wyjaśnienia :)

Stop !
Nikt nie ma prawa obrażać mnie ani innych osób piszących blogi dotyczące serialu "Policjantki i policjanci", pragniemy aby każdy czuł się jednakowo. To, że piszesz blog oznacza, że to właśnie ty jesteś utalentowany, odważny i nie wstydzisz się swojej pasji ! Jeśli ktoś wyśmiewa cię, ponieważ piszesz cudowne opowiadania świadczy tylko o jego zachowaniu i beszczelności !!!
**************************************** 1. Piszę o tym, ponieważ jedna z blogerek pisząca również bloga na temat chciała nam pokazać, że osoby krytykujące nasze prace są bezmyślne i robią to bez myśli, że osoby odbierające ten "hejt" mają uczucie, że są najgorsze...ale to nie prawda !!!!! Te osoby są bardzo odważne pokazując swoją pasję i to co robią najlepiej. Hejterzy-mogę wam zagwarantować, że nie umiecie pisać tak świetnych opowiadań jak my i...nie dorastacie nam do pięt !!!!
2. Chciałam was przeprosić za brak opowiadań w ostatnim czasie lecz mam teraz spore urwanie głowy :/ Dostałam poważną rolę w teatrze i nie mogę ich teraz zawieść a skutek jest taki, że mam sporo tekstu+ciągła nauka. Postaram się w najbliższym czasie dodać opowiadanie bo w sumie mam je napisane na "brudno" :)
Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie :)
Pozdrawiam Wiki :)

poniedziałek, 31 października 2016

2.55

*Ola*
Po 5 minutach nałożyłam wszystkim gościom posiłek i zaczęłam przynosić talerze z jedzeniem do salonu a Jacek w międzyczasie Jacek przyniósł rodzicom napoje...
- Kto gotował ?-zapytała mama Jacka.
- Ola-odpowiedział Jacek po czym spojrzał mi w oczy.
- Olu, ty powinnaś Jacka w końcu dawać do tej kuchni, nie możesz się przecież przemęczać-oznajmiła mama Jacka.
- Ale Jacek też się przyłożył, poszedł po składniki do sklepu więc wie pani-powiedziałam z lekkim uśmiechem a Jacek się mimowolnie do mnie uśmiechnął.
- Oj już go tak nie broń-powiedział ze śmiechem tata Jacka.
Zaczęliśmy jeść przy czym dużo jeszcze rozmawialiśmy i opowiadaliśmy o naszym życiu. Mój tata musiał pytać o mnie w stopniu takim jakbym była co najmniej wiedźmą ale ja naprawdę nie jestem aż taka zła.
- Bardzo pyszny obiad. Nie przypuszczałem, że jedzenie bez mięsa może być tak pyszne-powiedział tata Jacka.
- Zgodzę się z panem-poparł mój tata.
- Może...przejdziemy już na "ty". Przecież zaraz będziemy rodziną-powiedział tata Jacka.
- Dobry pomysł. Wojciech-powiedział ojciec wystawiając dłoń w kierunku drugiego mężczyzny.
- Marcin-oznajmił ojciec Jacka ściskając dłoń mojego ojca.
- Ma ktoś ochotę na szampana ?-zapytał Jacek.
- Ja z chęcią-oznajmiłam rozbawiona z uśmiechem.
- O nie, nie, nie. Tobie nie wolno-powiedział Jacek po czym mnie pocałował.
- W sumie mi możesz polać jednego-powiedział Marcin.
- Dobrze. A ty mamo, szefie ?-zapytał blondyn.
- Mi możesz jednego nalać-powiedział Wysocki z przyjacielskim uśmiechem.
- Mi nie. Potowarzyszę trochę Oli...ale bez alkoholu-powiedziała mama Nowaka.
- No dobrze, to ja zaraz wrócę-oznajmił Jacek.
Po rozmowie poszłam z mamą Jacka do sypialni, usiadłyśmy na nim i zaczęłyśmy rozmawiać na przeróżne tematy aż padło dla mnie niespodziewane pytanie z jej strony...
- Będzie chłopiec czy dziewczynka ?-zapytała z uśmiechem pani Nowak.
- Przepraszam...ale nie chcę nikomu jeszcze mówić. Chciałam aby była to niespodzianka-powiedziałam speszona.
- No powiedz...nikomu nie powiem-powiedziała radośnie kobieta.
- No dobrze ale...proszę nikomu nie mówić-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Czyli ?-zapytała z uśmiechem mama Jacka.
- Bliźniaki, chłopiec i dziewczynka-powiedziałam z uśmiechem.
- Ale fajnie. A jak byś chciała dać im na imię ?-zapytała Nowakowa.
- Jeszcze nie wiem bo wolałabym przegadać ten temat najpierw z Jackiem.
- Rozumiem-oznajmiła kobieta o długich blond włosach.
Po rozmowie udałam się z mamą Jacka do salonu gdzie Jacek z moim i jego ojcem prowadzili ciekawe dyskusje. Zaczęłam ich słuchać jednak po chwili nie chciało mi się nic już robić, mogłabym pójść spać jednak nie wypadałoby tak gości zostawić.
*********************************************************************************Cześć wam :) Co tam u was ? Jesteście w szkole czy macie wolne jak ja :D
Teraz do rzeczy:
- Podobało się ?
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Szykuję dla was miniaturkę (ale nie wiem kiedy dokładnie dam ją na bloga :) )
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :)
- Czy tylko ja się obawiam odcinka, w którym Ola i Michał się pocałują (za niedługo będzie ten odcinek tylko nie wiem dokładnie kiedy Xd)
Pozdrawiam Wiki :)

sobota, 22 października 2016

2.54

Gdy zrobiłam już obiad wyszło na to, że nasi rodzice przyjdą za 30 minut. Poszłam do szafy, która znajdowała się na przedpokoju by wyjąć jakiś obrus na stół. Jacek w międzyczasie powiedział, że jego rodzice zostaną do jutra, ponieważ nie mają zbyt blisko do Wrocławia bo mieszkają około 200 km od niego...
- Gdzie jak coś będą spali moi rodzice ?-zapytał Jacek.
- Mi jest wszystko jedno-powiedziałam po czym się uśmiechnęłam.
- No dobra, zobaczymy później. A przygotowałaś pościel ?-zapytał Nowak.
- Tak, przed chwilą wyjęłam-odpowiedziałam.
- No to co, wszystko zrobione-odparł Jacek łapiąc mnie w biodrach.
- No właśnie nie wszystko-powiedziałam.
- Coś jeszcze ?-zapytał zdziwiony Jacek.
- A ja ? Przecież muszę się jakoś ogarnąć a ty mógłbyś się w końcu ogolić-powiedziałam rozbawiona po czym cmoknęłam policzek Jacka i udałam się do sypialni. Zaczęłam przeszukiwać swoją szafę i znalazłam skromną sukienkę w kwiatki oraz czarną marynarkę. Zamknęłam drzwi od środka i się zaczęłam przebierać...
- Ola, jesteś ?-zapytał Jacek stojąc przed drzwiami do sypialni.
- Tak, zaraz wyjdę-powiedziałam a chwilę później wyszłam. Jacek stał i cały czas na mnie patrzył.
- No co ?-zapytałam z uśmiechem spoglądając na Jacka.
- Wyglądasz słodko w tej sukience i z tym brzuszkiem-oznajmił Jacek obejmując mnie w talii.
- Ale ładnie to już nie-oznajmiłam smutno.
- Nie ładnie...tylko przepięknie zacznijmy od tego-odparł Jacek tuląc mnie mocno.
- Na pewno ? Nie za ostro ? Boję się, że twoi rodzice mnie nie zaakceptują-westchnęłam.
- Przecież moi rodzice cię uwielbiają. Matka jak dzwoni to ciągle tylko o ciebie wypytuje albo o tobie mówi-powiedział Jacek z uśmiechem.
- Jak ja ciebie kocham-oznajmiłam przytulając się mocno do blondyna.
- Ja ciebie też kocham-odpowiedział Nowak po czym pocałował mnie w czoło.
Rozmawialiśmy sobie z 10 minut po czym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jacek wziął mnie za rękę i poszliśmy otworzyć drzwi. Przed drzwiami stali już wszyscy goście: rodzice Jacka oraz mój tata...
- Witajcie kochani-zaczęła rozmowę mama Jacka.
- Cześć mamo, cześć tato-powiedział z uśmiechem Jacek po czym podszedł najpierw do swojej mamy i pocałował ją w policzek a następnie podszedł do swojego ojca i przywitał się z nim rodzinnym podaniem dłoni.
- Dzień dobry-przywitałam nieśmiało rodziców Jacka po czym podeszłam do swojego taty i go przytuliłam.
- Cześć tato-szepnęłam.
- Cześć córuś, ale ty pięknie wyglądasz-powiedział Wysocki.
- Dziękuję-odpowiedziałam z lekkimi rumieńcami na twarzy.
- Wiecie co...może wejdziemy do domu bo robi się trochę zimno.
- Dobry pomysł-odpowiedział tata Jacka.
Weszliśmy do domu i okazało się, że dobrze zrobiliśmy bo po samym wejściu do domu zaczęło delikatnie padać. Rodzice rozebrali i przeszli do salonu, a ja udałam się do kuchni i powoli zaczęłam nakładać na talerze obiad. Chciałam zabrać z parapetu sok lecz przez przypadek zrzuciłam kubek, który się zbił przez co narobił sporo hałasu. Miałam już się schylić lecz poczułam silny skurcz, który wywołał u mnie mnóstwo bólu.
*Jacek*
Usłyszałem dźwięk rozbitego szkła wiec szybko udałem się do kuchni. Kiedy już w niej byłem zobaczyłem Olę leżącą na podłodze z dłonią na brzuchu.
- Nic ci nie jest ?-zapytałem przestraszony kucając obok niej.
- Nie...znaczy chyba nie. Dostałam skurczu-powiedziała Ola patrząc mi głęboko w oczy. Wyraźnie była przejęta i przestraszona sytuacją.
- Zaczyna się ?-zapytałem zaniepokojony.
- Yy...raczej nie. Jeszcze mam sporo czasu do porodu-powiedziała Ola a ja pomogłem jej wstać.
- Ja posprzątam a ty nałóż rodzicom...tylko ostrożnie-powiedziałem z lekkim uśmiechem a ona ten uśmiech odwzajemniła.
********************************************************************************
Hejka :) Witam was (a może ciebie :) tak lepiej to brzmi :D )  Co tam u was ? Jak wam minął ten tydzień bo u mnie dobrze :)
- Podobało się ? :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Piszcie w komentarzach linki do waszych blogów :)
Jeżeli będzie co najmniej 5 komentarzy (waszych a nie z moimi ) to dzisiaj lub jutro wstawię nowe opowiadanie :) Robię już tak bo obawiam się, że mój blog nie ma już sensu i powinnam go najzwyczajniej zawiesić :( Mam jednak nadzieję, że chociaż niektóre osoby mają jeszcze ochotę czytać mojego bloga :)
Pozdrawiam Wiki :)


piątek, 14 października 2016

2.53

1 miesiąc później...
Jestem z Jackiem od jakiegoś czasu w domu. Rehabilitacja na szczęście nie była konieczna i obydwoje za 5 dni wracamy do służby. Komendant pozwolił mi być jeszcze w patrolówce jednak za niedługo przez mój za duży brzuch nie będę mogła już pracować w terenie. Wstałam o godzinie 9 i zrobiłam szybkie śniadanie dla mnie i dla Jacka. Jednak śniadanie musiałam zjeść sama gdyż Jacek jeszcze spał a sądząc po jego pozycji to szybko nie wstanie. Przeszłam wolnym krokiem do salonu a kiedy już w nim byłam postanowiłam włączyć telewizję. Przechodziłam z jednego kanału na drugi aż zobaczyłam coś ciekawego, dałam trochę głośniej by trochę lepiej wszystko usłyszeć a tu taka niespodzianka-ogłosili dla Wasyla i Kubka wyrok sądowy w wysokości 10 lat pozbawienia wolności. Uśmiechnęłam się na tą wieść i zaczęłam jeść śniadanie. Było na tyle nudno, że wyjęłam z szafki tableta i zaczęłam przeglądać różne strony internetowe. Po godzinie przyszedł do mnie Jacek...
- Jak coś śniadanie leży w kuchni-oznajmiłam nie spuszczając wzroku z tableta.
- A może jakieś cześć na przywitanie-powiedział rozbawiony Jacek.
- Hej-powiedziałam krótko po czym Jacek do mnie podszedł i zabrał urządzenie z rąk.
- A co to miało znaczyć ?-zapytałam zdziwiona.
- Nie chcę byś się od tego uzależniła-odparł Nowak.
- No ale się nie uzależnię-powiedziałam.
- Każdy tak mówi i co ? Teraz bez tego nie mogą żyć. Chociaż...oddemnie mogłabyś się tak uzależnić-powiedział z uśmiechem Jacek.
- Od ciebie to bym się raczej uzależnić nie chciała-powiedziałam rozbawiona.
- A dlaczego ?-zapytał uśmiechem blondyn.
- Bo bym nie umiała bez ciebie żyć gdyby ciebie nie było, a drugiego Jacka takiego jak ty to bym raczej nie spotkała już w swoim życiu-powiedziałam po czym pocałowałam Jacka.
Godzina później...
Postanowiliśmy z Jackiem powoli szykować obiad gdyż dzisiaj mieli przyjechać do nas rodzice Jacka oraz mój ojciec...
- To co zrobimy ?-zapytał Jacek.
- W sumie nie wiem. A ktoś z twoich rodziców jest weganem ?-zapytałam odgarniając grzywkę z oczu.
- Nikt a co ? Masz jakiś pomysł ?-zapytał Nowak.
- Właśnie mam. Kiedyś, jeszcze na studiach uwielbiałam te danie robić. Chodzi o szpinak w makaronie z sosem serowym. Mówię ci, pyszne danie-powiedziałam z uśmiechem.
- Ok. A czegoś potrzebujesz ze sklepu ?-zapytał Jacek.
- Ja pójdę to sklepu a ty możesz przygotować patelnię-powiedziałam po czym zmierzyłam w stronę wyjścia jednak Jacek przybliżył mnie do ściany i namiętnie pocałował...
- Ja pójdę-wyszeptał Jacek obejmując mnie w biodrach.
- No dobrze, kup 2 serki naturalne i jeden serek kamember bo szpinak i makaron mamy w domu-powiedziałam obejmując swoje dłonie wokół jego szyi.
- Zaraz wrócę-oznajmił Nowak po czym cmoknął mnie w policzek i wyszedł. Poszłam do kuchni rozgrzać patelnię, wyjęłam z lodówki masło, szpinak i czosnek. Włączyłam gaz i postawiłam na nim patelnię, wrzuciłam do niej pół masła przez co miało się to ładnie nagrzać by krócej robić szpinak następnie szybko pokroiłam 3 ząbki czosnku po czym je również wrzuciłam do patelni. Kiedy wrzuciłam resztę podstawowych składników do patelni wrócił Jacek i dał mi resztę potrzebnych składników na obiad...
*********************************************************************************Hej :)  Co tam u was ? Bo u mnie świetnie :) Byliście dzisiaj w szkole ? Ja byłam jednak nie miałam lekcji bo miałam warsztaty informatyczne z programowania-były świetne :) ^_^
Przepraszam was, że tyle musieliście czekać na kolejne opowiadanie jednak musiałam powtórzyć materiał z całego gimnazjum na konkurs "Zdolny Ślązak Gimnazjalista" Zakres nie był według mnie łatwy ale nie był jakiś skomplikowany, ponieważ brałam udział z bloku humanistycznego :) Może ktoś z was też brał udział w tym konkursie ? :D Nauki jest sporo ale jak ktoś chce to sobie z tym poradzi :)
A teraz:
- Podobało się ? :)
- Następne opowiadanie niebawem gdyż w poniedziałek jadę z klasą na 2-dniową wycieczkę :D
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Piszcie w komentarzach linki do waszych blogów :) Chętnie zajrzę :D
Pozdrawiam Wiki :)
P.S.1 Polecam wam 2 piosenki, które moja nauczycielka od angielskiego nam puściła <3 Świetne XD Uważajcie bo mogą popsuć waszą psychikę jak moją XD :D :)
1. Johny, Johny, Yes Papa :D (może ktoś ją już zna :D )
2. Pink Fluffy Unicorns Dancing on Rainbows-Fluffle Puff [1 Hour] <3 Ten jednorożec jest niesamowity XDD A piosenka wciąga :D Cały wczorajszy i dzisiejszy dzień ją śpiewamy :)
Uwaga bo te piosenki mają ponad 1 godzinę czasu :D

sobota, 1 października 2016

2.52

Kiedy Mikołaj zabrał już swoje córki zrobiłam się senna więc postanowiłam się zdrzemnąć. Przykryłam się miękkim kocem, wygodnie się ułożyłam i zmrużyłam powieki...
- Nie !! Zostaw ją, błagam-krzyczała zapłakana kobieta.
- Nie ma mowy, niech cierpi !-krzyknął mężczyzna bijąc małe dzecie skórzanym paskiem po całym ciele.
- Weź mnie, zrób ze mną co chcesz ale zostaw moją córeczkę w spokoju-krzyknęła z zapłakaną twarzą brązowowłosa.
- Jeszcze was kiedyś dopadnę-powiedział starszy mężczyzna, wyjął żyletkę i przejechał nią po brzuszku dziewczynki po czym wziął ja na ręce i zaczęli uciekać z płonącego domu. Kiedy byli na świeżym powietrzu cały dom runął, nie było ani jednej żywej duszy oprócz ich.
- Mamo !-krzyknęła zapłakana dziewczynka z misiem od jej rodziców.
- Mamy już nie ma-powiedział oschle mężczyzna po czym odszedł zostawiając małą dziewczynkę.
- Mamo...błagam...wróć do mnie...do taty...nie zostawiaj nas. Ratuj mnie mamo, z mojego brzuszka leci krew i to mnie bardzo boli-krzyczała zapłakana dziewczynka.
- Mamo nie...mamo nie zostawiaj mnie !
- Olu, obudź się-mówił delikatnie Jacek szturchając lekko Olę.
- Błagam...zostaw mamę...ona nic nie zrobiła złego.
- Olu...-Jacek nadal próbował wybudzić Olę z transu a po chwili się obudziła przestraszona oraz spocona.
- Mamo !-krzyknęłam wstając energicznie z łóżka lecz po chwili się zorientowałam, że jestem w szpitalu a koło mnie siedzi Jacek.
- Olu...co się stało ?-zapytał delikatnie Jacek.
- Nic...znaczy...przyśnił mi się koszmar-odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Chodzi o twoją mamę, tak ?-zapytał Jacek.
- No tak. Ja ją widziałam...znaczy ktoś mi groził a potem mojej mamie. Mówiła mu by dał mi spokój i by mnie zostawił a z nią zrobił co zechce. On wziął mnie na ręce i wyniósł z domu zostawiając moją mamę w płonącym domu, mnie zostawił przed tymi ruinami i...-opowiadałam Jackowi po czym odkryłam swój brzuch i kiedy się niemu dokładnie przyjrzałam zauważyłam w jednym miejscu bliznę po żyletce. Jak to możliwe ? To mogło się wydarzyć naprawdę ? Przecież ta blizna by się z byle czego nie wzięła. Byłam przerażona...nie umiałam powstrzymać od tego łez...nie umiałam.
- Nie płacz Olu...to był tylko sen-mówił delikatnie Jacek głaszcząc mnie po głowie.
- Ale...w tym śnie...ten mężczyzna pociął mnie żyletką po brzuchu i...ja mam tą bliznę. Przecież to musi mieć coś wspólnego z moją przeszłością-powiedziałam.
- A może ta blizna to z innego wypadku ?-zapytał Jacek.
- No właśnie nie. Moja mama...-zaczęłam.
- Co ?-zapytał Jacek tuląc Olę.
- Moja mama...była taka...podobna do mnie...miała takie same oczy jak ja-takie pełne siły jednocześnie troski o drugą osobę-mówiłam ze łzami w oczach jednak się uśmiechnęłam na myśl o tym wspomnieniu.
- Śpij jeszcze-powiedział cicho Jacek.
- Już nie zasnę, nie ma mowy-oznajmiłam.
- To chociaż się czegoś napij, coś zjedz-powiedział Nowak.
- No dobrze-odpowiedziałam po czym wzięłam pierwszy kęs bułki. Jacek również się poczęstował ale kiedy już zjadłam tę bułkę poczułam delikatne ruchy dziecka w brzuchu. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Co się stało ?-zapytał Jacek.
- Maluch kopie-oznajmiłam kładąc obie dłonie na brzuchu.
- Mogę dotknąć ?-zapytał z lekkim uśmiechem Jacek.
- Jasne, że tak-odpowiedziałam a Jacka dłoń powędrowała na mój już lekko zaokrąglony brzuch.
- Już nie mogę się doczekać jak w końcu zobaczymy tego małego króliczka-powiedział z uśmiechem Jacek.
- Zobaczymy co będziesz mówić za parę miesięcy jak będziesz stawać co chwilę w nocy bo dziecko będzie głodne-powiedziałam rozbawiona.
- A ty to co ?-zapytał również rozbawiony Jacek.
- No ja też czasami pójdę w nocy zobaczyć ale pamiętaj, że to ja się przez 9 miesięcy męczę niemiłosiernie a ty się tylko patrzysz lub śmiejesz-powiedział po czym zaczęłam się śmiać.
Jeszcze trochę pogadaliśmy po czym Jacek musiał się już udać do swojej sali gdyż zaraz miał mieć robione kolejne badania. Gdy Jacek wyszedł przyszła do mnie Emilka by spędzić ze mną trochę czasu.
*********************************************************************************Hejka :D Co tam u was ? Jakie plany na dziś ? Piszcie w komentarzach :)
A teraz:
- Podobało się ? :)
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, itp. :)
- Wpisujcie w komentarzach linki do swoich blogów :) Chętnie zajrzę i skomentuję :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa :)



sobota, 24 września 2016

2.51

Następny dzień...
Wstałam trochę późno bo około godziny 10:30. Przeszłam do pozycji siedzącej by przyzwyczaić oczy do tego nieszczęsnego oświetlenia. Wzięłam do dłoni swój telefon i moim oczom ukazał się jeden telefon nieodebrany od Mikołaja więc postanowiłam do niego odzwonić....
- O Ola, hej. Czemu nie odebrałaś ?-zapytał przez słuchawkę Białach.
- Spałam, a coś się stało ?-zapytałam.
- Wiesz...Ania z Dominiką bardzo chciały do ciebie wpaść i dotrzymać tobie towarzystwa-oznajmił Mikołaj.
- A niech przyjdą. Chociaż sama cały czas nie będę-powiedziałam radośnie.
- Za godzinę ci będzie pasowało ?-zapytał Mikołaj.
- Pasuje-odpowiedziałam.
- No to pa-zakończył rozmowę Białach.
Po rozmowie przyszła do mnie pielęgniarka ze śniadaniem oraz z nową kroplówką.
Podeszła do mnie...
- Jak się pani dzisiaj czuje ?-zapytała przyjacielsko pielęgniarka.
- A dobrze-odpowiedziałam również z uśmiechem.
- To fajnie. Za 30 minut zabierzemy panią na prześwietlenie brzucha i klatki piersiowej by zobaczyć jak wszystko wygląda po operacji i czy nie ma czasami żadnych komplokacji-powiedziała pielęgniarka.
- Ok. -oznajmiłam.
Kiedy skończyłam rozmawiać z pielęgniarką do pokoju wjechał Jacek. Uśmiechnęłam się na jego widok co on odwzajemnił po czym podjechał do mojego łóżka a kiedy był już przy mnie ja go pocałowałam.
- Cześć, jak się spało? -zapytał Jacek.
- W sumie dobrze ale i tak w domu jeszcze lepiej-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - A tobie jak się spało ?
- Nie zbyt dobrze...no wiesz przyszła żona takiego typa z mojej sali i przez pół nocy na niego wrzeszczała-powiedział rozbawiony Jacek.
- No to grubo-odparłam roześmiana.
- A żebyś wiedziała-odarł nadal roześmiany Jacek.
- Echhh...strasznie nudno tutaj-westchnęłam.
- A jak tam z dzieckiem ?-zapytał z lekkim uśmiechem Nowak.
- Narazie w porządku. W ogóle za parę minut jadę na prześwietlenie-powiedziałam.
- I znowu mnie zostawisz ?-zapytał z psiema oczkami, które zawsze mnie rozśmieszały ale jednak bardzo lubiałam na nie patrzeć.
- Ale nie na długo-odparłam z uśmiechem po czym do sali weszły 2 pielęgniarki oraz lekarz przy czym szybko zabrali mnie na prześwietlenie. Przełożyli mnie z jednego łóżka na drugie po czym pielęgniarka ściągnęła ze mnie koszulkę a na nogi położyła mi specjalną aluminiową matę. Odeszła z lekarzem do mniejszego pomieszczenia obok z dużą szybąz widokiem na maszynę do prześwietlenia po czym zaczęli mi robić badanie. W bezruchu leżałam około 20 minut a kiedy się badanie już skończyło pielęgniarka pomogła mi założyć koszulkę po czym przewiozła mnie do mojej sali.
W sali...
Kiedy byłam już w swojej sali lekarz przekazał mi, że za 5 dni będę mogła już spokojnie wrócić do domu. Niby bardzo się cieszyłam ale jednak...no ba. Gdyby to odemnie zależało to już dzisiaj bym  wróciła do mojego domu.
Kiedy tak rozmyślałam przyszły do mnie córki Mikołaja porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy się, trochę poplotkowałyśmy-no jednym słowem było super. Dziewczyny pobyły u mnie do 14 gdyż musiały się jeszcze pouczyć a Mikołaj miał parę spraw na mieście więc musiał po nie przyjechać....
******************************************************************************************Hejka :) Jak tam u was?  Jak wam minął tydzień?  :) U mnie było bardzo naprawdę fajnie.
- Podobało się opowiadanie?  :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :) Nie bujcie się komentować :D Ja nie gryzę xD :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

czwartek, 15 września 2016

2.50

(...)
- A więc ciąża pani Oli przetrwała cudem lecz jeszcze jest pod narkozą ale myślę, że za niedługo powinna się wybudzić ale po tym czeka ją seria USG, badań ciała i z 3 badania stanu dziecka by się upewnić, że nic się groźnego dla dziecka i pani się nie dzieje-oznajmił lekarz po czym się do nas lekko uśmiechnął.
- Dziękuję panu-powiedziałem a Wysocki się do mnie przytulił.
- Dziękuję ci Mikołaj za to, że pojechałeś za Olą. Gdyby nie ty i twoja szybka reakcja byśmy prawdopodobnie przyjechali im na pomoc za późno-powiedział ze łzami w oczach Wojciech.
*Jacek*
Minęło już 5 dni od tego wydarzenia, wczoraj się wybudziłem ale dzisiaj czuję się znacznie lepiej. Było mi tylko przykro, że wczoraj mnie nie puścili do Oli chociaż ja bardzo tego chciałem jednak dzisiaj pielęgniarka pozwoliła mi do niej pójść. Wsiadłem na wózek i pielęgniarka przewiozła mnie do sali oddalonej od mojej o jedno piętro...
Przed salą pielęgniarka mnie zostawiła samego, wziąłem głęboki oddech i wolno wjechałem do sali. Ola była przypięta do kroplówki ale najgorsze były jednak jej siniaki i obicia na całym ciele oraz niedokładnie wymyta twarz od krwi przez co było mi cholernie ciężko na nią patrzeć w takim stanie. Podjechałem jeszcze bliżej...Ola się jeszcze nie wybudziła jednak miałem nadzieję, że jak najszybciej jej się uda z tego wszystkiego wyjść. Pocałowałem ją w czoło po czym objąłem jej drobne, blade dłonie i z moich oczu zaczęły wypływać łzy...
- Przepraszam cię Olu, to wszystko to moja wina, wiem o tym. Mogłem się im sprzeciwić ale tego nie zrobiłem...jestem zwyczajnym sukinsynem bo powinnem cię obronić przed nimi ale nie zrobiłem tego. Kocham cię, jesteś dla mnie całym światem. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Przepraszam...-powiedziałem szeptem ze łzami w oczach po czym miałem zamiar wrócić do swojej sali lecz zauważyłem kiedy miałem pocałować Olę na porzegnanie, że ona delikatnie zaczęła mrugać a po chwili przyzwyczajenia swojego wzroku do otoczenia otworzyła oczy na stałe...
- Ola...-zacząłem cicho kiedy otworzyła oczy.
- Jacek...-również zaczęła jeszcze słabym głosem Ola.
- Cichutko Olu. Nic nie mów-szepnąłem głaszcząc jej włosy.
- Jacek ale...to nie twoja wina. Słyszałam co mówiłeś i...jak płakałeś-powiedziała z lekkim uśmiechem i łzami w oczach.
- Ale to i tak moja wina, jestem zwykłym sku*****em. Zostawiłem cię...kiedy się tobą bawili-powiedziałem a z moich oczu leciały samotne krople cieczy.
- Jacek nie obwiniaj się. To nie twoja wina-powiedziała Ola i z jej oczu również zaczęły lecieć łzy.
- Przepraszam cię...ja naprawdę cię kocham i niewiem czemu im się nie sprzeciwiłem. Ja...-chciałem coś dodać lecz Ola mnie w tym momencie pocałowała. Ten pocałuenk był wyjątkowy, był taki z troską i z miłością mimo tego, że czułem jej łzy na swoich ustach.
25 minut później...
*Ola*
- Cześć córuś-przywitał mnie mój tata.
- Cześć tato-odpowiedziałam lecz momentalnie się posmuciłam na myśl o jednej rzeczy.
- Co się stało Olu? -zapytał mnie ojciec.
- Echhh...tak się cieszyłam z Jackiem jak się dowiedzieliśmy, że będziemy rodzicami a teraz to już jest jakaś szara rzeczywistość-powiedziałam pogrążona w swoich myślach.
- Och Olu-roześmiał się Wysocki.
- Ale co w tym jest takiego śmiesznego?-zapytałam zdziwiona.
- Rozmawiałem z lekarzem, nie poroniłaś. Ciąża prawdopodobnie przebiega w 100% prawidłowo-odparł z bananem na twarzy Wojciech.
- Ale jak to?-zapytałam zszokowana - To niemożliwe-odpadłam łapiąc się za głowę.
- No...wygląda na to, że twój bąbelek jest bardzo silny-oznajmił z wielkim uśmiechem Wysocki.
- Po swojej mamie-dokończył szeptem Jacek po czym na własnych siłach podszedł do Oli.
- A nie po tacie?-zapytałam z uśmiechem.
- Niee..jestem pewien, że po mamie-uśmiechnął się delikatnie Jacek. - Jak się czujesz?-zapytał Jacek.
- A dobrze. Tylko trochę bolą mnie jeszcze żebra-odparłam po czym wysłałam mu ciepły uśmiech.
- Bardzo tęskiniłem za tą starą, radosną i uśmiechnięta Olą-powiedział radośnie Jacek.
- Ale oni razem cudownie wyglądają-powiedziała Emilka patrząc na szczęśliwą parę.
- Odpowiedziałam z lekkimi rumieńcami na policzkach.
- Dobra, my już musimy iść-powiedział komendant puszczając Jackowi oczko oraz patrząc na radosnych swoich podwładnych.
- No to do zobobaczenia-powiedziałam po czym wszyscy prócz Jacka opuścili salę.
**********************************************************************************************Hejka :D A więc tak: chciałabym zadedykować te opowiadanie Alicji :D Mam nadzieję,  że ci się podoba i, że nie będziesz miała depresji xD Bo nie warto :D
No to tak:
- Podobało się?  :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, zapraszajcie innych też na tego bloga :)
- Mało komentujcie :( Może lepiej by było gdybym zawiesiła bloga?
- Piszcie linki do swoich blogów :) Chętnie wejdę i skomentuję :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :D
Wiktoria Rudaa
P. S. Alicja xD Dobrze myślałam o tym Michale :D On faktycznie jest chory xD (może to nie rak ale jednak choroba serca :/ ) Ja to chyba jasnowidzem zostanę :D

poniedziałek, 5 września 2016

2.49

(...)
*Mikołaj*
Właśnie weszliśmy do tego budynku i w sumie nie wiedziałem gdzie iść bo ta kopalnia była niestety ogromna i po prostu nie mieliśmy pojęcia gdzie oni mogą być. Jednak Marcin postanowił, że pójdziemy w lewo i schodami do góry. Postanowiłem wejść do pierwszego pomieszczenia na tym piętrze. Przeszedłem wolno próg...ale nikogo tam nie było.
- Mikołaj!  I co?  Jest tam ktoś?-zapytał komendant.
- Nikogo tam nie ma-odpowiedział smutno.
- Dobra, idziemy szukać dalej-oznajmił Marcin.
Po tym pomieszczeniu postanowiliśmy się nie poddawać i szukać, nagle usłyszałem z resztą krzyk Emilki...
- Ej...szybko chodźcie. Znalazłam Jacka. Wezwijcie szybko pogotowie!-powiedziała trochę spanikowana Emilia a ja z resztą szybko pobiegliśmy w stronę głosu kobiety.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia z kąd krzyczała Emilka byliśmy w szoku..Jacek leżał nieprzytomny ze zakrwawioną głową na ziemi, partner Marcina wezwał szybko karetkę pogotowia. Ja wyszedłem i zacząłem szukać Oli. Cholera...ona musi gdzieś tu być
5 minut później...
Przeszłem już wszystkie pomieszczenia na tym piętrze ale nagle pomyślałem o jeszcze jednym pokoju, który był umieszczony na pół piętrze. Pobiegłem tam i dosyć szybko udało mi się tam wejść. Pomieszczenie miało dosyć dziwny schemat architektoniczny ale po chwili rozglądywania się zauważyłem w jednym kącie zgłębienie, podszedłem tam i ujrzałem tam również nieprzytomną Olę w samej bieliźnie z całą zakrwawioną twarzą i nogą. Uklęknąłem przed nią i zauważyłem mocno zaciśnięty pasek Jacka na jej lewym udzie, spojrzałem na to z bliska i się przeraziłem bo bo była tam rana postrzałową. Szybko pobiegłem do reszty i im o tym powiedziałem. Komendant z Marcinem wyniósł Jacka z pomieszczenia a ja z partnerem Marcina wynieśliśmy ciało Oli i położyliśmy obok Jacka. Emilka sprawdziła czynności życiowe Jacka a ja Oli. Byli na słabym oddechu ale można było wyczuć puls i tętno. Po chwili przyjechało pogotowie i szybko przetransportowali ich do szpitala.
*25 minut później, szpital*
- Czy jest ktoś z rodziny Aleksandry Wysockiej oraz Jacka Nowaka?-zapytał lekarz prowadzący.
- Tak, jestem ojcem Oli-odwiedział komendant.
- Jestem siostą Jacka-odpowiedziała lekarzowi Emilka by dostać jakiekolwiek informacje o stanie Jacka.
- No więc tak. Oboje teraz są na sali operacyjnej, ponieważ u Jacka wykryliśmy krwiaka ale na szczęście nie jest duży więc nie powinno bym jakiś komplikacji podczas usuwania tego krwiaka a panią Olę również trzeba było operować gdyż trzeba było wyciągnąć kulkę z lewego uda oraz trzeba usunąć kawałki żebra, które się wyłamały prawdopodobnie przez skutek mocnego uderzenia-opowiedział szczegółowo lekarz po czym nas opuścił.
- Boję się o nią-wyszeptał Wysocki po czym z jego oczu wypłynęła samotna łza....
- Szefie. Wszystko będzie dobrze-powiedziałem po czym usiadłem obok niego.
- Oby-westchnęła Emilka.
Następny dzień...
Operacja Jacka zakończyła się około 2:30 w nocy a Oli jakieś 2 godziny wcześniej od Jacka. Teraz tylko czekać jak się wybudza. Rozmawiałem jeszcze trochę z Wysockim po czym chciałem się czegoś zapytać lekarza, który akurat zmierzał w naszą stronę...
- Panie doktorze, mamy jedno pytanie-zacząłem niepewnie.
- Jakie?-zapytał przyjaźnie lekarz.
- Czy ciąża Oli przetrwała?-zapytałem ze smutkiem w oczach.
- Yhym...panie Mikołaju...
**********************************************************************************************Hej wam :) Jak tam dzionek?  Bo u mnie w sumie jest nawet dobrze :D
Więc tak:
- Podobało się?  :)
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Piszcie linki do swoich blogów :) Chętnie zajrzę i skomentuję :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

piątek, 2 września 2016

2.48

(...)
- Stujcie kurwa bo inaczej odstrzele wam wasze brzydkie mordki-krzyknął znajowy mi mi głos.
- Dobra...spokojnie. Nic już nie robimy-powiedział powoli i spokojnie Jacek a moje nogi ugięły się i wszystko stało się czarne...
*Jacek*
- Ola, co ci jest. ?-krzyknąłem w kierunku Oli ale ona nie odpowiadała.
- Dobra, zamknij ten ryj i weź tą sukę to tego pomieszczenia, w którym już byliście-oznajmił wkurzony Wasyl a ja jedną rękę włożyłem pod kolana a drugą pod głowę Oli po czym delikatnie ją uniosłem.
7 minut poźniej...
Wszedłem właśnie z Olą do pomieszczenia po czym delikatnie ją położyłem na ziemi. Bardzo się o nią boję i o nasze maleństwo, ponieważ nadal Ola nie uzyskała przytomności. Nie wiedziałem co mogę zrobić bo czułem się bezradny oraz miałem wrażenie jakby nikt nie wiedział o zaistniałej sytuacji. Jedyne co mogłem teraz robić to czekać...tylko na co czekać?  Na to jak nas może gdzieś wywiozą a potem zabiją?  A myślę tak bo wiem do czego oni są zdolni...
Zastanawiałem się bardzo długo do momentu kiedy usłyszałem ponowne otwieranie drzwi. Tym razem do pomieszczenia wszedł Wasyl, stanął w drzwiach i na mnie patrzył...
- I co?  Nadal się nie obudziła?-zapytał Wasyl a ja byłem w szoku , bo to on doprowadził do takiego stanu Oli a teraz ma jeszcze czelność się pytać?
- A co cię to tak nagle zainteresowało? -zapytałem wkurzony.
- Mam interes...-zaczął z cwaniackim uśmieszkiem Wasyl.
- Ale...-chciałem coś powiedzieć ale ten cymbał mi przeszkodził.
- Cieszę się, że się zgadzamy...wypuścimy was ale pod jednym warunkiem-oznajmił Wasyl.
- Jakim?-zapytałem z coraz mniejszą siłą w głosie.
- Wokół budynku wszędzie stoi wasza psiarnia, wyjdziesz z Wysocką i powiesz im, że porwał was Daniel Gonstrzyn...spieprzył sprawę to teraz poniesie tego konsekfencje-oznajmił Wasyl.
- Ale ja tego nie zrobię. Ty...to przez ciebie Ola nie daje do teraz żadnych oznak życia bydlaku-krzyknąłem ze łzami w oczach.
- Chcesz się tak bawić ? Ale wiesz...ten wasz maluszek to chyba chciałby zobaczyć świat no ale jak tatuś nas nie będzie słuchał to bobasek powie wam papa. Tylko, że teraz też poniesiecie karę abyście wiedzieli, że Wasylkowi się nie odmawia-odparł uśmiechnięty Wasyl po czym wydziągnął broń i strzelił w nogę Oli.
- Co ty narobiłeś?  Jak mogłeś to zrobić skurwielu!-krzyczałem bez opanowania a po chwili ściągnęłem ze swoich spodni pasek i mocno nim zacisnąłem miejsce, z którego wypływa strumień krwi. Po tej całej akcji do pokoju wszedł Kubek i wziął Olę na ręce i wyszedł z pomieszczenia. Wasyl tylko do mnie podszedł i uderzył mnie czymś twardym w głowę przez co straciłem przytomność...
*Mikołaj*
Byłem coraz bardziej zdenerwowany, ponieważ Oli już nie ma dłuższy czas. W końcu po długim czasie przyjechał do nas Marcin, jego partner, komendant oraz drużyna antyterrorystów...
- I co?-zapytał Marcin.
- Ale co?-zapytałem zdenerwowany.
- No jak tam sytuacja?-zapytał Marcin.
- Olki już długo nie ma i nie wiem co się dzieje-oznajmiłem.
- No to jak, wchodzimy?-zapytał załamany komendant.
- No niewiem...-chciał coś dodać jeden z kryminalnych lecz z daleka zauważyłem Wasyla i Kubka.
- Stujcie!!!!-krzyknąłem oddając strzał ostrzegawczy i jednocześnie biegnąc w ich stronę. Już mieli wsiadać do samochodu lecz sprytna Emilka strzeliła w opony pojazdu przez co oni nigdzie by nie wyjechali. Antyterroryści bez większych problemów ich złapali i przyszli z nimi do nas...
- Gdzie jest Ola i Jacek?-zapytałem tonem.
- Jaki Jacek i jaka Ola?-zapytali zdziwieni chodź było widać, że ściemniają.
- Dobrze wiecie jacy...gdzie oni są?-zapytał Marcin.
- Nie wiem-odpowiedział wesoło Wasyl.
- Kurwa...ostatni raz się pytam-krzyknąłem wściekły.
- Spokojnie panie aspirancie...bo jak na pana wiek to chyba nie wypada się denerwować-powiedział z uśmiechem Kubek a Wasyl również się uśmiechnął.
- Znajdzcie ich sobie sami-powiedział z uśmiechem Wasyl a ja, Marcin, Emilka, partner Marcina oraz komendant weszli do opustoszałego budynki...
******************************************************************************************* Witam was tego pięknego dnia (żartowałam nie był zbyt ciekawy XDD hehe)
A teraz:
- Podobało się?  :D
- Następne opowiadanie niebawem (ale nie napiszę konkretnie bo w tym tygodniu mam test z matematyki i muszę się pouczyć :/)
- A może zakończyć już tą serię?  Bo bardzo smutno/ciekawe będzie następne opowiadanie :D Ja już nie mogę się doczekać jak z twarzą diabełka coś napiszę :D
- Bardzo was przepraszam za tyle wulgaryzmów w ostatnich postach ale chciałam jakoś wszystkie stwierdzenia ułożyć na takie bardziej realistyczne :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

czwartek, 1 września 2016

A takie tam...

Jak tam u was ? Już po rozpoczęciu roku szkolnego czy jeszcze przed ? Ja już jestem po i powiem jedno-jestem załamana :/ Moi nauczyciele tak ułożyli mój plan lekcji, że zimą będę wracać po prostu wieczorami :/  Mam nadzieję, że jakimś sposobem dam radę pisać jeszcze opowiadania bo na prawdę mi na tym blogu zależy :) Napiszcie jak jest u was ? Czy też macie taką masakrę lub czy jesteście szczęśliwi z tego co teraz będzie ??
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
P.S. Opowiadanie wstawię jeszcze dziś lub jutro :D

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

2.47

*Mikołaj*
Jechaliśmy ciągle za Olą by nas nie zauważyła do czasu kiedy się zatrzymała, jednak byliśmy trochę zdziwieni czemu pojechała do starych ruin kopalni. My zaparkowaliśmy trochę dalej by nas nie zauważyła po czym obserwowaliśmy co robi, kiedy jednak zniknęła nam z pola widzenia zadzwonił do nas Marcin-z kryminalnych...
- Hej Białach, z tej strony Marcin-zaczął mężczyzna.
- No hej, stało się coś ?-zapytałem.
- No tak...wiemy mniej więcej gdzie znajduje się Jacek-oznajmił Marcin.
- No gdzie ?-zapytałem zdenerwowany.
- Ale najpierw...pamiętasz ostatnią akcję ? Daliśmy Oli GPS a po akcji prawdopodobnie zapomniała nam oddać albo przekazała go właśnie Jackowi. Wiemy, że Jacek prawdopodobnie przebywa teraz na ruinach starej kopalni przy ulicy Jodłaczej-opowiedział kryminalny.
- Co ??? Przecież przed momentem weszła tam właśnie Ola-wykrzyczałem.
- Ale jak to weszła ? Co ona tam w ogóle robi ?-zapytał Marcin.
- No nie wiem...może ją szantażowali ?-zapytałem.
- No może, weź na mnie czekaj...przyjadę z antyterrorystami.
Przecież nie wiadomo kto tam jeszcze może przebywać-oznajmił mężczyzna.
- Ty no...mamy tak po prostu czekać ? Przecież Olka jest w ciąży ! A jak jej coś zrobią ?-odparłem.
- Dobra my już jedziemy-oznajmił niebieskooki.
*Ola*
Kiedy usłyszałam otwieranie drzwi szybko pobiegłam do miejsca gdzie mnie początkowo przykuli. Kiedy drzwi się już otworzyły wszedł znowu kubek i rzucił nam po 1 butelce wody...
- Macie, żebyście tu nie zdechnęli. Teraz idę szykować trasę na waszą daleką wycieczkę bo Wasyl musiał pojechać na spotkanie więc bądźcie grzeczni-powiedział z uśmiechem Kubek po czym miał już wyjść...
- Jak możesz robić takie rzeczy. ? Ola jest w ciąży a wy dod atkowo ją bijecie. Ciekawe czy ktoś wam powiedział, że kobiet się nie bije-oburzył się Jacek.
- Ale co mnie to obchodzi, że ta suka jest w ciąży-powiedział wyluzowany Kubek.
- Wiesz, że jej ciąża gnoju jest w tym momencie zagrożona...tak jak jej życie skurwielu-wykrzyczał Jacek a Kubek po prostu wyszedł z pomieszczenia.
- Jacek...on chyba zapomniał zamknąć drzwi-powiedziałam cicho.
- Też to zauważyłem...czekaj, chyba już wiem-odparł Jacek ale ja już miałam plan na początek. Podbiegłam do Jacka i wyciągnęłam z kieszeni scyzorek...
- Zkąd ty to masz. ?-zapytał zaskoczony Jacek.
- Noszę to przy sobie...tak na wszelki wypadek-powiedziałam z lekkim uśmiechem po czym wyciągnęłam odpowiedni nożyk do otwierania mniejszych rzeczy. Otwieranie kajdanek zajęło mi około 5 minut na szczęście...
- Dzięki Ola-powiedział Jacek masując swój nadgarstek.
- Nie ma za co-odpowiedziałam po czym znów się zasmuciłam.
- Olu nie bój się...wszystko będzie dobrze-powiedział Jacek po czym się w niego wtuliłam.
- Masz może jakomś chusteczkę. ? Wiem, że mój widok nie jest zbyt fajny jeżeli chodzi o całą zakrwawioną twarz-odarłam ledwo powstrzymując płacz.
- Dobra...ja ryzykuję. Zobaczę teren i najbliższe wyjścia-oznajmił Nowak.
- No dobra tylko...uważaj na siebie-powiedziałam cicho po czym musnęłam delikatnie policzek Jacka.
*Jacek*
Kiedy wyszedłem z pomieszczenia od razu sprawdziłem obie strony czy nie ma gdzieś w pobliżu Kubka-na szczęście go nie zauważyłem. Postanowiłem pójść w lewo gdzie po paru minutach zauważyłem schody w dół więc postanowiłem nimi zejść. Kiedy byłem już na dole spojrzałem przez szyby gdzie widziałem, że jestem na parterze a po chwili marszu zauważyłem dwa wyjścia. Postanowiłem wrócić do Oli i z nią szybko wyjść z tego budynku.
10 minut poźniej
*Ola*
Siedziałam na zimnej ziemi i czekałam z niecierpliwością na Jacka...bałam się o niego z każdą minutą coraz bardziej jednak po parunastu minutach zobaczyłam jego wzrok....
- Jak ja się o ciebie bałam-wyszeptałam po czym się do niego przytuliłam.
- Olu...znalazłem wyjście. Tylko musimy się pośpieszyć byśmy ich nie spotkali-oznajmił Jacek.
- No dobrze tylko coraz bardziej zaczyna mnie boleć brzuch-powiedziałam.
- Dasz sobie radę...wierzę w ciebie-powiedział Jacek po czym złapał mnie za rękę i szybkim ruchem wyszliśmy z pomieszczenia...
Szliśmy i szliśmy-myślałam już, że nigdy z tąd nie wyjdziemy. Wszystko bolało mnie nie miłosiernie, jednak wiedziałam, że muszę być silna bo gdyby było inaczej to prawdopodobnie bym nigdy z tej kopalni nie wyszła. Przeszliśmy przez schody już na parter po czym zauważyłam wyjście, jaka ja byłam szczęśliwa jednak po chwili te szczęście szybko zniknęło...
*********************************************************************************************Hejka 😃😃😃 Jak u was leci życie. ? Bo u mnie za szybko :P To będzie bardzo przykry tydzień (przynajmniej dla mnie XD)  " - No ale czemu Wiktorio?  - Ja tam nie chcę wracać mamo!  -Ale gdzie córko?  - No jak to gdzie do tego ch**owego gimnazjum "
No to już chyba wam to wszystko wyjaśniłam :) Może szóstoklasiści, którzy dopiero idą do gimnazjum powiedzą "- Jej gimnazjum...Ale będzie super. Nowa szkoła i fajniejsze życie :)"
Ja tak miałam...ale jak minęły dwa pierwsze kwartały zaczęłam płakać po nocach i kiedy nikt mnie nie widział, że ten czas to porażka. Jedyne dwa przedmioty, które pokochałam to biologia i historia tak naprawdę :') A dzięki komu?  Nauczycielom,  którzy wszystkie rzeczy opowiadali w bardzo ciekawych przykładach. Teraz nauczyciele są kompletnie inni :( Myślą, że przeczytają jedną stronę z podręcznika, który ma dwie części po 500 stron to pomyślą sobie, że uczniowie będą najmądrzejsi?  Są w błędzie...dlatego nie nawidzę gimnazjum :) Pewnie was już zanudziłam dlatego przejdę do konkretów :)
- Podobało się? :)
- Następne opowiadanie niebawem :D
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Do jakich idziecie klas?  Może nawet do nowych szkół?  Ja niestety muszę jeszcze trochę czasu przetrwać w gimnazjum :'( Ale za niedługo powiem: Goodbye my school :) To będzie piękny moment :)
- Może ktoś z was miałby ochotę na konkurs?  :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa


środa, 24 sierpnia 2016

2.46

*Ola*
Wyszłam z komendy próbując zbytnio nie wpadać nikomu w oko,a następnie wsiadłam do samochodu i szybko odjechałam...Niestety nie zauważyłam że Mikołaj i Emilka mnie zauważyli...
*Mikołaj*
- Kurwa gdzie on pojechała. ?-zapytał wściekły Mikołaj.
- No nie wiem...kurde boję się o nią-powiedziała smutna Emilka.
- Musimy jechać za nią-oznajmił Białach.
- No dobra...jedźmy-odparła Czarnowłosa.
*Ola*
35 minut później...
Właśnie opuściła swój samochód i Wolnym krokiem udała się strony w Starej kopalni. Nie wiedziałam co mogę tam zastać ale musiałam znaleźć Jacka bo wiedziałam że Jacek nie może cierpieć przeze mnie. Przeszłam Przez kopalni po czym rozmyślałam gdzie powinnam pójść ale ostatecznie poszłam na prawo Gdzie od razu ujrzałam schody , po których przeszłam. Szłam zwracając uwagę na każdy Zakręt w różnorodne pomieszczenia. Szłam i nagle ktoś mnie zaatakował od tyłu i przyłożył mi coś do ust po czym straciłam przytomność.
5 minut później...
- Pobudka suko-krzyknął męski głos.
- Moja gło...czego wy od nas chcecie. ?-zapytałam zdenerwowana jednocześnie przerażona.
- Jak to czego?...Chcemy się odpłacić co nam zrobiłaś-powiedział Wasyl po czym uderzył mnie z całej siły w brzuch a potem pięścią w twarz co wywołało sporą ilość krwi na mojej twarzy...ale i tak gorzej było mi z brzuchem, który mnie niemiłosiernie zaczął boleć.
- Nienawidzę was-krzyknęłam najgłośniej jak tylko umiałam.
*Jacek*
Leżałem bezczynnie z myślą co jeszcze zrobić do czasu kiedy usłyszałem krzyk-mogłem sobie rękę uciąć, że usłyszałem moją Olę. Co ona tu robi ? Siedziałem zdenerwowany a po parunastu minutach ktoś otworzył drzwi i wepchnął Olę do pomieszczenia. Kubek wziął kajdanki i przypiął Olę nimi do jednego z rogów.
- No to sobie tutaj trochę posiedzisz-oznajmił uśmiechnięty Kubek po czym wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy Kubek wyszedł z pomieszczenia wpadłam w panikę i zaczęłam płakać nie zwracając uwagi na Jacka...
- Olka...oni ci to zrobili. ?-zapytał wściekły zarazem przestraszony Jacek.
- No tak-powiedziałam cicho szlochając.
- Zabiję tych skurwieli-krzyknął Nowak patrząc smutno na mnie.
- Boli-wyszeptałam.
- Co cię boli. ?-zapytał przerażony Jacek.
- Brzuch-wymamrotałam przez łzy.
- Jak coś się stanie z dzieckiem to ich osobiście zamknę w komorze gazowej i z chęcią popatrzę jak tam zdychają-powiedział wkurzony Jacek.
- Jacek...boję się-powiedziałam.
- Wszystko będzie dobrze-odparł Jacek po czym jedną ręką zaczął czegoś szukać po kieszeniach.
- Ale czego ty teraz szukasz. ?-zapytałam zapłakana.
- Mam-krzyknął cicho Jacek.
- Ale co masz. ?-zapytałam zdziwiona.
- Kluczyk do twoich kajdanek-odpowiedział cicho blondyn.
- I tak nam w niczym nie pomoże-westchnęłam.
- Najpierw musisz je złapać-oznajmił Jacek - Złapiesz. ?-zapytał po chwili.
- No spróbuję-odpowiedziałam po czym Jacek rzucił mi kluczyk do kajdanek a ja  odblokowałam swoją rękę i od razu podbiegłam cicho do Jacka.
- Nic ci nie jest. ? Zrobili ci coś. ?-zapytałam przestraszona.
- Nie... trochę mnie skarcili ale nic mi nie jest-uśmiechnąłem się lekko.
- Chociaż tyle-odparłam po czym się przytuliłam do blondyna.
- A teraz muszę pomyśleć jakby uciec z tej kopalni-powiedział Jacek.
- Kiedy się ten koszmar skończy. ? Ja tak dalej nie dam rady-wyszeptałam.
- Dasz radę. Znajdą nas na pewno-oznajmił Nowak.
- Jacek...-zaczęłam.
- Tak. ?-zapytałem.
- Ostatnio podczas akcji dali mi nadajnik GPS...-powiedziałam cicho.
- I. ?-zapytał zaskoczony starszy aspirant.
- Zapomniałam im oddać. Mam go w jednej z kieszeni przy sobie-powiedziałam.
- Ale czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałaś. ?-zapytał zdziwiony Jacek.
- W sumie nie wiem...oby ktoś to z komendy zauważył-oznajmiłam po czym usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi...
***********************************************************************************Hejka :) Na początku chciałam was przeprosić, że nie dodałam wcześniej opowiadania ale nie dawno co wróciłam spod namiotów (byłam pod namiotami 5 nocy więc wiecie :P)  No i dodatkowo nie miałam zbytnio internetu by coś napisać więc przepraszam ;)
A teraz tak jak zawsze:
- Podobało się opowiadanie. ? :D
- Następne opowiadanie niebawem :D
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp.
- Piszcie swoje blogi-chętnie na nie zajrzę i skomentuję :D
- (pytanie takie o bez celu Xd)  Macie jakieś autografy ekipy PiP??  <3 Jak macie to również napiszcie :) Ja mam od Wojciecha Sukiennika i w następnym tygodniu wysyłam list ze zdjęciem do Magdy Malcharek :)
Pozdrawiam gorąco Wiktoria Rudaa
Jakiego ja banana miałam jaki mi przyszła ta koperta z autografem XD haha...dobrze, że mnie nie widzieliście :P 

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

2.45

*Ola*
- Olka, jeżeli chcesz tam wrócisz to ja jadę z tobą, tylko... No wiesz, dużo ryzykujesz. A jak ci coś zrobią. ?-zapytała zdenerwowana Emilka po czym przyszedł do mnie SMS.
- Kto napisał. ?-zapytała czarnowłosa a ja po krótkiej chwili spojrzałam na nią z przerażeniem.
- O nie-wyjąkałam po czym pokazałam Emili SMS'a, w którym było zdjęcie pobitego Jacka.
- Dobra, wracamy do Wrocławia-oznajmiła Emilia.
- To ja idę szybko po rzeczy-odparłam
- Ok... Tylko się pośpiesz-oznajmiła Emilka.
20 minut później...
Właśnie wsiadłyśmy do samochodu Emilii, zapnęłyśmy pasy po czym odjechałyśmy z jej rodziców posesji. Każda godzina dłużyła się niemiłosiernie, chciałam z Emilią porozmawiać jednak wiem, że ma dużo spraw przezemnie. W końcu jednak dojechałyśmy do Wrocławia, pierwsze miejsce, do którego wpadłyśmy to była komenda. Zaparkowałyśmy jak najbliżej jej po czym szybko weszłyśmy do budynku...
- Tato. !-krzyknęłam kiedy zobaczyłam go na końcu korytarza.
- olka... Co ty tutaj do cholery robisz, miałaś się trzymać do końca sprawy jak najdalej Wrocławia-oznajmił zdenerwowany Wysocki.
- No wiem... Ale musiałam wrócić. Dostałam parę zdjęć pobitego Jacka-odparłam załamana.
- niedobrze... A z jakiego numeru telefonu wysłali ci zdjęcia.? -zapytał inspektor.
- Z telefonu Jacka-odpowiedziałam.
- No to nie jest tak źle... O buźka, weź jak najszybciej namierz numer telefonu Nowaka.
- ok.-odpowiedział policjant.
- A wy wiecie, że nie możecie opuścić komendy.-oznajmił komendant.
- Jak to. ? Przecież ja muszę go znaleść-odparłam rozpłaczona.
- Przecież oni Olu mają donosicieli, tylko cię zobaczą i powiedzą to Wasylowi-powiedział Wysocki.
- No dobrze-powiedziałam zrezygnowana.
Po rozmowie udałam się do policyjnej kuchni by zrobić sobie cherbatę oraz spędzić trochę czasu w samotności... Jednak nie było mi to dane...
- Hej Ola-powiedział Mikołaj.
- Hej-odpowiedziałam bez energi.
- Znajdą Jacka, zobaczysz... Jeszcze będziesz mi opowiadała jaki jest marudny-odparł wesoło Mikołaj by mnie rozśmieszyć.
- Tak myślisz. ?-zapytałam.
- Tak właśnie myślę-odpowiedział bez zastanowienia Białach.
Porozmawiałam jeszcze trochę z Mikołajem po czym dostałam kolejnego SMS'a: I TAK CIĘ ZNAJDZIEMY SUKO, WIĘC LEPIEJ  PRZYJEDŹ JUŻ TERAZ BO INACZEJ TWÓJ KOCHAŚ UMRZE. Kiedy to przeczytałam zaczęłam płakać ale szybko się ogarnęłam i zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia... Na szczęście nikogo po drodze nie spotkałam.
*Jacek*
- Czego odemnie chcesz. ?-zapytałem wkurzony.
- Ta twoja suka zamknęła nas... Teraz wszyscy za to zapłacicie-odparł Wasyl.
- Ale sami sobie zasłużyliście więc nie widzę w ogóle waszego problemu-oznajmił Jacek.
- Tak, tylko to właśnie Wysocka nas tak naprawdę zamknęła więc to właśnie przez nią będziecie teraz cierpieć-powiedział kubek.
- Yhy-westchnęłem.
- Ty no popatrz jaki kozak-zaśmiał się Wasyl po czym Kubek z całej siły pięścią uderzył mnie w brzuch.
Po chwili obaj wyszli z pomieszczenia. Czułem, że jest mi coraz słabiej oraz dodatkowo bałem się cholernie o Olę. Nie miałem pojęcia gdzie jest i czy czasami jej już niczego nie zrobili...
**********************************************************************************************Cześć :)
Obiecałam, że dziś dodam?  Więc dodałam (może godzina jest już puźna ale właśnie wieczorami lepiej mi się i myśli i właśnie piszę :D)
A teraz jak zawsze:
- Podobało się?  :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Jak myślicie... Czy komuś coś się stanie, z kimś się porzegnamy na stałe?  :)
Pozdrawiam ciepło :)
Wiktoria Rudaa

niedziela, 14 sierpnia 2016

Pytania...Wrocław...Błagam was o pomoc :D

Mam prośbę/pytanie :)
Zamierzam do końca sierpnia przyjechać do Wrocławia (od mojego miasta 80km Xd)
No i mam pytania:
1. O której godzinie powinnam zacząć zwiedzanie?  :)
2. Co warto tam odwiedzić?  :)
3. Czy normalnie mogłabym pojechać do grupy ATM żeby (znaczy jakbym miała szczęście Xdd)  poznać naszą ukochaną załogę?  :)
3a. A jeżeli tak to czy jest jakaś szansa na komunikacje w te tereny?  :)
4. Czy ktoś z was mieszka we Wrocławiu i mógłby/chciałby mi potowarzyszyć mi przez ten jeden dzień ? :) (pytam się o to bo do Wrocławia teraz nie miałam ogóle czasu przyjechać i moja orientacja w tym mieście jest bardzo kiepska Xdd Hehe)
Mam nadzieję, że ktoś mi odpowie bo naprawdę mi na tym zależy :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
P. S. Następne opowiadanie pojawi się jutro :)

czwartek, 11 sierpnia 2016

2.44

(...)
Tata Emilki nałożył mi na talerzyk grillowanego stęka, którego zjadłam ze smakiem. Dużo przez ten czas rozmawiałam z Emilką oraz jej rodzicami a po grillu postanowiłam zadzwonić do Jacka lecz kiedy chciałam to zrobić ktoś zaczął do mnie dzwonić...
- Dzień dobry, rozmawiam z panią Aleksandrą Wysocką. ?-zapytał damski głos.
- Tak, a z kim rozmawiam. ?-zapytałam.
- Zapomniałam się przedstawić, nazywam się Joanna Krupska. Jestem pielęgniarką z miejskiego szpitala we Wrocławiu-przedstawiła się kobieta.
- A coś się stało. ?-zapytałam.
- Mamy duży problem. Pana Jacka nie ma na terenie szpitala i czy pani ma teraz z nim kontakt. ?-zapytała pielęgniarka.
- Ale jak to go nie ma?  Przecież się jeszcze rano z nim widziałam ale musiałam wyjechać na jakiś czas-odparłam.
- A czy pani wie gdzie w tej chwili mógłby przebywać pan Jacek. ?-zapytała kobieta.
- Nie mam pojęcia gdzie może teraz przebywać... Nie wiem, chyba tylko w domu-powiedziałam.
- No dobrze, sprawdzimy to-powiedziała pielęgniarka po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Kiedy się rozłączyłam bardzo się zaniepokoiłam tym co powiedziała mi pielęgniarka.
Emilia szybko zauważyła, że coś się stało...
- Olu co się stało. ?-zapytała Emilka.
- Dzwonili ze szpitala...-zaczęłam coraz bardziej przerażona.
- I. ?-zapytała już zaniepokojona czarnowłosa.
- Zniknął-dokończyłam po czym wpadłam w panikę.
- Ale jak to. ?-zapytała bardzo zdziwiona Emilia.
- No niewiem. mało mi powiedziała pielęgniarka.
- Ola...nie chcę cię straszyć czy coś ale czy byłaby taka możliwość by Wasyl i Kubek  mieliby w tym coś wspólnego. ?-zapytała Drawska a ja zaczęłam płakać.
- Ja, ja niewiem, przecież to chore. Muszę wrócić do Wrocławia-powiedziałam zrozpłaczona.
- Ale jak wrócisz do Wrocławia to mogą cię znaleść a potem kurwa cię zgwałcić lub zabić-oznajmiła zdenerwowana Emilia.
- A jak mu się coś stanie. ?-zapytałam przerażona.
- Zadzwoń do twojego ojca i powiec mu o wszystkim-zaproponowała Emilka.
- No ok. -odpowiedziałam.
15 minut później...
Właśnie skończyłam rozmawiać z ojcem, który gdy tylko się o tym dowiedział zaczął poszukiwania z różnymi wyższymi pionami. Następnie poszłam do kuchni zrobić sobie cherbatę po czym usiadłam przed laptopem i włączyłam stronę z rozkładem pociągów. Byłam tak zdesperowana, że chciałam już dzisiaj wyjechać żeby szukać Jacka. Byłam tak zapatrzona, że nie zauważyłam jak Emilka jednym ruchem zabiera mi laptopa z przed nosa.
*Jacek*
Obudziłem się w jakimś pustym pomieszczeniu, wszystko mnie bolało a moja jedna ręka była przyczepiona kajdankami do rurki. Usłyszałem z 2 lub 3 głosy, rozglądnołem się po pokoju ale niczego na pierwszy rzut oka nie zauważyłem. Nie wiedziałem co zrobić, jedyne czego się bałem to to czy Oli nic nie zrobili jednak wiem, że Ola wyjechała z miasta więc mam nadzieję, że nic jej nie zrobią. Chwilę przyglądałem się ze szczególami aż zauważyłem klucz do kajdanek. Byłem za daleko by do nich dosięgnąć ale za to koło mnie leżał długi kij, którym udało mi się złapać kluczyk po czym odczepiłem kajdanki...
**********************************************************************************************Cześć 😃 Co tam u was?  Jak się czujecie? Jak tam w ogóle wakacje?  Piszcie :) Bardzo Chętnie czytam wasze komentarze :)
A więc tak:
- Podobało się?  😃
- Kolejne opowiadanie niebawem 😃
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp. 😃
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

czwartek, 4 sierpnia 2016

2.43

Następny dzień...
Wstałam dosyć wcześnie bo już o 7:30. Leniwym krokiem udałam się w stronę kuchni gdzie zrobiłam sobie jajecznicę oraz kawę. Gdy wszystko było już gotowe usiadłam sobie na kanapie w salonie i włączyłam telewizję. Byłam już na granicy przerażenia... Jaki kolwiek program bym włączyła wszędzie było nadawane o tym cholernym Wasylu. Kiedy zjadłam śniadanie, ubrałam się, postanowiłam sprawdzić ostatni raz moją walizkę czy na pewno wszystko mam-wyszło na to, że o niczym nie zapomniałam. Wyszłam z mieszkania zamykając je porządnie by nikt się nie włamał. Ruszyłam do mojego auta, zapakowałam wszystko w bagażniku po czym ruszyłam w stronę szpitala.
25 minut później...
- Hej skarbie-przywitałam się z Jackiem buziakiem.
- Hej piękna. Co tam u ciebie. ?-zapytał Jacek.
- Trochę się źle czuję z tym, że muszę wyjechać bez ciebie-odparlam smutno.
- No mi też. Ale najważniejsze byś była bezpieczna-powiedział Jacek i mnie pocałował.
- Jacek... Ale ty też na siebie uważaj-powiedziałam troskliwie.
- No wiem. W ogóle ślicznie wyglądasz-odarł  już radośnie Jacek.
- Dzięki. Ty również wygląszam niczemu sobie-odpowiedziałam po czym puściłam Jackowi oczko.
- A daleko wyjeżdżasz. ?-zapytał Jacek.
- No trochę na pewno tam będę miała jazdy. Ale przecież codziennie będę z tobą rozmawiać-odparłam radośnie.
- A nie powinnaś czasem zmienić na ten czas numeru telefonu. ?-zapytał blondyn.
- No chyba nie mam innego wyboru-odparłam smutno.
- Tutaj w barze możesz kupić sobie starter jak coś-powiedział niebieskooki.
- To ja zaraz wracam opowiedziałam.
- Ok. To ja czekam-odpowiedział Nowak.
5 minut później miałam już zakupiony nowy starter. Włożyłam nową kartę do telefonu po czym wróciłam do Jacka.
- Już jestem-powiedziałam.
- Wpisz mi swój nowy numer telefonu-zaproponował blondyn.
- Ok. Daj telefon-powiedziałam po czym wpisałam Jackowi mój nowy numer.
- Pamiętaj, żeby innym jeszcze przesłać-odparł Jacek.
- Tak, tak. Zaraz to zrobię-odpowiedziałam.
- Kocham cię Olu-powiedział Jacek, a ja się do niego lekko uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też kocham. Muszę już iść-powiedziałam ze łzami w oczach.
- Ej... Tylko nie płacz. Będzie dobrze, za parę dni a nawet krócej ich złapią i wszystko się ułoży-powiedział delikatnie Jacek.
- Obyś miał racje, pa-odparłam po czym się do niego mocno przytuliłam w po dłuższej chwili zaczęłam się kierować do drzwi wyjściowych.
- Kocham cię-szepnęłam po czym znikłam za drzwiami.
Kiedy wyszłam ze szpitala czekałam już na mnie Emilka, podeszłam do niej i się przywitałyśmy po czym weszłyśmy weszłyśmy do jej auta. Kiedy Emilka odpaliła samochód miałam w głowie jedną myśl-niech ten koszmar się jak najszybciej zakończył.
*Jacek*
Leżałem sobie i czytałem książkę a w między czasie pielęgniarka zmieniała mi opatrunek a
kiedy już mi zmieniła opuściła pokój. Parę minut później zacząłem lekko przysypiać a kiedy już zamknąłem oczy usłyszałem czyjeś kroki, otworzyłem oczy a nademną stało dwoóch facetów. Chciałem już krzyczeć by mi ktoś pomógł ale jeden z nich przyłożył mi coś do ust przez co traciłem przytomność... Jedyne co udało mi się wykrzyczeć to: odczepcie się od Oli. Potem już straciłem przytomność.
*Ola*
Około 6 godzin poźniej byłyśmy już na miejscu. Przywitała nas mama Emilki po czym zaprosiła nas do domu. Emilka pokazała mi mój pokuj a jak wszystko rozpakowałam to udałam się na ogródek gdzie akurat tata Emilki rozpalał grilla...
**********************************************************************************************Hej wam :D
Co tam u was ? Bo u mnie gorąco jak cholera Xdd 😃😃😃😂😂😂
Więc standardowo:
- Podobało się ?
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Piszcie komentarze, opinie, sugestie, pomysły itp.😃
- Być może za niedługo na blogu pojawi się miniaturka :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

2.42

(...)
Przekroczyłam próg szpitala i od razu pobiegłam w stronę pokoju gdzie leżał Jacek.  Kiedy weszłam do pokoju od razu podbiegłam cicho do Jacka po czym usiadłam na krześle obok niego.  Delikatnie dotknęłam jego dłoni a on powolnym ruchem obrucił głowę w stronę mojej a ja jedyne co zrobiłam to się do niego lekko uśmiechnęłam po czym Jacek ścisnął moją dłoń...
- Tak się o ciebie bałam-powiedziałam cicho a Jacek się delikatnie uśmiechnął.
- jak się czujesz. ?-zapytałam.
- Przy tobie zawsze dobrze-odparł ze swoim uśmieszkiem Jacek.
- Ale tak na serio,  coś cię boli. ?  Bo jak coś pójdę po lekarza-oznajmiłam.
- Nie... Wszystko jest ok. -powiedział Jacek.
- A coś ci przynieść. ?-zapytałam.
- Nie dziękuję-odpowiedział blondyn.
- No ok. Wiesz... Ja pójdę do twojego lekarza zapytać się ogólnie o twój stan i ile będziesz jeszcze tutaj leżeć-powiedziałam.
- No dobrze. A wrócisz jeszcze. ?-zapytał z nadzieją Jacek.
- Chyba tak-powiedziałam po czym pocałowałam Jacka delikatnie w policzek.
3 minutypowiedzieć .
- Proszę-usłyszałam po zapukaniu w drzwi.
- Dzień dobry-zaczęłam.
- Dzień dobry...co panią do mnie sprowadza. ?-zapytał lekarz.
- Chciałam się zapytać o Jacka Nowaka... W sensie jego stan ogólny i kiedy mógłby opuścić szpital-powiedziałam.
- A więc tak Pan Jacek jest w stanie dobrym więc wyjdzie ze szpitala za 6 dni-odparł lekarz.
- To dobrze... Już myślałam, że będzie to trwało dłużej-odparłam po czym się uśmiechnęłam do lekarza.
Po rozmowie z lekarzem udałam się na chwilę jeszcze do Jacka by przekazać mu najważniejsze informacje a następnie udałam się do mieszkania.  Weszłam do salonu i usiadłam na sofie po czym zaczęłam sobie rozmyślać co bym mogła teraz porobić.  Po dłuższej chwili zdecydowałam się na zrobienie jabłecznika. Wyjęłam wszystkie niezbędne produkty po czym wzięłam się do roboty.
60 minut później...
Właśnie wsadziłam ciasto do piekarnika i zastanawiałam się kogo mogłabym zaprosić,  ostatecznie wybrałam Emilkę. Gdy do niej zadzwoniłam wyszło na to,  że chętnie do mnie wpadnie. Uwówiłyśmy się,  żeby przyszła do mnie za 1,5 godziny,  ponieważ ciasto będzie już zrobione i wystygnięte.  Po rozmowie postanowiłam pooglądać sobie telewizję,  przełanczałam kanał za kanałem aż w końcu niespodziewanie usłyszałam komunikat z serwisu informacyjnego: Uwaga,  panowie pod pseudonimem: Wasyla oraz Kubka uciekli z więzienia pod szczególnym nadzorem przy klasztornej we Wrocławiu. Jeżeli ktoś ich zauważy/rozpozna proszony jest niezwłocznie poinformować o tym fakcie policji.
Kiedy to usłyszałam byłam po prostu przerażona, ponieważ to właśnie głównie ja zamknęłam ich we więzieniu a jak teraz uciekli będą chcieli się na mnie zemścić.
Tak długo rozmyślałam o tym fakcie, aż się zorientowałam, że jabłecznik jest już gotowy.
Przeszłam do kuchni i wyjęłam ciasto z piekarnika po czym położyłam je na kredensie.  Po tych czynnościach udałam się na balkon przy czym usiadłam sobie na leżaku i zaczęłam czytać swoją nową książkę.  Po 30 minutach przyszła Emilka, przyniosłam nam do salonu świeżo zrobione ciasto oraz kawę. Usiadłyśmy na sofie i zaczęłyśmy rozmawiać...
- Olu... -zaczęła Emilka.
- Tak. ?-zapytałam.
- Bo... Jeszcze przed wyjściem do ciebie oglądałam telewizję i usłyszałam pewien komunikat-powiedziała Emilia.
- Chodzi o Wasyla i Kubka-odparłam smutno.
- No tak... Ola ty nie możesz teraz być sama w domu bo oni teraz mogą ci coś zrobić-odparła czarnowłosa.
- Ale co ja mogę zrobić. ?-zapytałam bezsilnie.
- Musisz się na jakiś czas przeprowadzić...takie jest moje zdanie-odparła Emilia.
- A co z Jackiem. ?-zapytałam.
- On leży jeszcze w szpitalu więc nic mu się nie stanie-oznajmiła czarnowłosa.
- A gdzie się mogłabym przeprowadzić. ?-zapytałam smutno.
- Możemy się przeprowadzić do moich rodziców...tam będziesz bezpieczna-powiedziała Emilka.
- No dobra... Tylko teraz muszę to powiedzieć Jackowi, ojcu i Mikołaj-powiedziałam.
- To jak coś jutro wyjeżdżamy około 11 jak coś-oznajmiła Emilia.
- Ok. -odpowiedziałam.
Gdy Emilka wyszła z mojego mieszkania zadzwoniłam do Jacka, Mikołaja i mojego ojca by przekazać im o moim wyjeździe. Wszyscy mi powiedzieli, że jak coś to żebym do nich dzwoniła jak najczęściej. Najbardziej było mi smutno, że musiałam opuścić Jacka... Tak bardzo go kocham a muszę go zostawić. Jednak mnie rozumie, że to wszystko jest dla mojego dobra.
**********************************************************************************************Cześć 😃😃😃
Więc tak jak zawsze:
1. Podobało się ? 😃
2. Kolejne opowiadanie niebawem 😃
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp.😃😃
4. Kto nie może się doczekać nowego sezonu ? 😍😍😍 Ja już nie mogę się doczekać 😍
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

niedziela, 31 lipca 2016

Hej.... Dawno mnie tutaj nie było-wiem 😏😔Powód jest jeden....wakacje 👌👌😃😃
Właśnie wracam ze swojej BARDZO dalekiej podróży 💓💓 A, że było tak daleko nie miałam możliwości pisania opowiadań :( Przygoda wakacyjna była tak długa, że aż nie wierzę, że miałam przyjemność tam wyjechać...jednak jest to dla mnie trochę przykro 😥😥😥😞😞😞 Ale teraz jestem silna i mówię: jutro kolejne opowiadanko 😍😍😍😃😃
Więc czekajcie cierpliwie 😃😃😃😃😘😘😘😘
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa ❤❤❤
P.s. masakra jaki dzisiaj upał XD😂😂😂 Teraz bym chętnie wskoczyła do morza ale w sumie musiałabym już wyskoczyć jak poparzona z auta Haha 😂😂😂

czwartek, 30 czerwca 2016

2.41

(...)
Jedna z pielęgniarek postanowiła mnie wyprowadzić z sali i uspokoić. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało...kto chciał go skrzywdzić ? Po co ? Dlaczego ? Po 15 minutach wyszedł z sali do mnie lekarz...
- Pani Olu, stan pana Jacka jest jakimś cudem ustabilizowany ale trzeba było go niestety dać w śpiączkę farmakologiczną-oznajmił smutno lekarz prowadzący.
- Ale będzie żył? -zapytałam zapłakana.
- Tak, ale na razie nie wiadomo kiedy się wybudzi-odparł lekarz.
- A...a mogę do niego wejść ?-zapytałam z nadzieją.
- No tak, tylko niech pani trochę odpocznie. Pan Jacek jest teraz w dobrych rękach-odparł lekarz po czym poklepał mnie po ramieniu.
- Dziękuję panu-powiedziałam po czym cicho zaczęłam zmierzać w stronę sali, na której leżał Jacek...
W sali...
Przekroczyłam próg sali, na której leżał Jacek.  Jego widok uświadamiał we mnie smutek, rozgoryczenie do człowieka, który zrobił tę krzywdę Jackowi. Usiadłam na krześle przy jego łóżku po czym mój wzrok przeniósł się na opatrunek wokół szyi. Objęłam jego bladą dłoń swoimi dwiema trochę mniejszymi dłoniami po czym z mojego oka poleciała wolno samotna łza...
Nawet nic nie mówiłam bo nie miałam no to po prostu sił, posiedziałam u niego w kompletnej ciszy z 1,5 godziny po czym przyjachali do szpitala Mikołaj oraz mój ojciec...
- Córciu, jedź do domu. Mikołaj cię podwiezie-oznajmił smutno mój tata.
- Nie mogę go zostawić opowiedziałam bezsilnie.
- Ja zostanę a jak coś się stanie to do ciebie zadzwonię-zaproponował mój ojciec.
- No dobrze...dziękuję powiedziałam po czym się delikatnie uśmiechnęłam.
Po chwili z Mikołajem byliśmy już na parkingu, podeszliśmy do auta i do niego weszliśmy. Mikołaj odpaliłswój samochód i odjechaliśmy...
25 minut później...
Właśnie dotarliśmy do mojego mieszkania, rozegraliśmy się z kurtek i weszliśmy do salonu...
- Olu, zrobię ci cherbatę-zaproponował Mikołaj.
- Nie musisz-odpowiedziałam smutno.
- Ale musisz się czegoś napić a najlepiej to jeszcze coś zjeść-powiedział delikatnie Mikołaj.
- No dobrze...ale sobie też coś zrób-powiedziałam przyglądając się Mikołajowi, który już buszował w kuchni.
Po 5 minutach Mikołaj położył na stole talerz z kanapkami oraz dwa duże kubki z cherbatą. Gdy z Mikołajem zjedliśmy kanapki postanowiłam przygotować Mikołajowi kanapę a gdy już wykonałam tą czynność sama udałam się do swojej sypialni i od razu zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami zasnęłam.
Kolejny dzień, 10:30...
Włśnie wstałam po czym udałam się do kuchni gdzie Mikołaj akurat kończył robić jajecznicę...
- Cześć-przywitałam się z Mikołajem.
- Cześć młoda-odpowiedział z uśmiechem Mikołaj.
- Nie musiałeś robić śniadania, sama bym zrobiła-odparłam z lekkim uśmiechem do mojego kolegi.
- Musiałem, musiałem-powiedział radośnie Białach.
Po rozmowie zaczęliśmy jeść śniadanie, które zjadłam ze smakiem. Gdy je zjadadłam udałam się do łazienki by móc się przebrać i zrobić sobie jakiś makijaż, gdy już wszystko zrobiłam i wyszłam z łazienki podbiegł do mnie szczęśliwy Mikołaj...
- Olka, Jacek się wybudził-oznajmił Mikołaj.
- Naprawdę ?-zapytałam chodź moja dusza była już przy Jacku.
- No tak, zbieraj się i jedziemy-odparł Białach.
- Ok. To jedźmy-powiedziałam szczęśliwa.
Jechaliśmy do szpitala około 20 minut, kiedy tylko Mikołaj zaparkował ja jak popażona wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam do szpitala...
**********************************************************************************************Witam was 😃😃😃
Dawno nie dodawałam żadnych opowiadań za co was bardzo przepraszam 😥😥😃😃😃
Więc teraz tak jak zawsze:
1. Podobało się ?? 😃😃😃
2. Kolejne opowiadanie niebawem 😍😍😍
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. 😃😃😃
Pozdrawiam was ciepło 😃 (chociaż u mnie jest już 31°C 😂😂😂)
Wiktoria Rudaa

środa, 29 czerwca 2016

Powracam :D

Witajcie kochani 😍😍
Dawno mnie tu nie było-dobrze o tym wiem :) Końcówka roku szkolnego była bardzo zarobiona o poprawianie przeróżnych ocen przez co nie miałam czasu na bloga. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście chociaż mieliście do tego prawo Xdd
A więc tak...jutro wstawię opowiadanie na bloga i będę nadal kontynuowała wcześniejszą serię 😍😍😉😉😉
Pozdrawiam was gorąco i do zobaczenia :D
Wiktoria Rudaa
PYTANIA:
Jak tam zakończenie roku szkolnego?  Ja już wam napiszę, że mam średnią 4.25 😃
A wy to jakich klas idziecie lub czy opuszczacie swoje szkoły i wchodzicie w progi nowych szkół????

czwartek, 9 czerwca 2016

Świetna wiadomość :)....

Po sukcesie czwartej serii „Policjantek i Policjantów”
powstaje nowy sezon hitu Czwórki
We Wrocławiu rozpoczęły się właśnie zdjęcia do nowej, piątej już serii odcinków „Policjantek i Policjantów”, którą Czwórka pokaże po wakacjach. Ekipa realizowanego przez ATM Grupę serialu przystąpiła do pracy na planie już tydzień po zakończeniu premierowej emisji czwartego sezonu.
W nowych odcinkach, obok dobrze znanych widzom odtwórców głównych ról - Mariusza Węgłowskiego (Mikołaj), Magdy Malcharek (Ola), Wojciecha Sukiennika (Krzysiek), Anny Kukawskiej (Emilka), Przemysława Puchały (Jacek) i Igora Korusa (Mieszko) – wystąpią nowi aktorzy, którzy dołączą do stałej obsady m.in. Magdalena Wróbel i Honorata Witańska.
Piątą serię „Policjantek i Policjantów” widzowie obejrzą jesienią.
Poprzednia, zakończona 1 czerwca, okazała się kolejnym potwierdzeniem rosnącej z sezonu na sezon oglądalności tej produkcji. Wiosną serial śledziło średnio 1,5 mln osób, przy średnich udziałach w rynku na poziomie 11,4% (SHR All 4+) oraz 10,4% w grupie komercyjnej.
Liczba widzów „Policjantek i Policjantów” w porównaniu do poprzedniej, jesiennej edycji zwiększyła się o 3%, a rok do roku aż o 35%. Natomiast udziały serialu w stosunku do trzeciego sezonu wzrosły o 14% wśród wszystkich widzów i o 3% w grupie 16-49, a rok do roku - odpowiednio o 45% i 32%.
Czwarty sezon odnotował też najbardziej spektakularne rekordy w historii serialu. Tej wiosny widownia „Policjantek i "Policjantów” dwukrotnie przekroczyła 1,9 mln osób, a odcinek o najwyższych udziałach w rynku uzyskał 13,2% w grupie 4+ i 14,5% w grupie komercyjnej. Wśród widzów telewizji naziemnej było to aż 24% (SHR DVBt 16-49), dzięki czemu w tej grupie Czwórka pokonała wówczas największe telewizje w Polsce.
Warto dodać, że wiosna zapewniła też ogólny przyrost udziałów samej stacji. W okresie marzec-maj 2016 wyniosły one 3,4% w grupie 4+ oraz 3,8% w grupie komercyjnej, wykazując wzrost w porównaniu z wiosną 2015 o odpowiednio 10% i 8%.

niedziela, 5 czerwca 2016

Prośba....

Mam do was ogromną prośbę :) Chodzi mi o tytuł piosenki z ostatniego odcinka 4 sezonu...jeżeli ktoś/coś wie, zna tytuł, wykonawcę bardzo proszę o napisanie tego w komentarzu :) Piosenka tak wpadła mi w ucho, że ciągle próbuję ją znaleść ale coś mi nie wychodzi xDDD
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

środa, 1 czerwca 2016

Ostatnie 2 odcinki 4 sezonu :)

Ostatnie odcinki 4 sezonu naszego serialu były aż niesamowite <3 Wszystkie wydarzenia jakie miały w tym czasie miejsce były wręcz moim zdaniem szokujące o czym można było się dowiedzieć :) Przed ostatni odcinek sezonu był dla mnie świetny ale jestem ciekawa co wy napiszecie na temat np. Mikołaja, który pobił dilera co sprzedał dopalacze Dominice ???? Co się stanie z Mikołajem ? Czy będą tego jakieś konsekfencje ??? Zobaczymy już we wrześniu :) A teraz przejdźmy do Oli...
To jak się w ogóle stawiła za tym, że to nie było samobójstwem zrobiło na mnie ogromne wrażenie :D Jednak zdziwieniem dla mnie było to, że dali w to całe zamieszanie Szybkiego.
Jednak dzięki temu ten cały sezon miał w tle nutkę niepokoju oraz tej chęci zaciekawienia :D
Ogromne wrażenie pokazała też Ola w ostatnich sekundach odcinka :)...kiedy prosto z mostu spytała się już z przekonaniem o jego uczuciach podczas zabójstwa.
A teraz czas na Emilkę i Krzyśka :)...
Ostatnie odcinki u nich na patrolach też były zachwycające i pełne ciekawych zjawisk :)
Ale nie przedłużam i przechodzę do konkretów-ostatniego odcinka.
Oglądając go aż w niektórych momentach nie miałam pojęcia o czym myśleć hehe...jednak
kiedy walnęli Emilkę aż do nieprzytomności miałam ochotę zrobić im to samo co zrobił Mikołaj temu dilerowi :) Odcinek ten miał dużo fragmentów raczej do rozweselenia i poprawienia sobie humoru :)...Patrol pieszy w ich wykonaniu nie mógł być nudnh :) Po wyjaśnieniu, złapaniu przestępców czas na mój ulubiony fragment tego odcinka :) <3 Kolacja Emilki i Krzyśka :) Wszystko wyglądało tak realistycznie i tak po ludzku a nie jakieś wielkie wyobrażenia hehe...Przecież nie ma to jak na romantycznej kolacji jeść najlepsze naleśniki ever <3 Co nie ??? Potem oczywiście nasz Tosiek musiał się jeszcze bardziej postarać i wyjść z pokoju włączając muzykę do panującego klimatu :) Kilka kroków i buuum <3....marzenie większości widzów tego serialu się spełniło :) <3 Emilka i Krzysiek zrobili to o czym dłuuugo rozmawialiśmy i dyskutowaliśmy w przeróżnych miejscach...czy to w internecie....czy nawet miałam z kim o tym pogadać-co było dla mnie miłym osiągnięciem :)
Więc kończę to bo już chyba wszystkich zanudziłam hehe :) A więc podsumowując :)  Sezon ten był niesamowity :) <3 Nie wiem jak to wyrazić słowami...niesamowite, najlepsze, najspanialsze ??? :) i jeszcze wiele, wiele innych takich wyrażeń <3
To teraz tak kończę, kończę :)
Kolejne opowiadanie niebawem :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

środa, 25 maja 2016

2.40

(...)
Szłam wkurzana ulicą do mieszkania Emilki, jednak powoli zaczynałam myśleć o tym, że trochę przesadziłam. Do Emilii mieszkania doszłam spacerem w 25 minut, ale w pewnej chwili zauważyłam Emilkę i...Krzyśka ??? Zastanawiałam się długo co zrobić ale postanowiłam wrócić do Jacka i go przeprosić. Jeszcze gdy się zastanawiałam zauważyłam naprawdę długo przeze mnie oczekiwany widok. Nareszcie Krzysiek wziął się za tą Emilkę bo zobaczyłam jak Krzysiek całuje Emilię.
Przed powrotem do domu poszłam do sklepu po małe zakupy dla Jacka. Zakupy nie zajęły mi specjalnie długo bo to tylko 35 minut, a po nich udałam się do domu. Gdy byłam już w mieszkaniu podszedł do mnie ze smutną miną Jacek...
- Olu...ja cię przepraszam. Nie chciałem cię naprawdę wkurzać-tłumaczył się Nowak a ja po jego wytłumaczeniu uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- To ja cię przepraszam. Nie potrzebnie się zezłościłam. Wybaczysz mi ?-zapytałam z nadzieją.
- No jasne, że tak ale pod jednym warunkiem-odparł Jacek
- Jakim ?-zapytałam
-  Że ty przyjmiesz też moje przeprosiny-oznajmił Jacek.
- No to zgoda-powiedziałam z uśmiechem po czym wtuliłam się w Jacka.
- A może gdzieś się przejdziemy ?-zapytał Jacek obejmując mnie w talii.
- No ale chciałam ci coś ugotować na przeprosiny-odparłam z lekkim uśmiechem.
- No to ugotujesz  kiedyś indziej...a teraz się ubieraj-powiedział Jacek po czym się do troskliwie uśmiechnął.
- No ok.-powiedziałam i również się do niego uśmiechnęłam.
10 minut później...
Właśnie wyruszyliśmy samochodem z pod naszego mieszkania, byłam bardzo ciekawa gdzie weźmie mnie Jacek...
- Gdzie jedziemy ?-zapytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz-odparł Jacek po czym zapadła głucha cisza.
- No ale powiedz...-ciągle nalegałam ale za każdym razem słyszałam te samo zdanie oznajmujące co zawsze.
- Dobra, zaraz będziemy na miejscu-oznajmił Jacek.
Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Teren, na którym się znadowaliśmy należał raczej do spokojnych miejsc. W chwili rozmyśleń poczułam ciepłą dłoń oplatającą moją dosyć mniejszą, popatrzałam na Jacka ale nic nie mówiłam. Jacek również postanowił nie psuć tej chwili bo również nic nie mówił ale patrzał na mnie z czułoscią i delikatnością. Nie wiem ile czasu tak stoiliśmy ale to było niesamowite uczucie jeszcze z tym uczuciem, że masz przy sobie osobę, która cię kocha mimo wszystko, mimo wyglądu, mimo orginalnego charakteru, mimo tak zwanego The opinions of others. Gdy po chwili zorientowaliśmy się, która jest godzina weszliśmy do niewielkiej ale bardzo ślicznej restauracji. Zajęliśmy wolny
stolik i zaczęliśmy wybierać dania, ja ostatecznie wybrałam grillowaną pierś z kurczaka a Jacek nadziewaną polędwicę. Obiad zjadłam ze smakiem ale w pewnym momencie Jacek zaczął się ksztusić a z jego ust zaczeła leciec krew. Przeraziłam się bo po chwili z jego ust wyleciał kawałek szkła. Wzięłam szybko telefon i zadzwoniłam po pogotowie ratunkowe, które na nasze szczęście przyjechało dosyć szybko. Gdy lekarze wstrzykali mu potrzebne lekarstwa, które miały mu chociaż trochę pomóc Jacek nieoczekiwanie przestał oddychać. Lekarz zaczął wykonywać RKO a ja ? ja płakałam i krzyczałam, żeby go uratowali bo nie mogłam go stracić, my nie mogliśmy go stracić. RKO trwało, trwało i trwało i nic się nie działo, ja tak chciałam pomóc ale po prostu nie moglam i nie umiałam. Dlaczego ? Czemu się to wydarzyło ? Kto to zrobił ? Błagam uratujcie go !!!! Niech żyje ! Błagam !........
*********************************************************************************************Witam was :D
Najpierw ogłoszenie xD:
Za 2 tygodnie zaczynam projekt ze znaną artystką z Holandii. Cel będzie artystyczno-językowy <3 A dlaczego językowy ? Ponieważ ta artystka mówi tylko po angielsku i holendersku więc ja będę musiała się z nią przez 1 miesiąc dogadywać. A czemu wam to mówię ? No niestety codziennie będę przebywała (ale to tylko przez tydzień :D )  i po prostu nie będę miała czasu na dodawanie opowiadań w tym czasie i jeszcze masakryczny problem, z którym bujam się prawie miesiąc doprowadza mnie do psychiatry :/ Ale koniec tego i owego bo was zanudzam xD
Podstawowe zapytania :)...
1. Podobało się opowiadanie ? :)
2. Kolejne opowiadanie dodam już za niedługo :)
3. Piszcie komentarze: Opinie, sugestie, pomysły, itp. :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa :*

sobota, 14 maja 2016

2.39

(...)
- Chyba widzę, że ta książka cię zainteresowała ?-zapytałam.
- A żebyś wiedziała. W ogóle nigdy nie przypuszczałem, że z własnej woli wezmę książkę do ręki-powiedział Jacek po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co porobimy ?-zapytałam.
- A na co masz ochotę ?-zapytał blondyn.
- Jak zwykle, w coś pogramy-odparłam.
- To co...chińczyk, barykady, szachy czy co innego ?-zapytał Jacek.
- A tym razem to chcę zagrać w barykady-oznajmiłam z uśmiechem.
- Ok. To ty czekaj a ja zaraz przyniosę-odparł Jacek.
- No dobrze-westchnęłam =.
Po 5 minutach wrócił Jacek z kartonowym pudełkiem w dłoni, usiadł na przeciwko mnie i zaczął rozkładać tak zwaną "planszówkę". Gdy zaczęliśmy grać było mi dobrze jednak nie przypuszczałam co się stanie później. W pewnym momencie poczułam przerażający ból oraz zauważyłam krew. Tak mnie to przeraziło, że aż krzyknęłam. Jacek bardzo szybko zareagował, wziął mnie na ręce a następnie zaniósł do auta po czym wyruszyliśmy do szpitala.
8 minut później...
Właśnie wzięli mnie na badania, od razu powiedziałam i o tym, że jestem w ciąży więc ginekolog zabrał mnie na USG...
- Hmm...nic poważnego nie widzę, dzieci dobrze ułożone, pępowina ich nie owinęła, rosną systematycznie czyli wszystko jest w porządku. A krew na szczęście nic złego nie oznacza-oznajmił doktor a ja do Jacka się uśmiechnęłam co on odwzajemnił.
- Bardzo panu dziękujemy, do widzenia-pożegnaliśmy się z lekarzem.
Do domu wracaliśmy w kompletnej ciszy jednak kiedy weszliśmy do mieszkania Jacka wzięło na uczucia...
- Wiesz, że cię kocham ?-zapytał Jacek.
- No pewnie, że wiem. Ja ciebie też kocham-oznajmiłam po czym dałam Jackowi buziaka w policzek.
- Jesteś głodna, zmęczona, czegoś ci potrzeba ?-zapytał z troską Jacek.
- No może trochę głodna. No wiesz...przecież jestem w ciąży-powiedziałam z ironią.
- To dobrze się składa...w kuchni masz sałatkę z kurczakiem-odparł z uśmiechem Jacek.
- Oo dziękuję-powiedziałam przy czym się do niego delikatnie uśmiechnęłam.
Gdy przeszłam wraz z Jackiem do kuchni wzięłam z szafki talerzyk po czym nałożyłam sobie na niego dosyć sporą ilość sałatki, a następnie chciałam usiąść na krześle ale Jacek szybkim ruchem przeniósł mnie na swoje kolana...
- Czy dasz mi normalnie zjeść ?-zapytałam z wyrzutem.
- Ale normalnie możesz przecież zjeść-oznajmił wesoło Jacek.
- Ta jasne-westchnęłam sarkastycznie po czym wzięłam pierwszy kęs sałatki.
- Ej no...co się stało ?-zapytał lekko zdziwiony Jacek.
- No nic-odparłam z podniesionym tonem.
- To czemu jesteś taka wkurzona ?-zapytał blondyn.
- Bo wkurzają mnie te twoje ciągłe bezsensowne pytania-powiedziałam jeszcze głośniej.
- Olka...no...-zaczął Jacek ale ja już nie chciałam go słuchać więc postanowiłam wyjść i przejść się do Emilii...
********************************************************************************
Witam was ;D
Tak jak zwykle podstawowe pytania :)...
1. Opowiadanie się podobało ?
2. Kolejne opowiadanie niebawem :D
3. Śmiało komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. ( ja nie gryzę :D hehe)
4. Jakie chcecie kolejne opowiadanie ? :
a) smutne
b) radosne
c) wesołe
d) przygnębiające
e) coś z tragedią
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

niedziela, 8 maja 2016

2.38 (100 opowiadanie :-) )

Po 30 minutach policjanci pozwolili nam odjechać, ciągle miałam w myślach ten okropny widok tego biednego chłopca. Udałam się z Jackiem do samochodu i odjechaliśmy...
- Szkoda mi tego chłopca-westchnęłam spoglądając przez szybę aby Jacek nie zauważył, że mam łzy w oczach.
- No mi też szkoda ale co możemy zrobić-odparł smutno Jacek.
- Ale ten chłopiec teraz trafi do domu dziecka-oznajmiłam.
- Ale jak to ? A jego matka czy dziadkowie ?-zapytał zaskoczony Jacek.
-Jego mama oraz jego dziadkowie nie żyją-powiedziałam a po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Ola, popatrz na mnie-oznajmił Jacek a ja niechętnie odwróciłam się w jego stronę.
- Jacek, zróbmy coś dla tego chłopca-powiedziałam błagalnym głosem.
- Zrobimy coś ale musisz mi obiecać, że nie będziesz już płakać i zaczniesz się uśmiechać-odparł stanowczo ale z uśmiechem Jacek.
- No dobrze, obiecuję-odparłam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
5 godzin później...
Właśnie weszliśmy do naszego mieszkania, ja udałam się do łazienki a Jacek w tym czasie
rozpakowywał naszą walizkę. Gdy wyszłam z łazienki poszłam do kuchni i nalałam tam sobie do szklanki soku jabłkowego a po chwili podszedł do mnie Jacek...
- Olu, Widziałaś gdzieś mój zegarek ?-zapytał blondyn.
- Naprawdę nie pamiętasz gdzie go schowałeś ? Leży sobie i czeka w sypialni, komoda, pierwsza szafka od góry-powiedziałam wesoło.
- Dzięki. Myślałem już, że go zgubiłem-odparł z uśmiechem Jacek.
- To ty już sobie idź-odparłam.
- Ale czemu ?-zapytał zdziwiony Jacek.
- A chcesz ze mną obejrzeć film ?-zapytałam z uśmiechem.
- A jaki ?-zapytał Jacek całując mnie w kark.
- A no wiesz...taki fajny...romantyczny i w ogóle-powiedziałam ze swoim uśmieszkiem.
- No to oglądam z tobą-oznajmił blondyn.
- Poważnie ?-zapytałam pozytywnie zaskoczona.
- No tak...i to z chęcią-oznajmił Jacek po czym się lekko uśmiechnął a ja ten uśmiech też pokazałam.
Po naszej rozmowie poszłam szybko do salonu po płyę CD po czym wróciłam do sypialni gdzie czekał już na mnie Jacuś. Położyliśmy się poziomo do telewizora i zaczęliśmy oglądać, już na samym początku zaczęło się nieco komiczne ale i bardzo słodko (dosłownie hehe). Po półtorej godziny byłam już na tyle zmęczona, że zasnęłam.
*Jacek*
Po półtorej godziny poczułem, że Ola się już nie wierci. Postanowiłem na nią zerknąć a moim oczkom ukazała się śpiąca Olcia, była taka słodka jak spała...
- Dobranoc mój skarbie-szepłem po czym pocałowałem Olcię w czoło po czym przykryłem kocem i wyszedłem z sypialni.
Postanowiłem, że zrobię coś do jedzenia ale nie zamierzałem się specjalnie wysilać. Zrobiłem sałatkę z pokrojoną piersią z kurczaka, następnie poszedłem czytać książkę Olj, która bardzo mnie zaciekawiła. Po 2 godzinach do salonu weszła smutna Ola...
(...)
**********************************************************************************************Witam was po długiej przerwie :) Teraz wam obiecuję, że postaram się dodawać opowiadania regularnie chociaż wiadomo, że czasem mam tygodnie, w którym ciągle mam testy czy kartkówkk :/ Ale na pewno was poinformuję, że po prostu nie będzie w tym czasie
opowiadań  ;-)
Więc tak jak zwykle :):
- Podobało się ???  :-)
- Następne opowiadanie niebawem  :-)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :)
Wiktoria Rudaa

Ważne info !!! :)

Chciałam was wszystkich przeprosić za moją długą nieobecność...miałam dużo rzeczy na głowie :/ Jeszcze późniejsza impreza rodzinna i do tego szlaban na laptopa xD Tak wiem "przecież możesz pisać na telefonie" ale nie w moim przypadku hihi Jestem uczulona na tak zwane "byki ortograficzne" i po prostu nie lubię tego jak inni muszą naprawdę się namęczyć czytaniem bo przecież wystarczy nawet jeden mały błąd i każdy przeczyta te sformuowanie kompletnie inaczej hehe :)
Ale przejdę do rzeczy bo chyba zanudzam xD Zaraz zacznę pisać na tablecie nowe opowiadanie więc czekajcie  ;-)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa