sobota, 24 września 2016

2.51

Następny dzień...
Wstałam trochę późno bo około godziny 10:30. Przeszłam do pozycji siedzącej by przyzwyczaić oczy do tego nieszczęsnego oświetlenia. Wzięłam do dłoni swój telefon i moim oczom ukazał się jeden telefon nieodebrany od Mikołaja więc postanowiłam do niego odzwonić....
- O Ola, hej. Czemu nie odebrałaś ?-zapytał przez słuchawkę Białach.
- Spałam, a coś się stało ?-zapytałam.
- Wiesz...Ania z Dominiką bardzo chciały do ciebie wpaść i dotrzymać tobie towarzystwa-oznajmił Mikołaj.
- A niech przyjdą. Chociaż sama cały czas nie będę-powiedziałam radośnie.
- Za godzinę ci będzie pasowało ?-zapytał Mikołaj.
- Pasuje-odpowiedziałam.
- No to pa-zakończył rozmowę Białach.
Po rozmowie przyszła do mnie pielęgniarka ze śniadaniem oraz z nową kroplówką.
Podeszła do mnie...
- Jak się pani dzisiaj czuje ?-zapytała przyjacielsko pielęgniarka.
- A dobrze-odpowiedziałam również z uśmiechem.
- To fajnie. Za 30 minut zabierzemy panią na prześwietlenie brzucha i klatki piersiowej by zobaczyć jak wszystko wygląda po operacji i czy nie ma czasami żadnych komplokacji-powiedziała pielęgniarka.
- Ok. -oznajmiłam.
Kiedy skończyłam rozmawiać z pielęgniarką do pokoju wjechał Jacek. Uśmiechnęłam się na jego widok co on odwzajemnił po czym podjechał do mojego łóżka a kiedy był już przy mnie ja go pocałowałam.
- Cześć, jak się spało? -zapytał Jacek.
- W sumie dobrze ale i tak w domu jeszcze lepiej-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - A tobie jak się spało ?
- Nie zbyt dobrze...no wiesz przyszła żona takiego typa z mojej sali i przez pół nocy na niego wrzeszczała-powiedział rozbawiony Jacek.
- No to grubo-odparłam roześmiana.
- A żebyś wiedziała-odarł nadal roześmiany Jacek.
- Echhh...strasznie nudno tutaj-westchnęłam.
- A jak tam z dzieckiem ?-zapytał z lekkim uśmiechem Nowak.
- Narazie w porządku. W ogóle za parę minut jadę na prześwietlenie-powiedziałam.
- I znowu mnie zostawisz ?-zapytał z psiema oczkami, które zawsze mnie rozśmieszały ale jednak bardzo lubiałam na nie patrzeć.
- Ale nie na długo-odparłam z uśmiechem po czym do sali weszły 2 pielęgniarki oraz lekarz przy czym szybko zabrali mnie na prześwietlenie. Przełożyli mnie z jednego łóżka na drugie po czym pielęgniarka ściągnęła ze mnie koszulkę a na nogi położyła mi specjalną aluminiową matę. Odeszła z lekarzem do mniejszego pomieszczenia obok z dużą szybąz widokiem na maszynę do prześwietlenia po czym zaczęli mi robić badanie. W bezruchu leżałam około 20 minut a kiedy się badanie już skończyło pielęgniarka pomogła mi założyć koszulkę po czym przewiozła mnie do mojej sali.
W sali...
Kiedy byłam już w swojej sali lekarz przekazał mi, że za 5 dni będę mogła już spokojnie wrócić do domu. Niby bardzo się cieszyłam ale jednak...no ba. Gdyby to odemnie zależało to już dzisiaj bym  wróciła do mojego domu.
Kiedy tak rozmyślałam przyszły do mnie córki Mikołaja porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy się, trochę poplotkowałyśmy-no jednym słowem było super. Dziewczyny pobyły u mnie do 14 gdyż musiały się jeszcze pouczyć a Mikołaj miał parę spraw na mieście więc musiał po nie przyjechać....
******************************************************************************************Hejka :) Jak tam u was?  Jak wam minął tydzień?  :) U mnie było bardzo naprawdę fajnie.
- Podobało się opowiadanie?  :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :) Nie bujcie się komentować :D Ja nie gryzę xD :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

czwartek, 15 września 2016

2.50

(...)
- A więc ciąża pani Oli przetrwała cudem lecz jeszcze jest pod narkozą ale myślę, że za niedługo powinna się wybudzić ale po tym czeka ją seria USG, badań ciała i z 3 badania stanu dziecka by się upewnić, że nic się groźnego dla dziecka i pani się nie dzieje-oznajmił lekarz po czym się do nas lekko uśmiechnął.
- Dziękuję panu-powiedziałem a Wysocki się do mnie przytulił.
- Dziękuję ci Mikołaj za to, że pojechałeś za Olą. Gdyby nie ty i twoja szybka reakcja byśmy prawdopodobnie przyjechali im na pomoc za późno-powiedział ze łzami w oczach Wojciech.
*Jacek*
Minęło już 5 dni od tego wydarzenia, wczoraj się wybudziłem ale dzisiaj czuję się znacznie lepiej. Było mi tylko przykro, że wczoraj mnie nie puścili do Oli chociaż ja bardzo tego chciałem jednak dzisiaj pielęgniarka pozwoliła mi do niej pójść. Wsiadłem na wózek i pielęgniarka przewiozła mnie do sali oddalonej od mojej o jedno piętro...
Przed salą pielęgniarka mnie zostawiła samego, wziąłem głęboki oddech i wolno wjechałem do sali. Ola była przypięta do kroplówki ale najgorsze były jednak jej siniaki i obicia na całym ciele oraz niedokładnie wymyta twarz od krwi przez co było mi cholernie ciężko na nią patrzeć w takim stanie. Podjechałem jeszcze bliżej...Ola się jeszcze nie wybudziła jednak miałem nadzieję, że jak najszybciej jej się uda z tego wszystkiego wyjść. Pocałowałem ją w czoło po czym objąłem jej drobne, blade dłonie i z moich oczu zaczęły wypływać łzy...
- Przepraszam cię Olu, to wszystko to moja wina, wiem o tym. Mogłem się im sprzeciwić ale tego nie zrobiłem...jestem zwyczajnym sukinsynem bo powinnem cię obronić przed nimi ale nie zrobiłem tego. Kocham cię, jesteś dla mnie całym światem. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Przepraszam...-powiedziałem szeptem ze łzami w oczach po czym miałem zamiar wrócić do swojej sali lecz zauważyłem kiedy miałem pocałować Olę na porzegnanie, że ona delikatnie zaczęła mrugać a po chwili przyzwyczajenia swojego wzroku do otoczenia otworzyła oczy na stałe...
- Ola...-zacząłem cicho kiedy otworzyła oczy.
- Jacek...-również zaczęła jeszcze słabym głosem Ola.
- Cichutko Olu. Nic nie mów-szepnąłem głaszcząc jej włosy.
- Jacek ale...to nie twoja wina. Słyszałam co mówiłeś i...jak płakałeś-powiedziała z lekkim uśmiechem i łzami w oczach.
- Ale to i tak moja wina, jestem zwykłym sku*****em. Zostawiłem cię...kiedy się tobą bawili-powiedziałem a z moich oczu leciały samotne krople cieczy.
- Jacek nie obwiniaj się. To nie twoja wina-powiedziała Ola i z jej oczu również zaczęły lecieć łzy.
- Przepraszam cię...ja naprawdę cię kocham i niewiem czemu im się nie sprzeciwiłem. Ja...-chciałem coś dodać lecz Ola mnie w tym momencie pocałowała. Ten pocałuenk był wyjątkowy, był taki z troską i z miłością mimo tego, że czułem jej łzy na swoich ustach.
25 minut później...
*Ola*
- Cześć córuś-przywitał mnie mój tata.
- Cześć tato-odpowiedziałam lecz momentalnie się posmuciłam na myśl o jednej rzeczy.
- Co się stało Olu? -zapytał mnie ojciec.
- Echhh...tak się cieszyłam z Jackiem jak się dowiedzieliśmy, że będziemy rodzicami a teraz to już jest jakaś szara rzeczywistość-powiedziałam pogrążona w swoich myślach.
- Och Olu-roześmiał się Wysocki.
- Ale co w tym jest takiego śmiesznego?-zapytałam zdziwiona.
- Rozmawiałem z lekarzem, nie poroniłaś. Ciąża prawdopodobnie przebiega w 100% prawidłowo-odparł z bananem na twarzy Wojciech.
- Ale jak to?-zapytałam zszokowana - To niemożliwe-odpadłam łapiąc się za głowę.
- No...wygląda na to, że twój bąbelek jest bardzo silny-oznajmił z wielkim uśmiechem Wysocki.
- Po swojej mamie-dokończył szeptem Jacek po czym na własnych siłach podszedł do Oli.
- A nie po tacie?-zapytałam z uśmiechem.
- Niee..jestem pewien, że po mamie-uśmiechnął się delikatnie Jacek. - Jak się czujesz?-zapytał Jacek.
- A dobrze. Tylko trochę bolą mnie jeszcze żebra-odparłam po czym wysłałam mu ciepły uśmiech.
- Bardzo tęskiniłem za tą starą, radosną i uśmiechnięta Olą-powiedział radośnie Jacek.
- Ale oni razem cudownie wyglądają-powiedziała Emilka patrząc na szczęśliwą parę.
- Odpowiedziałam z lekkimi rumieńcami na policzkach.
- Dobra, my już musimy iść-powiedział komendant puszczając Jackowi oczko oraz patrząc na radosnych swoich podwładnych.
- No to do zobobaczenia-powiedziałam po czym wszyscy prócz Jacka opuścili salę.
**********************************************************************************************Hejka :D A więc tak: chciałabym zadedykować te opowiadanie Alicji :D Mam nadzieję,  że ci się podoba i, że nie będziesz miała depresji xD Bo nie warto :D
No to tak:
- Podobało się?  :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, zapraszajcie innych też na tego bloga :)
- Mało komentujcie :( Może lepiej by było gdybym zawiesiła bloga?
- Piszcie linki do swoich blogów :) Chętnie wejdę i skomentuję :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :D
Wiktoria Rudaa
P. S. Alicja xD Dobrze myślałam o tym Michale :D On faktycznie jest chory xD (może to nie rak ale jednak choroba serca :/ ) Ja to chyba jasnowidzem zostanę :D

poniedziałek, 5 września 2016

2.49

(...)
*Mikołaj*
Właśnie weszliśmy do tego budynku i w sumie nie wiedziałem gdzie iść bo ta kopalnia była niestety ogromna i po prostu nie mieliśmy pojęcia gdzie oni mogą być. Jednak Marcin postanowił, że pójdziemy w lewo i schodami do góry. Postanowiłem wejść do pierwszego pomieszczenia na tym piętrze. Przeszedłem wolno próg...ale nikogo tam nie było.
- Mikołaj!  I co?  Jest tam ktoś?-zapytał komendant.
- Nikogo tam nie ma-odpowiedział smutno.
- Dobra, idziemy szukać dalej-oznajmił Marcin.
Po tym pomieszczeniu postanowiliśmy się nie poddawać i szukać, nagle usłyszałem z resztą krzyk Emilki...
- Ej...szybko chodźcie. Znalazłam Jacka. Wezwijcie szybko pogotowie!-powiedziała trochę spanikowana Emilia a ja z resztą szybko pobiegliśmy w stronę głosu kobiety.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia z kąd krzyczała Emilka byliśmy w szoku..Jacek leżał nieprzytomny ze zakrwawioną głową na ziemi, partner Marcina wezwał szybko karetkę pogotowia. Ja wyszedłem i zacząłem szukać Oli. Cholera...ona musi gdzieś tu być
5 minut później...
Przeszłem już wszystkie pomieszczenia na tym piętrze ale nagle pomyślałem o jeszcze jednym pokoju, który był umieszczony na pół piętrze. Pobiegłem tam i dosyć szybko udało mi się tam wejść. Pomieszczenie miało dosyć dziwny schemat architektoniczny ale po chwili rozglądywania się zauważyłem w jednym kącie zgłębienie, podszedłem tam i ujrzałem tam również nieprzytomną Olę w samej bieliźnie z całą zakrwawioną twarzą i nogą. Uklęknąłem przed nią i zauważyłem mocno zaciśnięty pasek Jacka na jej lewym udzie, spojrzałem na to z bliska i się przeraziłem bo bo była tam rana postrzałową. Szybko pobiegłem do reszty i im o tym powiedziałem. Komendant z Marcinem wyniósł Jacka z pomieszczenia a ja z partnerem Marcina wynieśliśmy ciało Oli i położyliśmy obok Jacka. Emilka sprawdziła czynności życiowe Jacka a ja Oli. Byli na słabym oddechu ale można było wyczuć puls i tętno. Po chwili przyjechało pogotowie i szybko przetransportowali ich do szpitala.
*25 minut później, szpital*
- Czy jest ktoś z rodziny Aleksandry Wysockiej oraz Jacka Nowaka?-zapytał lekarz prowadzący.
- Tak, jestem ojcem Oli-odwiedział komendant.
- Jestem siostą Jacka-odpowiedziała lekarzowi Emilka by dostać jakiekolwiek informacje o stanie Jacka.
- No więc tak. Oboje teraz są na sali operacyjnej, ponieważ u Jacka wykryliśmy krwiaka ale na szczęście nie jest duży więc nie powinno bym jakiś komplikacji podczas usuwania tego krwiaka a panią Olę również trzeba było operować gdyż trzeba było wyciągnąć kulkę z lewego uda oraz trzeba usunąć kawałki żebra, które się wyłamały prawdopodobnie przez skutek mocnego uderzenia-opowiedział szczegółowo lekarz po czym nas opuścił.
- Boję się o nią-wyszeptał Wysocki po czym z jego oczu wypłynęła samotna łza....
- Szefie. Wszystko będzie dobrze-powiedziałem po czym usiadłem obok niego.
- Oby-westchnęła Emilka.
Następny dzień...
Operacja Jacka zakończyła się około 2:30 w nocy a Oli jakieś 2 godziny wcześniej od Jacka. Teraz tylko czekać jak się wybudza. Rozmawiałem jeszcze trochę z Wysockim po czym chciałem się czegoś zapytać lekarza, który akurat zmierzał w naszą stronę...
- Panie doktorze, mamy jedno pytanie-zacząłem niepewnie.
- Jakie?-zapytał przyjaźnie lekarz.
- Czy ciąża Oli przetrwała?-zapytałem ze smutkiem w oczach.
- Yhym...panie Mikołaju...
**********************************************************************************************Hej wam :) Jak tam dzionek?  Bo u mnie w sumie jest nawet dobrze :D
Więc tak:
- Podobało się?  :)
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Piszcie linki do swoich blogów :) Chętnie zajrzę i skomentuję :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

piątek, 2 września 2016

2.48

(...)
- Stujcie kurwa bo inaczej odstrzele wam wasze brzydkie mordki-krzyknął znajowy mi mi głos.
- Dobra...spokojnie. Nic już nie robimy-powiedział powoli i spokojnie Jacek a moje nogi ugięły się i wszystko stało się czarne...
*Jacek*
- Ola, co ci jest. ?-krzyknąłem w kierunku Oli ale ona nie odpowiadała.
- Dobra, zamknij ten ryj i weź tą sukę to tego pomieszczenia, w którym już byliście-oznajmił wkurzony Wasyl a ja jedną rękę włożyłem pod kolana a drugą pod głowę Oli po czym delikatnie ją uniosłem.
7 minut poźniej...
Wszedłem właśnie z Olą do pomieszczenia po czym delikatnie ją położyłem na ziemi. Bardzo się o nią boję i o nasze maleństwo, ponieważ nadal Ola nie uzyskała przytomności. Nie wiedziałem co mogę zrobić bo czułem się bezradny oraz miałem wrażenie jakby nikt nie wiedział o zaistniałej sytuacji. Jedyne co mogłem teraz robić to czekać...tylko na co czekać?  Na to jak nas może gdzieś wywiozą a potem zabiją?  A myślę tak bo wiem do czego oni są zdolni...
Zastanawiałem się bardzo długo do momentu kiedy usłyszałem ponowne otwieranie drzwi. Tym razem do pomieszczenia wszedł Wasyl, stanął w drzwiach i na mnie patrzył...
- I co?  Nadal się nie obudziła?-zapytał Wasyl a ja byłem w szoku , bo to on doprowadził do takiego stanu Oli a teraz ma jeszcze czelność się pytać?
- A co cię to tak nagle zainteresowało? -zapytałem wkurzony.
- Mam interes...-zaczął z cwaniackim uśmieszkiem Wasyl.
- Ale...-chciałem coś powiedzieć ale ten cymbał mi przeszkodził.
- Cieszę się, że się zgadzamy...wypuścimy was ale pod jednym warunkiem-oznajmił Wasyl.
- Jakim?-zapytałem z coraz mniejszą siłą w głosie.
- Wokół budynku wszędzie stoi wasza psiarnia, wyjdziesz z Wysocką i powiesz im, że porwał was Daniel Gonstrzyn...spieprzył sprawę to teraz poniesie tego konsekfencje-oznajmił Wasyl.
- Ale ja tego nie zrobię. Ty...to przez ciebie Ola nie daje do teraz żadnych oznak życia bydlaku-krzyknąłem ze łzami w oczach.
- Chcesz się tak bawić ? Ale wiesz...ten wasz maluszek to chyba chciałby zobaczyć świat no ale jak tatuś nas nie będzie słuchał to bobasek powie wam papa. Tylko, że teraz też poniesiecie karę abyście wiedzieli, że Wasylkowi się nie odmawia-odparł uśmiechnięty Wasyl po czym wydziągnął broń i strzelił w nogę Oli.
- Co ty narobiłeś?  Jak mogłeś to zrobić skurwielu!-krzyczałem bez opanowania a po chwili ściągnęłem ze swoich spodni pasek i mocno nim zacisnąłem miejsce, z którego wypływa strumień krwi. Po tej całej akcji do pokoju wszedł Kubek i wziął Olę na ręce i wyszedł z pomieszczenia. Wasyl tylko do mnie podszedł i uderzył mnie czymś twardym w głowę przez co straciłem przytomność...
*Mikołaj*
Byłem coraz bardziej zdenerwowany, ponieważ Oli już nie ma dłuższy czas. W końcu po długim czasie przyjechał do nas Marcin, jego partner, komendant oraz drużyna antyterrorystów...
- I co?-zapytał Marcin.
- Ale co?-zapytałem zdenerwowany.
- No jak tam sytuacja?-zapytał Marcin.
- Olki już długo nie ma i nie wiem co się dzieje-oznajmiłem.
- No to jak, wchodzimy?-zapytał załamany komendant.
- No niewiem...-chciał coś dodać jeden z kryminalnych lecz z daleka zauważyłem Wasyla i Kubka.
- Stujcie!!!!-krzyknąłem oddając strzał ostrzegawczy i jednocześnie biegnąc w ich stronę. Już mieli wsiadać do samochodu lecz sprytna Emilka strzeliła w opony pojazdu przez co oni nigdzie by nie wyjechali. Antyterroryści bez większych problemów ich złapali i przyszli z nimi do nas...
- Gdzie jest Ola i Jacek?-zapytałem tonem.
- Jaki Jacek i jaka Ola?-zapytali zdziwieni chodź było widać, że ściemniają.
- Dobrze wiecie jacy...gdzie oni są?-zapytał Marcin.
- Nie wiem-odpowiedział wesoło Wasyl.
- Kurwa...ostatni raz się pytam-krzyknąłem wściekły.
- Spokojnie panie aspirancie...bo jak na pana wiek to chyba nie wypada się denerwować-powiedział z uśmiechem Kubek a Wasyl również się uśmiechnął.
- Znajdzcie ich sobie sami-powiedział z uśmiechem Wasyl a ja, Marcin, Emilka, partner Marcina oraz komendant weszli do opustoszałego budynki...
******************************************************************************************* Witam was tego pięknego dnia (żartowałam nie był zbyt ciekawy XDD hehe)
A teraz:
- Podobało się?  :D
- Następne opowiadanie niebawem (ale nie napiszę konkretnie bo w tym tygodniu mam test z matematyki i muszę się pouczyć :/)
- A może zakończyć już tą serię?  Bo bardzo smutno/ciekawe będzie następne opowiadanie :D Ja już nie mogę się doczekać jak z twarzą diabełka coś napiszę :D
- Bardzo was przepraszam za tyle wulgaryzmów w ostatnich postach ale chciałam jakoś wszystkie stwierdzenia ułożyć na takie bardziej realistyczne :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

czwartek, 1 września 2016

A takie tam...

Jak tam u was ? Już po rozpoczęciu roku szkolnego czy jeszcze przed ? Ja już jestem po i powiem jedno-jestem załamana :/ Moi nauczyciele tak ułożyli mój plan lekcji, że zimą będę wracać po prostu wieczorami :/  Mam nadzieję, że jakimś sposobem dam radę pisać jeszcze opowiadania bo na prawdę mi na tym blogu zależy :) Napiszcie jak jest u was ? Czy też macie taką masakrę lub czy jesteście szczęśliwi z tego co teraz będzie ??
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
P.S. Opowiadanie wstawię jeszcze dziś lub jutro :D