poniedziałek, 5 września 2016

2.49

(...)
*Mikołaj*
Właśnie weszliśmy do tego budynku i w sumie nie wiedziałem gdzie iść bo ta kopalnia była niestety ogromna i po prostu nie mieliśmy pojęcia gdzie oni mogą być. Jednak Marcin postanowił, że pójdziemy w lewo i schodami do góry. Postanowiłem wejść do pierwszego pomieszczenia na tym piętrze. Przeszedłem wolno próg...ale nikogo tam nie było.
- Mikołaj!  I co?  Jest tam ktoś?-zapytał komendant.
- Nikogo tam nie ma-odpowiedział smutno.
- Dobra, idziemy szukać dalej-oznajmił Marcin.
Po tym pomieszczeniu postanowiliśmy się nie poddawać i szukać, nagle usłyszałem z resztą krzyk Emilki...
- Ej...szybko chodźcie. Znalazłam Jacka. Wezwijcie szybko pogotowie!-powiedziała trochę spanikowana Emilia a ja z resztą szybko pobiegliśmy w stronę głosu kobiety.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia z kąd krzyczała Emilka byliśmy w szoku..Jacek leżał nieprzytomny ze zakrwawioną głową na ziemi, partner Marcina wezwał szybko karetkę pogotowia. Ja wyszedłem i zacząłem szukać Oli. Cholera...ona musi gdzieś tu być
5 minut później...
Przeszłem już wszystkie pomieszczenia na tym piętrze ale nagle pomyślałem o jeszcze jednym pokoju, który był umieszczony na pół piętrze. Pobiegłem tam i dosyć szybko udało mi się tam wejść. Pomieszczenie miało dosyć dziwny schemat architektoniczny ale po chwili rozglądywania się zauważyłem w jednym kącie zgłębienie, podszedłem tam i ujrzałem tam również nieprzytomną Olę w samej bieliźnie z całą zakrwawioną twarzą i nogą. Uklęknąłem przed nią i zauważyłem mocno zaciśnięty pasek Jacka na jej lewym udzie, spojrzałem na to z bliska i się przeraziłem bo bo była tam rana postrzałową. Szybko pobiegłem do reszty i im o tym powiedziałem. Komendant z Marcinem wyniósł Jacka z pomieszczenia a ja z partnerem Marcina wynieśliśmy ciało Oli i położyliśmy obok Jacka. Emilka sprawdziła czynności życiowe Jacka a ja Oli. Byli na słabym oddechu ale można było wyczuć puls i tętno. Po chwili przyjechało pogotowie i szybko przetransportowali ich do szpitala.
*25 minut później, szpital*
- Czy jest ktoś z rodziny Aleksandry Wysockiej oraz Jacka Nowaka?-zapytał lekarz prowadzący.
- Tak, jestem ojcem Oli-odwiedział komendant.
- Jestem siostą Jacka-odpowiedziała lekarzowi Emilka by dostać jakiekolwiek informacje o stanie Jacka.
- No więc tak. Oboje teraz są na sali operacyjnej, ponieważ u Jacka wykryliśmy krwiaka ale na szczęście nie jest duży więc nie powinno bym jakiś komplikacji podczas usuwania tego krwiaka a panią Olę również trzeba było operować gdyż trzeba było wyciągnąć kulkę z lewego uda oraz trzeba usunąć kawałki żebra, które się wyłamały prawdopodobnie przez skutek mocnego uderzenia-opowiedział szczegółowo lekarz po czym nas opuścił.
- Boję się o nią-wyszeptał Wysocki po czym z jego oczu wypłynęła samotna łza....
- Szefie. Wszystko będzie dobrze-powiedziałem po czym usiadłem obok niego.
- Oby-westchnęła Emilka.
Następny dzień...
Operacja Jacka zakończyła się około 2:30 w nocy a Oli jakieś 2 godziny wcześniej od Jacka. Teraz tylko czekać jak się wybudza. Rozmawiałem jeszcze trochę z Wysockim po czym chciałem się czegoś zapytać lekarza, który akurat zmierzał w naszą stronę...
- Panie doktorze, mamy jedno pytanie-zacząłem niepewnie.
- Jakie?-zapytał przyjaźnie lekarz.
- Czy ciąża Oli przetrwała?-zapytałem ze smutkiem w oczach.
- Yhym...panie Mikołaju...
**********************************************************************************************Hej wam :) Jak tam dzionek?  Bo u mnie w sumie jest nawet dobrze :D
Więc tak:
- Podobało się?  :)
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Piszcie linki do swoich blogów :) Chętnie zajrzę i skomentuję :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa