piątek, 8 kwietnia 2016

2.35

(...)
Parzałam nadal na ten cudnowny widok a Jacek w tym czasie ze swojego plecaka wyjął koc, duży bidon z herbatą, dwa kubki oraz ciasto. Po tym podszedł do mnie i objął w talii...
- Tu jest cudownie-odparłam po chwili ciszy.
- Też tak sądzę-potwierdził Jacek.
- A masz jakieś jeszcze atrakcję na teraz ?-zapytałam z uśmiechem a Jacek wziął mnie na "barana".
- Ale co ty robisz ?-zapytałam się.
- Możesz zerwać te dwa jabłka-zaproponował Jacek.
- Nie dosięgnę-powiedziałam wystawiając prawą dłoń do owoców.
- Dasz radę-oznajmił wesoło Jacek.
- Ok. Spróbuję-odparłam po czym delikatnie podskoczyłam od ciała Jacka, niby udało mi się zerwać te jabłka ale źle usiadłam na Jacku przez co już miałam spaść ale Jacek szybkim ruchem mnie złapał...
- Nic ci nie jest ?-zapytał przestraszony Jacek.
- Nie...chyba-odparłam z ulgą.
- To dobrze, ale mnie wystraszyłaś-oznajmił blondyn.
- No nie tylko ty. Ja też się wystraszyłam a przecież wiesz, że nie mogę się teraz denerwować-powiedziałam.
- Przepraszam, ja naprawdę nie chciałem-powiedział smutno Jacek.
- Nie to ja cię powinnam przeprosić. Mogłam nie ryzykować, może...zapomnijmy o tym-zaproponowałam z lekkkim uśmiechem.
- Ale nie jesteś na mnie zła ?-zapytał z nadzieją w głosie Jacek.
- No nie jestem ale...-powiedziałam z uśmiechem a Jacek dobrze zrozumiał mój uśmiech bo tak jak chciałam to mnie pocałował.
- Jesteś głodna ?-zapytał Jacek.
- Głodna jeszcze nie ale cherbaty to bym się chętnie napiła-odparłam a Jacek nalał mi ciepłego napoju.
- Ciepło ci ?-zapytał Jacek a ja pokiwałam głową na "tak".
- Co teraz będziemy robić ?-zapytałam.
- A co powiesz o "planszówce" ?-zapytał Jacek.
- Poważnie ? Wziąłeś ze sobą grę ?-zapytałam z uśmiechem.
- No tak-oznajmił Jacek.
- No to gramy-odpowiedziałam.
Postanowiliśmy zagrać w "Chinczyka", graliśmy tak parę rundek około 1 godziny przez to, że ciągle się zbijaliśmy, przy tym napiliśmy się ciepłej cherbaty oraz zjedliśmy naprawdę pyszne ciasto.
Następnie postanowiliśmy trochę poleżeć pod drzewem gdyż była taka piękna pogoda, że nie było żadnego sensu wracać do domku. Gdy się już położyliśmy oparłam swoją głowę o klatkę piersiową Jacka...
- I co ?-zapytał Jacek.
- Ale co ?-zapytałam rozkoszując się słońcem.
- Jak się czujesz ?-zapytał Jacek.
- A dobrze-odpowiedziałam po czym złapałam się za brzuch.
- Coś się dzieje ?-zapytał Jacek gdy zobaczył jak łapię się za brzuch.
- A nic, nic-odpowiedziałam z uśmiechem.
- A brzuszek już widać ?-zapytał Jacek po czym dotknął mój brzuszek.
- Może coś widać ale to dopiero początek-odparłam z uśmiechem.
- Wiesz, że cię kocham ?-zapytał Jacek.
- Wiem, wiem. A wiesz, że ja ciebie też kocham ?-zapytałam.
- No wiem-odpowiedział Jacek po czym zaczął mnie całować.
- Ejj...nie tutaj-odpowiedziałam po czym pocałowałam Jacka a on wziął mnie na ręce i zaczęliśmy się kierować w stronę domku.
**************************************************************************************Witam was :D Już na początku chciałam was bardzo przeprosić, że nie dałam szybciej opowiadania ale nauka daje już swoje siwe znaki :/ Muszę teraz cię codziennie uczyć a szczególnie z matematyki no ale cóż efekty pomału naprawdę widać z czego jestem dumna....
Ale jak to mówią: nie każdy rodzi się matematykiem xDDD
Ale wracam do opowiadania bo trochę się rozpisałam :D :
1. Podobało się ??? :)
2. Kolejne opowiadanie niebawem :)
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, opinie, itp. :)
4. Jak myślicie...co się stanie, może jak wrócą do Wrocławia to się coś stanie...może coś fajnego super, albo wydaży się coś smutnego, przykrego ??
5. BARDZO WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ JUŻ ZA PONAD 30 000 WYŚWIETLEŃ !!!!!!
JESTEŚCIE KOCHANI ^_^ MAM NADZIEJĘ, ŻE NADAL BĘDZIE WAS CIĄGNĄĆ DO MOJEGO BLOGA <3 <3 <3 ^_^ :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :)
Wiktoria Rudaa