sobota, 2 kwietnia 2016

2.34

Następnego dnia...
- Jesteś gotowa ?-zapytał Jacek z salonu   gdy ja byłam w łazience.
- Jeszcze minutka-krzyknęłam z łazienki.
- Achh te kobiety-westchnął Jacek.
- Słyszałam-odparłam z uśmiechem.
- No ale po co ci ten makijaż skoro ślicznie ci bez tych podkładów, pomadek, tuszu do rzęs, kredek do oczu i innych waszych śmieci-odparł blondyn.
- Właśnie dzięki makijażowi mogę dopracować swoją twarz do drobnych szczegółów-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Twoja twarz i tak jest piękna...ale bez tych chemikaliów-oznajmił Jacek.
- Dobra, już skończyłam. Możemy już jechać-powiedziałam.
- Ok.-odpowiedział Jacek.
5 minut później byliśmy już w samochodzie, Jacek odpalił auto i wyruszyliśmy w drogę. Byłam bardzo ciekawa czemu Jacek wybrał akurat Bieszczady a nie jakieś inne miejsce. Na miejscu byliśmy około godziny 15:30, wzieliśmy walizki po czym udaliśmy się do domku rodziców Jacka, mówił mi, że  oddali mu ten domek bo im nie był już potrzebny a Jacek na pewno miałby ochotę na wypad. Gdy weszliśmy do domku od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Na ścianach wisiały zdjęcia Jacka:
jak był jeszcze malutki a potem jak stopniowo dorastał w towarzystwie jego kochającej rodziny, widać było również na ścianach rysunki, które raczej były robione "Małymi Rączkami"...i jeszcze do tego ten góralski styl-cudowny widok. Gdy się przyglądałam domku, Jacek w tym czasie zaniósł walizki do sypialni a gdy wrócił zaczęłam szykować nam obiad na szybko czyli naleśniki z serkiem waniliowym. Gdy już je zrobiłam zaczęliśmy razem z Jackiem je jeść...
- Pyszne-oznajmił Jacek.
- Mi też smakuje-potwierdziłam sformułowanie Jacka.
- To ja za to robię kolację-zaproponował blondyn.
- Ok. W ogóle co będziemy dzisiaj robić ?-zapytałam.
- A to już jest niespodzianka-oznajmił Nowak.
- Ochh ty...a w ogóle jak tam na komendzie pod względem naborowym ?-zapytałam nieświadomie co zaraz usłyszę.
- Yyy...-Jacek wyraźnie nie wiedział jak przekazać tą informację.
- No co się dzieję ?-zapytałam trochę zaskoczona zachowaniem Jacka.
- No bo za tydzień zaczyna u nas pracę...-Jacek jakoś dziwnie się zachowywał nie chcąc do końca powiedzieć o co chodzi.
- No kto zaczyna u nas pracę ?-zapytałam opanowując ledwo swoje nerwy.
- Była żona Mikołaja-westchnął Jacek.
- Ale jak to ? Zdała wszystkie testy do policji ?-zapytałam bardzo zdziwona.
- Ona nie dość, że zdała wszystkie testy to jeszcze przeszła już pozytywnie szkółkę policyjną-oznajmił smutno Jacek.
- Cholera...przecież ona mi życia na komendzie nie da. W końcu to ja jeżdżę w
stałym patrolu z Mikołajem.
- Może ona nie będzie aż taka zła-odparł Jacek.
- W sumie to mam taką nadzieję-oznajmiłam.
- Dobra skończmy temat pracy, pojechaliśmy na wspólny weekend aby chwilę o tym nie myśleć-powiedział blondyn.
- Masz rację-odpowiedziałam po czym się lekko uśmiechnęłam.
- To co, idziemy ?-zapytał Jacek.
- Tak, chodźmy-odpowiedziałam.
- Ok. To się zbieraj-zakończył rozmowę Jacek.
Gdy się przyszykowaliśmy udaliśmy się w kierunku polany. Przez 20 minut szliśmy spacerkiem trzymając się za ręcę, słodząc sobie tekstami. Gdy byliśmy na miejscu poczułam się sama nie wiem: tak o wiele weselsza z myślą o szczerym uśmiechu, o Jacku i na pewno o moim dziecku...
*******************************************Witam was w drugim opowiadaniu dzisiejszego dnia :)
1. Podobało się ? :)
2. Następne opowiadanko niebawem :)
3. Od razu mówię, że następne opowiadanie będzie chyba najbardziej dedykowane dla Alicji :D Chyba będziesz wiedziała o co chodzi :D ^_^
4. Bardzo dziękuję osobom, które złożyły mi życzenia urodzinowe <3 Jesteście kochani :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

2.33

Na komendzie...
Szłam akurat z Mikołajem na stołówkę ale zatrzymał nas Jacek...
- Hejka, idziecie może na stołówkę ?-zapytał dyżurny.
- No tak, a co ?-zapytał z uśmiechem Mikołaj.
- Mogę się przyłączyć ? Akurat skołowałem trochę czasu-odparł Jacek.
- Nie no, nie ma problemu. Chodź-powiedziałam.
- Ale za deser-dodał z uśmiechem Mikołaj.
- Co ?-zapytał Jacek a ja się cicho zaśmiałam.
- Za przebywanie z takimi ludźmi jak my...to trzeba dać jednak coś od siebie. Aja mam ochotę na jakiś słodki deser-powiedział Białach a Nowak zaczął się śmiać.
- Dobra, to wy sobie jeszcze tu rozmawiajcie a ja faktycznie pójdę coś zjeść-powiedziałam po czym skierowałam się w stronę bufetu. Parę minut później byłam już na stołówce, Mikołaj i Jacek też po chwili przyszli i usiedli obok mnie. Porozmawialiśmy chwilę również jedząc posiłek ale po około 15 minutach Mikołaj musiał iść powypełniać dokumenty...
- Dobra młoda, ja idę wypełnić dokumenty a jak coś to jestem na radiu-odparł Mikołaj.
- Ok.-odpowiedziałam po czym Mikołaj wyszedł ze stołówki...
- Ola, mam dla ciebie propozycję-zaczął Jacek.
- Słucham cię-odpowiedziałam.
- Może pojedziemy sobie na jakiś weekend we dwoje ?-zaproponował dyżurny.
- Ochh...no niewiem. Może tak, może nie-odparłam z uśmiechem.
- Ejj...no proszę cię. Powinnaś teraz odpoczywać a nie...trudzić się na długich i męczących patrolach-powiedział Jacek.
- No ok. Tylko teraz mam problem z ojcem-powiedziałam.
- Jaki ?-zapytał blondyn.
- On nie wie o ciąży-westchnęłam.
- No to mu powiedz, będzie tobie lżej-odparł Nowak.
Przed gabinetem mojego ojca...
- Stresuję się-oznajmiłam.
- Nie denerwój się, będzie dobrze-odpowiedział Jacek.
- Obyś miał rację-oznajmiłam, wzięłam głęboki oddech po czym zapukałam do gabinetu komendanta.
- Wejść-usłyszałam głos Wysockiego.
- Witam...co cię do mnie sprowadza ?-zapytał komendant.
- No bo...znaczy...nie wiem jak ci to powiedzieć-odparłam nieswojo.
- Olu...co się stało ?-zapytał mój tata.
- Tato...będziesz dziadkiem-odparłam a na twarzy mojego ojca pojawił się szczery uśmiech.
- Bożee...to najszczęśliwszy dzień mojego życia-powiedział Wysocki po czym mnie przytulił.
- No i sprawa wygląda tak, że Jacek zaproponował mi w weekend wyjazd no i...-nie dokończyłam bo przerwał mi Wysocki.
- Ok. Masz te wolne na ten weekend-powiedział z uśmiechem Wojciech.
- Dziękuję. Yyy...to ja lecę na patrol-odparłam po czym opuściłam gabinet mojego ojca.
Po rozmowie...
- I co ?-zapytał Jacek od razu gdy mnie ujrzał.
- No co...jest szczęśliwy jak małe dziecko-oznajmiłam a na Jacka twarzy pojawił się uśmiech.
- I widzisz. Nie było żadnych powodów do stresu-oznajmił Jacek.
- No tak-odpowiedziałam.
- Przeprszam cię ale obowiązki wzywają-powiedział Jacek.
- Nie tylko ciebie wzywają, pa-zakończyłam rozmowę z dyżurnym.
Do końca służbu mieliśmy ciszę na radiu, było to jednak trochę dziwne z takim rejonem jaki dostaliśmy. Chociaż bardzo się cieszyłam z tego faktu. Po służbie pożegnałam się z Mikołajem po czym wróciłam do domu...
*******************************************Witam was w bardzo słonecznym dniu (chociaż w mojej miejscowości :D )
Szybkie info jak zawsze :) :
1. Podobało się ? :)
2. Kolejne opowiadanie wstawię jeszcze dziś :)
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp. :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

Info...

Dzisiaj dodam aż 2 opowiadania :D Jakoś mnie wzieło na pisanie...może to przez dobry humor spowodowany moimi urodzinami ? Niewiem xDDD Ale dawno się tak nie czułam ^_^
Więc czekajcie na nowe opowiadanie, które już zaraz zacznę pisać :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa