wtorek, 19 kwietnia 2016

2.37

(...)
Gdy Jacek dokończył jajecznicę zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść śniadanie...
- Pyszna-odparłam.
- Mi też smakuje-potwierdził blondyn a ja zaczęłam bawić się łyżeczką patrząc w stół.
- Ejj, co jest ?-zapytał Jacek.
- Tutaj jest tak cudownie. Mogłabym tu zostać na stałe-odparłam z lekkim uśmiechem.
- Obiecuję ci, że będziemy tu przyjeżdżać tak często jak tylko będziesz chciała-odparł Jacek i uśmiechnął się do mnie.
- Dobra, ja idę się spakować-powiedziałam.
- Nie, nie, nie. Ja nas spakuję a ty tu siedź-powiedział stanowczo Jacek.
- No ale..-nie zdążyłam dokończyć bo Jacek mi przerwał.
- Nie ma żadnego "Ale", to rozkaz-odparł stanowczo blondyn.
- Dobrze,wykonam. Żadnego "Ale"-odpowiedziałam z uśmiechem.
- No ja myślę-powiedział Jacek.
1,5 godziny później...
Właśnie Jacek zapalił silnik i wyruszyliśmy w długą drogę powrotną, jakoś nie miałam ochoty na rozmowę więc zaczęłam spoglądać na piękne widoki zza szyb samochodu. Myślałam bardzo intensywnie nie zwracając jakiejkolwiek uwagi na bacznie przyglądającego się mnie Jacka lecz po chwili zauważyłam coś okropnego...
Jakiś człowiek bił małe dziecko raz pasem a raz ręką po całym ciele więc od razu postanowiłam zainterweniować...
- Jacek, zatrzymaj się !!!-krzyknęłam a Jacek gwałtownie zahamował.
- Co się dzieję ?-zapytał przestraszony blondyn.
- Patrz tam-pokazałam palcem na ten widok a Jacek aż zamilkł ze zaskoczenia i gniewu...
- Ten człowiek jest psychiczny, idę tam a ty zadzwoń na policję-odparł wkurzony Jacek.
- No dobrze...tylko Jacek...nie podnoś ręki na tego człowieka bo może ci też coś zrobić a przez to jeszcze ty byś miał przerąbane i jeszcze, że tam te małe dziecko jest-zaproponowałam zachowując spokój.
- No dobrze-odpowiedział blondyn.
Po chwili Jacek kierował się w stronę tego bandyty a ja szybko zadzwoniłam po policję, która za parę minut miała przyjechać. Po wykonaniu tej czynności cicho pobiegłam w tamto miejsce i zabrałam przerażonego małego chłopca i poszłam z nim do samochodu...
- Cześć, jestem Ola a ty ?-przedstawiłam się łagodnie aby dziecko się poczuło bezpiecznie.
- Ja jestem Wojtek-powiedział przestraszony chłopiec tuląc swojego misia.
- Masz super misia. Jak ma na imię ?-zapytałam z przyjacielskim uśmiechem.
- To jest pan Bombluś-oznajmił Wojtek.
- Wiesz, że ja też miałam takiego misia ? Miał na imię Dorek-powiedziałam z uśmiechem.
- Ale fajnie-pisnął z radości chłopiec.
- Czy coś cię boli ?-zapytałam delikatnie.
- Plecy, szyja, ręce, nogi i brzuszek-powiedział chłopczyk.
- Dobrze, to ja zadzwonię po takich superbohaterów, którzy sprawią, że już cię nic nie będzie bolało-odparłam po czym zadzwoniłam na numer 999.
- Chodzi o ratowników medycznych z pogotowia ratunkowego-odparł smutno Wojtek.
- No tak. A skąd wiesz o takiej nazwie ?-zapytałam nieco zaskoczona.
- Moją mamę często zabierali do szpitala aż poleciała tam do góry, do aniołków-powiedział chłopiec spoglądając oraz pokazując mi palcem piękne niebieskie, bezchmurne niebo chociaż gdy patrzyłam na tego chłopca widziałam w jego oczach ogromny smutek oraz chęć wypłakania się ze samotności, z barku miłości i troski.
- A z kim mieszkasz ?-zapytałam dając mu batonika czekoladowego.
- Z tatą-odparł smutno chłopiec.
Po chwili podjechała do nas policja oraz pogotowie ratunkowe, które zajęło się chłopcem a ja zaczęłam rozmawiać z policjantami...
*********************************************************************************
Witam was ;D
Tak jak zwykle podstawowe pytania :)...
1. Opowiadanie się podobało ?
2. Kolejne opowiadanie niebawem :D
3. Śmiało komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. ( ja nie gryzę :D hehe)
4. Powodzenia życzę wszystkim trzecioklasistom w testach gimnazjalnych :D Obyście zdobyli jak najwięcej punktów i czego jeszcze tam zapragniecie :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

czwartek, 14 kwietnia 2016

bardzo krótkie info :)...

Cześć :D
Jak macie ochotę to możecie wejść w ostatnie opowiadanko, ponieważ je trochę przedłużyłam :)
Kolejne opowiadanko niebawem :D
Pozdrawiam was :)
Wiktoria Rudaa

środa, 13 kwietnia 2016

2.36

Do domku wracaliśmy w kompletnej ciszy jednak patrzaliśmy na siebie z uśmiechami na twarzy. Gdy przeszliśmy próg domku Jacek zaczął mnie całować jednak na początku miałam ochotę go trochę podrażnić więc wyrwałam się od Jacka i zaczęłam uciekać. Biegłam przed siebie ciągle się śmiejąc chociaż co chwilę zerkałam na Jacka, który powoli tracił siły tak jak ja więc postanowiłam się poddać zbiegając do kuchni napić się wody...
- Mam cię-oznajmił Jacek łapiąc mnie za rękę tym samym przybliżając mnie do siebie delikatnym ale szybkim ruchem.
- Ok., ok. Poddaję się ale teraz idę się czegoś napić, też chcesz ?-zapytałam.
- A chętnie się też czegoś napiję-oznajmił Jacek a ja wlałam sobie i mu do szklanki zimnej wody.
- Od razu lepiej-westchnęłam z lekkim uśmiechem po wypiciu całej szklanki duszkiem.
- Masz rację-potwierdził po wypiciu wody blondyn.
- To na czym skończyliśmy ?-zapytałam z uśmiechem a Jacek zaczął mnie całować, po czym wziął mnie na ręcę i zaniósł do sypialni. Blondyn delikatnie położył mnie na łóźku przy czym sam położył się również delikatnie na mnie, zaczął mi wolno ściągać bluzkę ale mu to
przerwałam...
- No co ?-zapytał z uśmiechem Jacek.
- Rolety !-oznajmiłam z lelekkkim uśmiechem.
- Poważnie ?-zapytał blondyn a ja się do niego czule uśmiechnęłam.
- A żebyś wiedział, że poważnie. Przecież wiesz, że nie chciałabym aby ktoś w tej sytuacji nas obserwował-odparłam wesoło a Jacek się uśmiechnął po czym delikatnie wstał i podszedł do okien a następnie zasłonił je roletami...
- Dziękuję-oznajmiłam szeptem.
- Zawsze do usług-powiedział blondyn po czym wrócił do mnie i z powrotem położył się na mnie i tym razem zaczął od ściągania mi nieśmiało spodni. Następnie zaczął mnie całować po całej szyi, delikatnie próbowałam się wyrwać aby go jeszcze odrobinę powkurzać ale on się do mnie uśmiechnął...
- Ojj to chyba ci trochę nie wyszło-oznajmił radośnie Jacek a ja mu ściągnęłam jego koszulkę po czym to ja zaczęłam go całować. Nasze pocałunki stawały się coraz odważniejsze ale Jacek nadal był przy tym taki czuły, ja za to gdy się całowaliśmy uwielbiałam dotykać Jacka blond czupryny. Blondyn po pewnym czasie ściągnął mi bluzkę a następnie zaczął całować okolice biustu schodząc do brzucha. W pewnym momencie zaczęłam się śmiać...
- Ciekawe co cię tak bawi ?-zapytał z uśmiechem mężczyzna.
- No, no. Chyba o sobie trochę zapomniałeś-powiedziałam śmiejąc się, Jacek na początku nie wiedział o co mi chodzi ale po chwili zorientował się, że ma jeszcze na sobie spodnie ale po paru chwilach ściągnął z siebie dolną garderobę. No i znowu zaczęliśmy się całować, byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie: nie dość, że mam kochającego mężczyznę to jeszcze za niedługo zostanę szczęśliwą mamą. Gdy tak rozmyślałam blondyn patrzał się na mnie z wielką ciekawością i safascynowaniem. Niebieskooki pocałował mnie w czubek nosa przez co się ocknęłam i zaczęliśmy to robić. Było cudownie i właśnie tego było mi trzeba, właśnie teraz wiem, że jednak los się ten jeden jedyny raz do mnie uśmiechnął. Po tym wszystkim zasnęliśmy w siebie wtuleni.
Rano obudziłam się około godziny 9:30, zauważyłam, że Jacka nie ma już obok więc postanowiłam zejść do kuchni. Nażuciłam na siebie koszulkę Jacka po czym udałam się do kuchni. Gdy byłam już w pomieszczeniu gdzie chciałam się znaleść ujrzałam radosnego Jacka, który akurat robił Jajecznicę...
- Cześć Jacuś-przywitałam mężczyznę buziakiem.
- Cześć skarbie, jak się spało ?-zapytał Jacek łapiąc mnie w talii.
- Bardzo dobrze, a tobie ?-zapytałam z uśmiechem.
- Cudownie-odparł Jacek.
- Mam ci pomóc ?-zapytałam Jacka, który mnie podniósł po czym posadził na blacie kuchennym i czule pocałował...
- Możesz obserwować teraz jajecznicę bo muszę znaleść przyprawę-powiedział Nowak i dał mi buziaka.
- Ok, skarbie-odparłam z lekkim uśmiechem.
(...)
**************************************************************************************Hejka :D Cześć :D Witam :D Czy jak wy chcecie xDDD To wszystko zależy tylko od was :D :)
Więc tak jak zawsze :D :
1. Podobało się ?? Takie o wesołe opowiadanko wstawiłam chyba ze względu na swój humor xDDD
2. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :)
3. Kolejne opowiadanie niebawem :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

piątek, 8 kwietnia 2016

2.35

(...)
Parzałam nadal na ten cudnowny widok a Jacek w tym czasie ze swojego plecaka wyjął koc, duży bidon z herbatą, dwa kubki oraz ciasto. Po tym podszedł do mnie i objął w talii...
- Tu jest cudownie-odparłam po chwili ciszy.
- Też tak sądzę-potwierdził Jacek.
- A masz jakieś jeszcze atrakcję na teraz ?-zapytałam z uśmiechem a Jacek wziął mnie na "barana".
- Ale co ty robisz ?-zapytałam się.
- Możesz zerwać te dwa jabłka-zaproponował Jacek.
- Nie dosięgnę-powiedziałam wystawiając prawą dłoń do owoców.
- Dasz radę-oznajmił wesoło Jacek.
- Ok. Spróbuję-odparłam po czym delikatnie podskoczyłam od ciała Jacka, niby udało mi się zerwać te jabłka ale źle usiadłam na Jacku przez co już miałam spaść ale Jacek szybkim ruchem mnie złapał...
- Nic ci nie jest ?-zapytał przestraszony Jacek.
- Nie...chyba-odparłam z ulgą.
- To dobrze, ale mnie wystraszyłaś-oznajmił blondyn.
- No nie tylko ty. Ja też się wystraszyłam a przecież wiesz, że nie mogę się teraz denerwować-powiedziałam.
- Przepraszam, ja naprawdę nie chciałem-powiedział smutno Jacek.
- Nie to ja cię powinnam przeprosić. Mogłam nie ryzykować, może...zapomnijmy o tym-zaproponowałam z lekkkim uśmiechem.
- Ale nie jesteś na mnie zła ?-zapytał z nadzieją w głosie Jacek.
- No nie jestem ale...-powiedziałam z uśmiechem a Jacek dobrze zrozumiał mój uśmiech bo tak jak chciałam to mnie pocałował.
- Jesteś głodna ?-zapytał Jacek.
- Głodna jeszcze nie ale cherbaty to bym się chętnie napiła-odparłam a Jacek nalał mi ciepłego napoju.
- Ciepło ci ?-zapytał Jacek a ja pokiwałam głową na "tak".
- Co teraz będziemy robić ?-zapytałam.
- A co powiesz o "planszówce" ?-zapytał Jacek.
- Poważnie ? Wziąłeś ze sobą grę ?-zapytałam z uśmiechem.
- No tak-oznajmił Jacek.
- No to gramy-odpowiedziałam.
Postanowiliśmy zagrać w "Chinczyka", graliśmy tak parę rundek około 1 godziny przez to, że ciągle się zbijaliśmy, przy tym napiliśmy się ciepłej cherbaty oraz zjedliśmy naprawdę pyszne ciasto.
Następnie postanowiliśmy trochę poleżeć pod drzewem gdyż była taka piękna pogoda, że nie było żadnego sensu wracać do domku. Gdy się już położyliśmy oparłam swoją głowę o klatkę piersiową Jacka...
- I co ?-zapytał Jacek.
- Ale co ?-zapytałam rozkoszując się słońcem.
- Jak się czujesz ?-zapytał Jacek.
- A dobrze-odpowiedziałam po czym złapałam się za brzuch.
- Coś się dzieje ?-zapytał Jacek gdy zobaczył jak łapię się za brzuch.
- A nic, nic-odpowiedziałam z uśmiechem.
- A brzuszek już widać ?-zapytał Jacek po czym dotknął mój brzuszek.
- Może coś widać ale to dopiero początek-odparłam z uśmiechem.
- Wiesz, że cię kocham ?-zapytał Jacek.
- Wiem, wiem. A wiesz, że ja ciebie też kocham ?-zapytałam.
- No wiem-odpowiedział Jacek po czym zaczął mnie całować.
- Ejj...nie tutaj-odpowiedziałam po czym pocałowałam Jacka a on wziął mnie na ręce i zaczęliśmy się kierować w stronę domku.
**************************************************************************************Witam was :D Już na początku chciałam was bardzo przeprosić, że nie dałam szybciej opowiadania ale nauka daje już swoje siwe znaki :/ Muszę teraz cię codziennie uczyć a szczególnie z matematyki no ale cóż efekty pomału naprawdę widać z czego jestem dumna....
Ale jak to mówią: nie każdy rodzi się matematykiem xDDD
Ale wracam do opowiadania bo trochę się rozpisałam :D :
1. Podobało się ??? :)
2. Kolejne opowiadanie niebawem :)
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, opinie, itp. :)
4. Jak myślicie...co się stanie, może jak wrócą do Wrocławia to się coś stanie...może coś fajnego super, albo wydaży się coś smutnego, przykrego ??
5. BARDZO WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ JUŻ ZA PONAD 30 000 WYŚWIETLEŃ !!!!!!
JESTEŚCIE KOCHANI ^_^ MAM NADZIEJĘ, ŻE NADAL BĘDZIE WAS CIĄGNĄĆ DO MOJEGO BLOGA <3 <3 <3 ^_^ :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :)
Wiktoria Rudaa

sobota, 2 kwietnia 2016

2.34

Następnego dnia...
- Jesteś gotowa ?-zapytał Jacek z salonu   gdy ja byłam w łazience.
- Jeszcze minutka-krzyknęłam z łazienki.
- Achh te kobiety-westchnął Jacek.
- Słyszałam-odparłam z uśmiechem.
- No ale po co ci ten makijaż skoro ślicznie ci bez tych podkładów, pomadek, tuszu do rzęs, kredek do oczu i innych waszych śmieci-odparł blondyn.
- Właśnie dzięki makijażowi mogę dopracować swoją twarz do drobnych szczegółów-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Twoja twarz i tak jest piękna...ale bez tych chemikaliów-oznajmił Jacek.
- Dobra, już skończyłam. Możemy już jechać-powiedziałam.
- Ok.-odpowiedział Jacek.
5 minut później byliśmy już w samochodzie, Jacek odpalił auto i wyruszyliśmy w drogę. Byłam bardzo ciekawa czemu Jacek wybrał akurat Bieszczady a nie jakieś inne miejsce. Na miejscu byliśmy około godziny 15:30, wzieliśmy walizki po czym udaliśmy się do domku rodziców Jacka, mówił mi, że  oddali mu ten domek bo im nie był już potrzebny a Jacek na pewno miałby ochotę na wypad. Gdy weszliśmy do domku od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Na ścianach wisiały zdjęcia Jacka:
jak był jeszcze malutki a potem jak stopniowo dorastał w towarzystwie jego kochającej rodziny, widać było również na ścianach rysunki, które raczej były robione "Małymi Rączkami"...i jeszcze do tego ten góralski styl-cudowny widok. Gdy się przyglądałam domku, Jacek w tym czasie zaniósł walizki do sypialni a gdy wrócił zaczęłam szykować nam obiad na szybko czyli naleśniki z serkiem waniliowym. Gdy już je zrobiłam zaczęliśmy razem z Jackiem je jeść...
- Pyszne-oznajmił Jacek.
- Mi też smakuje-potwierdziłam sformułowanie Jacka.
- To ja za to robię kolację-zaproponował blondyn.
- Ok. W ogóle co będziemy dzisiaj robić ?-zapytałam.
- A to już jest niespodzianka-oznajmił Nowak.
- Ochh ty...a w ogóle jak tam na komendzie pod względem naborowym ?-zapytałam nieświadomie co zaraz usłyszę.
- Yyy...-Jacek wyraźnie nie wiedział jak przekazać tą informację.
- No co się dzieję ?-zapytałam trochę zaskoczona zachowaniem Jacka.
- No bo za tydzień zaczyna u nas pracę...-Jacek jakoś dziwnie się zachowywał nie chcąc do końca powiedzieć o co chodzi.
- No kto zaczyna u nas pracę ?-zapytałam opanowując ledwo swoje nerwy.
- Była żona Mikołaja-westchnął Jacek.
- Ale jak to ? Zdała wszystkie testy do policji ?-zapytałam bardzo zdziwona.
- Ona nie dość, że zdała wszystkie testy to jeszcze przeszła już pozytywnie szkółkę policyjną-oznajmił smutno Jacek.
- Cholera...przecież ona mi życia na komendzie nie da. W końcu to ja jeżdżę w
stałym patrolu z Mikołajem.
- Może ona nie będzie aż taka zła-odparł Jacek.
- W sumie to mam taką nadzieję-oznajmiłam.
- Dobra skończmy temat pracy, pojechaliśmy na wspólny weekend aby chwilę o tym nie myśleć-powiedział blondyn.
- Masz rację-odpowiedziałam po czym się lekko uśmiechnęłam.
- To co, idziemy ?-zapytał Jacek.
- Tak, chodźmy-odpowiedziałam.
- Ok. To się zbieraj-zakończył rozmowę Jacek.
Gdy się przyszykowaliśmy udaliśmy się w kierunku polany. Przez 20 minut szliśmy spacerkiem trzymając się za ręcę, słodząc sobie tekstami. Gdy byliśmy na miejscu poczułam się sama nie wiem: tak o wiele weselsza z myślą o szczerym uśmiechu, o Jacku i na pewno o moim dziecku...
*******************************************Witam was w drugim opowiadaniu dzisiejszego dnia :)
1. Podobało się ? :)
2. Następne opowiadanko niebawem :)
3. Od razu mówię, że następne opowiadanie będzie chyba najbardziej dedykowane dla Alicji :D Chyba będziesz wiedziała o co chodzi :D ^_^
4. Bardzo dziękuję osobom, które złożyły mi życzenia urodzinowe <3 Jesteście kochani :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

2.33

Na komendzie...
Szłam akurat z Mikołajem na stołówkę ale zatrzymał nas Jacek...
- Hejka, idziecie może na stołówkę ?-zapytał dyżurny.
- No tak, a co ?-zapytał z uśmiechem Mikołaj.
- Mogę się przyłączyć ? Akurat skołowałem trochę czasu-odparł Jacek.
- Nie no, nie ma problemu. Chodź-powiedziałam.
- Ale za deser-dodał z uśmiechem Mikołaj.
- Co ?-zapytał Jacek a ja się cicho zaśmiałam.
- Za przebywanie z takimi ludźmi jak my...to trzeba dać jednak coś od siebie. Aja mam ochotę na jakiś słodki deser-powiedział Białach a Nowak zaczął się śmiać.
- Dobra, to wy sobie jeszcze tu rozmawiajcie a ja faktycznie pójdę coś zjeść-powiedziałam po czym skierowałam się w stronę bufetu. Parę minut później byłam już na stołówce, Mikołaj i Jacek też po chwili przyszli i usiedli obok mnie. Porozmawialiśmy chwilę również jedząc posiłek ale po około 15 minutach Mikołaj musiał iść powypełniać dokumenty...
- Dobra młoda, ja idę wypełnić dokumenty a jak coś to jestem na radiu-odparł Mikołaj.
- Ok.-odpowiedziałam po czym Mikołaj wyszedł ze stołówki...
- Ola, mam dla ciebie propozycję-zaczął Jacek.
- Słucham cię-odpowiedziałam.
- Może pojedziemy sobie na jakiś weekend we dwoje ?-zaproponował dyżurny.
- Ochh...no niewiem. Może tak, może nie-odparłam z uśmiechem.
- Ejj...no proszę cię. Powinnaś teraz odpoczywać a nie...trudzić się na długich i męczących patrolach-powiedział Jacek.
- No ok. Tylko teraz mam problem z ojcem-powiedziałam.
- Jaki ?-zapytał blondyn.
- On nie wie o ciąży-westchnęłam.
- No to mu powiedz, będzie tobie lżej-odparł Nowak.
Przed gabinetem mojego ojca...
- Stresuję się-oznajmiłam.
- Nie denerwój się, będzie dobrze-odpowiedział Jacek.
- Obyś miał rację-oznajmiłam, wzięłam głęboki oddech po czym zapukałam do gabinetu komendanta.
- Wejść-usłyszałam głos Wysockiego.
- Witam...co cię do mnie sprowadza ?-zapytał komendant.
- No bo...znaczy...nie wiem jak ci to powiedzieć-odparłam nieswojo.
- Olu...co się stało ?-zapytał mój tata.
- Tato...będziesz dziadkiem-odparłam a na twarzy mojego ojca pojawił się szczery uśmiech.
- Bożee...to najszczęśliwszy dzień mojego życia-powiedział Wysocki po czym mnie przytulił.
- No i sprawa wygląda tak, że Jacek zaproponował mi w weekend wyjazd no i...-nie dokończyłam bo przerwał mi Wysocki.
- Ok. Masz te wolne na ten weekend-powiedział z uśmiechem Wojciech.
- Dziękuję. Yyy...to ja lecę na patrol-odparłam po czym opuściłam gabinet mojego ojca.
Po rozmowie...
- I co ?-zapytał Jacek od razu gdy mnie ujrzał.
- No co...jest szczęśliwy jak małe dziecko-oznajmiłam a na Jacka twarzy pojawił się uśmiech.
- I widzisz. Nie było żadnych powodów do stresu-oznajmił Jacek.
- No tak-odpowiedziałam.
- Przeprszam cię ale obowiązki wzywają-powiedział Jacek.
- Nie tylko ciebie wzywają, pa-zakończyłam rozmowę z dyżurnym.
Do końca służbu mieliśmy ciszę na radiu, było to jednak trochę dziwne z takim rejonem jaki dostaliśmy. Chociaż bardzo się cieszyłam z tego faktu. Po służbie pożegnałam się z Mikołajem po czym wróciłam do domu...
*******************************************Witam was w bardzo słonecznym dniu (chociaż w mojej miejscowości :D )
Szybkie info jak zawsze :) :
1. Podobało się ? :)
2. Kolejne opowiadanie wstawię jeszcze dziś :)
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp. :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa

Info...

Dzisiaj dodam aż 2 opowiadania :D Jakoś mnie wzieło na pisanie...może to przez dobry humor spowodowany moimi urodzinami ? Niewiem xDDD Ale dawno się tak nie czułam ^_^
Więc czekajcie na nowe opowiadanie, które już zaraz zacznę pisać :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa