poniedziałek, 8 lutego 2016

2.12

Był to...mój ojciec !! Trochę się zdziwiłam ale odebrać musiałam...
......................................................................
- Halo-zaczęłam.
- Ola, ty i Jacek nie jesteście jeszcze bezpieczni-oznajmił zdenerwowany ojciec.
- Ale jak to ?-zapytałam zaskoczona.
- Wasyl i...Olga Malik zwiali-powiedział mój tata.
- Co ja mam zrobić ?-zapytałam.
- Ty i reszta z grupy porwanej wysłani zostaniecie do Gdańska, na czas aż ich odnajdziemy i władujemy do aresztu-powiedział Wysocki.
- A tak z ciekawości...skąd wiedziałeś, że jestem u Jacka ?-zapytałam.
- Wiem, że jesteście razem i w sumie jestem z tego bardzo zadowolony-oznajmił ciepłym głosem tata.
- Dobra, ja kończę tato, pa-porzegnałam się z tatą.
- Pa córuś-zakończył rozmowę mój ojciec.
......................................................................- Co się stało ?-zapytał Jacek.
- Wasyl i Olga zwiali, nie jesteśmy niby bezpieczni. Tak powiedział mi mój ojciec-oznajmiłam.
- I ?-zapytał Jacek.
- Musimy na jakiś czas wyprowadzić się do Gdańska-oznajmiłam.
- A co z resztą ?-zapytał Jacek.
- Oni też z nami lecą-powiedziałam.
- Wiedzą o tym ?-zapytał blondyn.
- Tak, wiedzą-oznajmiłam.
- A kiedy wyjeżdżamy ?-zapytał Nowak.
- Jutro rano-oznajmiłam.
- No to koniec kolacji-oznajmił smutno Jacek.
- Zobaczysz, że jeszcze będzie ich sporo-roześmiałam się.
- Fajnie by było...
- Nie martw się...napewno będzie-oznajmiłam z uśmiechem.
Gdy skończyliśmy jeść kolację, zabraliśmy się za pakowanie rzeczy. Po 1,5 godziny wszystko było już spakowane. Postanowiliśmy więc posprzątać po sobie. Jacek wziął salon a ja kuchnię, jednak w pewnym momencie ręce zaczęły mi drżeć przez co rozbiłam na moje nieszczęście talerz. Jacek szybko do mnie podbiegł i podał szklankę wody. Powoli ją piłam ale w oczach Jacka zauważyłam sporo strachu...
- Ola, jedziemy do szpitala-oznajmił stanowczo Jacek.
- Nic mi nie jest. To tylko przez nerwy, , strach, niepokój-powiedziałam.
- I przemęczenie-dokończył blondyn.
- Żadne przemęczenie-oznajmiłam.
- No dobra, chodźmy spać bo samolot mamy wcześnie-oznajmił Jacek a ja udałam się do swojego pokoju...
- Chodź Ola-zaczął Jacek.
- Ale gdzie ?-zapytałam zaskoczona.
- No chyba już do mojego pokoju-powiedział z uśmiechem Jacek.
- Przepraszam-wyszeptałam i skuliłam się w jednym z rogów.
- Ale za co mnie przepraszasz ?-zapytał blondyn siadając obok mnie.
- To jest jeszcze za wcześnie jak dla mnie-powiedziałam smutno.
- Rozumiem, to idź spać żeby rano z pełnią energii wstać-oznajmił radośnie Jacek.
- Bardzo śmieszne-oznajmiłam po czym żuciłam Jacka poduszką a on tę czynność również wykonał śmiejąc się bez opamiętania.
- Jacek...-zaczęłam.
- Tak ?-zapytał blondyn.
- Przytulisz mnie ?-zapytałam a Jacek nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił abym przy nim czuła się bezpiecznie
*******************************************Dzień dobry a raczej dobry wieczór (23:11) :D xD
Mam nadzieję, że się podobało.
Komentujcie, piszcie opinie, sugestie :)
Kolejne opowiadanko niebawem :)
Pzd Wiktoria Rudaa