*Mikołaj*
Jechaliśmy ciągle za Olą by nas nie zauważyła do czasu kiedy się zatrzymała, jednak byliśmy trochę zdziwieni czemu pojechała do starych ruin kopalni. My zaparkowaliśmy trochę dalej by nas nie zauważyła po czym obserwowaliśmy co robi, kiedy jednak zniknęła nam z pola widzenia zadzwonił do nas Marcin-z kryminalnych...
- Hej Białach, z tej strony Marcin-zaczął mężczyzna.
- No hej, stało się coś ?-zapytałem.
- No tak...wiemy mniej więcej gdzie znajduje się Jacek-oznajmił Marcin.
- No gdzie ?-zapytałem zdenerwowany.
- Ale najpierw...pamiętasz ostatnią akcję ? Daliśmy Oli GPS a po akcji prawdopodobnie zapomniała nam oddać albo przekazała go właśnie Jackowi. Wiemy, że Jacek prawdopodobnie przebywa teraz na ruinach starej kopalni przy ulicy Jodłaczej-opowiedział kryminalny.
- Co ??? Przecież przed momentem weszła tam właśnie Ola-wykrzyczałem.
- Ale jak to weszła ? Co ona tam w ogóle robi ?-zapytał Marcin.
- No nie wiem...może ją szantażowali ?-zapytałem.
- No może, weź na mnie czekaj...przyjadę z antyterrorystami.
Przecież nie wiadomo kto tam jeszcze może przebywać-oznajmił mężczyzna.
- Ty no...mamy tak po prostu czekać ? Przecież Olka jest w ciąży ! A jak jej coś zrobią ?-odparłem.
- Dobra my już jedziemy-oznajmił niebieskooki.
*Ola*
Kiedy usłyszałam otwieranie drzwi szybko pobiegłam do miejsca gdzie mnie początkowo przykuli. Kiedy drzwi się już otworzyły wszedł znowu kubek i rzucił nam po 1 butelce wody...
- Macie, żebyście tu nie zdechnęli. Teraz idę szykować trasę na waszą daleką wycieczkę bo Wasyl musiał pojechać na spotkanie więc bądźcie grzeczni-powiedział z uśmiechem Kubek po czym miał już wyjść...
- Jak możesz robić takie rzeczy. ? Ola jest w ciąży a wy dod atkowo ją bijecie. Ciekawe czy ktoś wam powiedział, że kobiet się nie bije-oburzył się Jacek.
- Ale co mnie to obchodzi, że ta suka jest w ciąży-powiedział wyluzowany Kubek.
- Wiesz, że jej ciąża gnoju jest w tym momencie zagrożona...tak jak jej życie skurwielu-wykrzyczał Jacek a Kubek po prostu wyszedł z pomieszczenia.
- Jacek...on chyba zapomniał zamknąć drzwi-powiedziałam cicho.
- Też to zauważyłem...czekaj, chyba już wiem-odparł Jacek ale ja już miałam plan na początek. Podbiegłam do Jacka i wyciągnęłam z kieszeni scyzorek...
- Zkąd ty to masz. ?-zapytał zaskoczony Jacek.
- Noszę to przy sobie...tak na wszelki wypadek-powiedziałam z lekkim uśmiechem po czym wyciągnęłam odpowiedni nożyk do otwierania mniejszych rzeczy. Otwieranie kajdanek zajęło mi około 5 minut na szczęście...
- Dzięki Ola-powiedział Jacek masując swój nadgarstek.
- Nie ma za co-odpowiedziałam po czym znów się zasmuciłam.
- Olu nie bój się...wszystko będzie dobrze-powiedział Jacek po czym się w niego wtuliłam.
- Masz może jakomś chusteczkę. ? Wiem, że mój widok nie jest zbyt fajny jeżeli chodzi o całą zakrwawioną twarz-odarłam ledwo powstrzymując płacz.
- Dobra...ja ryzykuję. Zobaczę teren i najbliższe wyjścia-oznajmił Nowak.
- No dobra tylko...uważaj na siebie-powiedziałam cicho po czym musnęłam delikatnie policzek Jacka.
*Jacek*
Kiedy wyszedłem z pomieszczenia od razu sprawdziłem obie strony czy nie ma gdzieś w pobliżu Kubka-na szczęście go nie zauważyłem. Postanowiłem pójść w lewo gdzie po paru minutach zauważyłem schody w dół więc postanowiłem nimi zejść. Kiedy byłem już na dole spojrzałem przez szyby gdzie widziałem, że jestem na parterze a po chwili marszu zauważyłem dwa wyjścia. Postanowiłem wrócić do Oli i z nią szybko wyjść z tego budynku.
10 minut poźniej
*Ola*
Siedziałam na zimnej ziemi i czekałam z niecierpliwością na Jacka...bałam się o niego z każdą minutą coraz bardziej jednak po parunastu minutach zobaczyłam jego wzrok....
- Jak ja się o ciebie bałam-wyszeptałam po czym się do niego przytuliłam.
- Olu...znalazłem wyjście. Tylko musimy się pośpieszyć byśmy ich nie spotkali-oznajmił Jacek.
- No dobrze tylko coraz bardziej zaczyna mnie boleć brzuch-powiedziałam.
- Dasz sobie radę...wierzę w ciebie-powiedział Jacek po czym złapał mnie za rękę i szybkim ruchem wyszliśmy z pomieszczenia...
Szliśmy i szliśmy-myślałam już, że nigdy z tąd nie wyjdziemy. Wszystko bolało mnie nie miłosiernie, jednak wiedziałam, że muszę być silna bo gdyby było inaczej to prawdopodobnie bym nigdy z tej kopalni nie wyszła. Przeszliśmy przez schody już na parter po czym zauważyłam wyjście, jaka ja byłam szczęśliwa jednak po chwili te szczęście szybko zniknęło...
*********************************************************************************************Hejka 😃😃😃 Jak u was leci życie. ? Bo u mnie za szybko :P To będzie bardzo przykry tydzień (przynajmniej dla mnie XD) " - No ale czemu Wiktorio? - Ja tam nie chcę wracać mamo! -Ale gdzie córko? - No jak to gdzie do tego ch**owego gimnazjum "
No to już chyba wam to wszystko wyjaśniłam :) Może szóstoklasiści, którzy dopiero idą do gimnazjum powiedzą "- Jej gimnazjum...Ale będzie super. Nowa szkoła i fajniejsze życie :)"
Ja tak miałam...ale jak minęły dwa pierwsze kwartały zaczęłam płakać po nocach i kiedy nikt mnie nie widział, że ten czas to porażka. Jedyne dwa przedmioty, które pokochałam to biologia i historia tak naprawdę :') A dzięki komu? Nauczycielom, którzy wszystkie rzeczy opowiadali w bardzo ciekawych przykładach. Teraz nauczyciele są kompletnie inni :( Myślą, że przeczytają jedną stronę z podręcznika, który ma dwie części po 500 stron to pomyślą sobie, że uczniowie będą najmądrzejsi? Są w błędzie...dlatego nie nawidzę gimnazjum :) Pewnie was już zanudziłam dlatego przejdę do konkretów :)
- Podobało się? :)
- Następne opowiadanie niebawem :D
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp. :D
- Do jakich idziecie klas? Może nawet do nowych szkół? Ja niestety muszę jeszcze trochę czasu przetrwać w gimnazjum :'( Ale za niedługo powiem: Goodbye my school :) To będzie piękny moment :)
- Może ktoś z was miałby ochotę na konkurs? :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
poniedziałek, 29 sierpnia 2016
piątek, 26 sierpnia 2016
środa, 24 sierpnia 2016
2.46
*Ola*
Wyszłam z komendy próbując zbytnio nie wpadać nikomu w oko,a następnie wsiadłam do samochodu i szybko odjechałam...Niestety nie zauważyłam że Mikołaj i Emilka mnie zauważyli...
*Mikołaj*
- Kurwa gdzie on pojechała. ?-zapytał wściekły Mikołaj.
- No nie wiem...kurde boję się o nią-powiedziała smutna Emilka.
- Musimy jechać za nią-oznajmił Białach.
- No dobra...jedźmy-odparła Czarnowłosa.
*Ola*
35 minut później...
Właśnie opuściła swój samochód i Wolnym krokiem udała się strony w Starej kopalni. Nie wiedziałam co mogę tam zastać ale musiałam znaleźć Jacka bo wiedziałam że Jacek nie może cierpieć przeze mnie. Przeszłam Przez kopalni po czym rozmyślałam gdzie powinnam pójść ale ostatecznie poszłam na prawo Gdzie od razu ujrzałam schody , po których przeszłam. Szłam zwracając uwagę na każdy Zakręt w różnorodne pomieszczenia. Szłam i nagle ktoś mnie zaatakował od tyłu i przyłożył mi coś do ust po czym straciłam przytomność.
5 minut później...
- Pobudka suko-krzyknął męski głos.
- Moja gło...czego wy od nas chcecie. ?-zapytałam zdenerwowana jednocześnie przerażona.
- Jak to czego?...Chcemy się odpłacić co nam zrobiłaś-powiedział Wasyl po czym uderzył mnie z całej siły w brzuch a potem pięścią w twarz co wywołało sporą ilość krwi na mojej twarzy...ale i tak gorzej było mi z brzuchem, który mnie niemiłosiernie zaczął boleć.
- Nienawidzę was-krzyknęłam najgłośniej jak tylko umiałam.
*Jacek*
Leżałem bezczynnie z myślą co jeszcze zrobić do czasu kiedy usłyszałem krzyk-mogłem sobie rękę uciąć, że usłyszałem moją Olę. Co ona tu robi ? Siedziałem zdenerwowany a po parunastu minutach ktoś otworzył drzwi i wepchnął Olę do pomieszczenia. Kubek wziął kajdanki i przypiął Olę nimi do jednego z rogów.
- No to sobie tutaj trochę posiedzisz-oznajmił uśmiechnięty Kubek po czym wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy Kubek wyszedł z pomieszczenia wpadłam w panikę i zaczęłam płakać nie zwracając uwagi na Jacka...
- Olka...oni ci to zrobili. ?-zapytał wściekły zarazem przestraszony Jacek.
- No tak-powiedziałam cicho szlochając.
- Zabiję tych skurwieli-krzyknął Nowak patrząc smutno na mnie.
- Boli-wyszeptałam.
- Co cię boli. ?-zapytał przerażony Jacek.
- Brzuch-wymamrotałam przez łzy.
- Jak coś się stanie z dzieckiem to ich osobiście zamknę w komorze gazowej i z chęcią popatrzę jak tam zdychają-powiedział wkurzony Jacek.
- Jacek...boję się-powiedziałam.
- Wszystko będzie dobrze-odparł Jacek po czym jedną ręką zaczął czegoś szukać po kieszeniach.
- Ale czego ty teraz szukasz. ?-zapytałam zapłakana.
- Mam-krzyknął cicho Jacek.
- Ale co masz. ?-zapytałam zdziwiona.
- Kluczyk do twoich kajdanek-odpowiedział cicho blondyn.
- I tak nam w niczym nie pomoże-westchnęłam.
- Najpierw musisz je złapać-oznajmił Jacek - Złapiesz. ?-zapytał po chwili.
- No spróbuję-odpowiedziałam po czym Jacek rzucił mi kluczyk do kajdanek a ja odblokowałam swoją rękę i od razu podbiegłam cicho do Jacka.
- Nic ci nie jest. ? Zrobili ci coś. ?-zapytałam przestraszona.
- Nie... trochę mnie skarcili ale nic mi nie jest-uśmiechnąłem się lekko.
- Chociaż tyle-odparłam po czym się przytuliłam do blondyna.
- A teraz muszę pomyśleć jakby uciec z tej kopalni-powiedział Jacek.
- Kiedy się ten koszmar skończy. ? Ja tak dalej nie dam rady-wyszeptałam.
- Dasz radę. Znajdą nas na pewno-oznajmił Nowak.
- Jacek...-zaczęłam.
- Tak. ?-zapytałem.
- Ostatnio podczas akcji dali mi nadajnik GPS...-powiedziałam cicho.
- I. ?-zapytał zaskoczony starszy aspirant.
- Zapomniałam im oddać. Mam go w jednej z kieszeni przy sobie-powiedziałam.
- Ale czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałaś. ?-zapytał zdziwiony Jacek.
- W sumie nie wiem...oby ktoś to z komendy zauważył-oznajmiłam po czym usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi...
***********************************************************************************Hejka :) Na początku chciałam was przeprosić, że nie dodałam wcześniej opowiadania ale nie dawno co wróciłam spod namiotów (byłam pod namiotami 5 nocy więc wiecie :P) No i dodatkowo nie miałam zbytnio internetu by coś napisać więc przepraszam ;)
A teraz tak jak zawsze:
- Podobało się opowiadanie. ? :D
- Następne opowiadanie niebawem :D
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp.
- Piszcie swoje blogi-chętnie na nie zajrzę i skomentuję :D
- (pytanie takie o bez celu Xd) Macie jakieś autografy ekipy PiP?? <3 Jak macie to również napiszcie :) Ja mam od Wojciecha Sukiennika i w następnym tygodniu wysyłam list ze zdjęciem do Magdy Malcharek :)
Pozdrawiam gorąco Wiktoria Rudaa
Wyszłam z komendy próbując zbytnio nie wpadać nikomu w oko,a następnie wsiadłam do samochodu i szybko odjechałam...Niestety nie zauważyłam że Mikołaj i Emilka mnie zauważyli...
*Mikołaj*
- Kurwa gdzie on pojechała. ?-zapytał wściekły Mikołaj.
- No nie wiem...kurde boję się o nią-powiedziała smutna Emilka.
- Musimy jechać za nią-oznajmił Białach.
- No dobra...jedźmy-odparła Czarnowłosa.
*Ola*
35 minut później...
Właśnie opuściła swój samochód i Wolnym krokiem udała się strony w Starej kopalni. Nie wiedziałam co mogę tam zastać ale musiałam znaleźć Jacka bo wiedziałam że Jacek nie może cierpieć przeze mnie. Przeszłam Przez kopalni po czym rozmyślałam gdzie powinnam pójść ale ostatecznie poszłam na prawo Gdzie od razu ujrzałam schody , po których przeszłam. Szłam zwracając uwagę na każdy Zakręt w różnorodne pomieszczenia. Szłam i nagle ktoś mnie zaatakował od tyłu i przyłożył mi coś do ust po czym straciłam przytomność.
5 minut później...
- Pobudka suko-krzyknął męski głos.
- Moja gło...czego wy od nas chcecie. ?-zapytałam zdenerwowana jednocześnie przerażona.
- Jak to czego?...Chcemy się odpłacić co nam zrobiłaś-powiedział Wasyl po czym uderzył mnie z całej siły w brzuch a potem pięścią w twarz co wywołało sporą ilość krwi na mojej twarzy...ale i tak gorzej było mi z brzuchem, który mnie niemiłosiernie zaczął boleć.
- Nienawidzę was-krzyknęłam najgłośniej jak tylko umiałam.
*Jacek*
Leżałem bezczynnie z myślą co jeszcze zrobić do czasu kiedy usłyszałem krzyk-mogłem sobie rękę uciąć, że usłyszałem moją Olę. Co ona tu robi ? Siedziałem zdenerwowany a po parunastu minutach ktoś otworzył drzwi i wepchnął Olę do pomieszczenia. Kubek wziął kajdanki i przypiął Olę nimi do jednego z rogów.
- No to sobie tutaj trochę posiedzisz-oznajmił uśmiechnięty Kubek po czym wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy Kubek wyszedł z pomieszczenia wpadłam w panikę i zaczęłam płakać nie zwracając uwagi na Jacka...
- Olka...oni ci to zrobili. ?-zapytał wściekły zarazem przestraszony Jacek.
- No tak-powiedziałam cicho szlochając.
- Zabiję tych skurwieli-krzyknął Nowak patrząc smutno na mnie.
- Boli-wyszeptałam.
- Co cię boli. ?-zapytał przerażony Jacek.
- Brzuch-wymamrotałam przez łzy.
- Jak coś się stanie z dzieckiem to ich osobiście zamknę w komorze gazowej i z chęcią popatrzę jak tam zdychają-powiedział wkurzony Jacek.
- Jacek...boję się-powiedziałam.
- Wszystko będzie dobrze-odparł Jacek po czym jedną ręką zaczął czegoś szukać po kieszeniach.
- Ale czego ty teraz szukasz. ?-zapytałam zapłakana.
- Mam-krzyknął cicho Jacek.
- Ale co masz. ?-zapytałam zdziwiona.
- Kluczyk do twoich kajdanek-odpowiedział cicho blondyn.
- I tak nam w niczym nie pomoże-westchnęłam.
- Najpierw musisz je złapać-oznajmił Jacek - Złapiesz. ?-zapytał po chwili.
- No spróbuję-odpowiedziałam po czym Jacek rzucił mi kluczyk do kajdanek a ja odblokowałam swoją rękę i od razu podbiegłam cicho do Jacka.
- Nic ci nie jest. ? Zrobili ci coś. ?-zapytałam przestraszona.
- Nie... trochę mnie skarcili ale nic mi nie jest-uśmiechnąłem się lekko.
- Chociaż tyle-odparłam po czym się przytuliłam do blondyna.
- A teraz muszę pomyśleć jakby uciec z tej kopalni-powiedział Jacek.
- Kiedy się ten koszmar skończy. ? Ja tak dalej nie dam rady-wyszeptałam.
- Dasz radę. Znajdą nas na pewno-oznajmił Nowak.
- Jacek...-zaczęłam.
- Tak. ?-zapytałem.
- Ostatnio podczas akcji dali mi nadajnik GPS...-powiedziałam cicho.
- I. ?-zapytał zaskoczony starszy aspirant.
- Zapomniałam im oddać. Mam go w jednej z kieszeni przy sobie-powiedziałam.
- Ale czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałaś. ?-zapytał zdziwiony Jacek.
- W sumie nie wiem...oby ktoś to z komendy zauważył-oznajmiłam po czym usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi...
***********************************************************************************Hejka :) Na początku chciałam was przeprosić, że nie dodałam wcześniej opowiadania ale nie dawno co wróciłam spod namiotów (byłam pod namiotami 5 nocy więc wiecie :P) No i dodatkowo nie miałam zbytnio internetu by coś napisać więc przepraszam ;)
A teraz tak jak zawsze:
- Podobało się opowiadanie. ? :D
- Następne opowiadanie niebawem :D
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły, itp.
- Piszcie swoje blogi-chętnie na nie zajrzę i skomentuję :D
- (pytanie takie o bez celu Xd) Macie jakieś autografy ekipy PiP?? <3 Jak macie to również napiszcie :) Ja mam od Wojciecha Sukiennika i w następnym tygodniu wysyłam list ze zdjęciem do Magdy Malcharek :)
Pozdrawiam gorąco Wiktoria Rudaa
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
2.45
*Ola*
- Olka, jeżeli chcesz tam wrócisz to ja jadę z tobą, tylko... No wiesz, dużo ryzykujesz. A jak ci coś zrobią. ?-zapytała zdenerwowana Emilka po czym przyszedł do mnie SMS.
- Kto napisał. ?-zapytała czarnowłosa a ja po krótkiej chwili spojrzałam na nią z przerażeniem.
- O nie-wyjąkałam po czym pokazałam Emili SMS'a, w którym było zdjęcie pobitego Jacka.
- Dobra, wracamy do Wrocławia-oznajmiła Emilia.
- To ja idę szybko po rzeczy-odparłam
- Ok... Tylko się pośpiesz-oznajmiła Emilka.
20 minut później...
Właśnie wsiadłyśmy do samochodu Emilii, zapnęłyśmy pasy po czym odjechałyśmy z jej rodziców posesji. Każda godzina dłużyła się niemiłosiernie, chciałam z Emilią porozmawiać jednak wiem, że ma dużo spraw przezemnie. W końcu jednak dojechałyśmy do Wrocławia, pierwsze miejsce, do którego wpadłyśmy to była komenda. Zaparkowałyśmy jak najbliżej jej po czym szybko weszłyśmy do budynku...
- Tato. !-krzyknęłam kiedy zobaczyłam go na końcu korytarza.
- olka... Co ty tutaj do cholery robisz, miałaś się trzymać do końca sprawy jak najdalej Wrocławia-oznajmił zdenerwowany Wysocki.
- No wiem... Ale musiałam wrócić. Dostałam parę zdjęć pobitego Jacka-odparłam załamana.
- niedobrze... A z jakiego numeru telefonu wysłali ci zdjęcia.? -zapytał inspektor.
- Z telefonu Jacka-odpowiedziałam.
- No to nie jest tak źle... O buźka, weź jak najszybciej namierz numer telefonu Nowaka.
- ok.-odpowiedział policjant.
- A wy wiecie, że nie możecie opuścić komendy.-oznajmił komendant.
- Jak to. ? Przecież ja muszę go znaleść-odparłam rozpłaczona.
- Przecież oni Olu mają donosicieli, tylko cię zobaczą i powiedzą to Wasylowi-powiedział Wysocki.
- No dobrze-powiedziałam zrezygnowana.
Po rozmowie udałam się do policyjnej kuchni by zrobić sobie cherbatę oraz spędzić trochę czasu w samotności... Jednak nie było mi to dane...
- Hej Ola-powiedział Mikołaj.
- Hej-odpowiedziałam bez energi.
- Znajdą Jacka, zobaczysz... Jeszcze będziesz mi opowiadała jaki jest marudny-odparł wesoło Mikołaj by mnie rozśmieszyć.
- Tak myślisz. ?-zapytałam.
- Tak właśnie myślę-odpowiedział bez zastanowienia Białach.
Porozmawiałam jeszcze trochę z Mikołajem po czym dostałam kolejnego SMS'a: I TAK CIĘ ZNAJDZIEMY SUKO, WIĘC LEPIEJ PRZYJEDŹ JUŻ TERAZ BO INACZEJ TWÓJ KOCHAŚ UMRZE. Kiedy to przeczytałam zaczęłam płakać ale szybko się ogarnęłam i zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia... Na szczęście nikogo po drodze nie spotkałam.
*Jacek*
- Czego odemnie chcesz. ?-zapytałem wkurzony.
- Ta twoja suka zamknęła nas... Teraz wszyscy za to zapłacicie-odparł Wasyl.
- Ale sami sobie zasłużyliście więc nie widzę w ogóle waszego problemu-oznajmił Jacek.
- Tak, tylko to właśnie Wysocka nas tak naprawdę zamknęła więc to właśnie przez nią będziecie teraz cierpieć-powiedział kubek.
- Yhy-westchnęłem.
- Ty no popatrz jaki kozak-zaśmiał się Wasyl po czym Kubek z całej siły pięścią uderzył mnie w brzuch.
Po chwili obaj wyszli z pomieszczenia. Czułem, że jest mi coraz słabiej oraz dodatkowo bałem się cholernie o Olę. Nie miałem pojęcia gdzie jest i czy czasami jej już niczego nie zrobili...
**********************************************************************************************Cześć :)
Obiecałam, że dziś dodam? Więc dodałam (może godzina jest już puźna ale właśnie wieczorami lepiej mi się i myśli i właśnie piszę :D)
A teraz jak zawsze:
- Podobało się? :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Jak myślicie... Czy komuś coś się stanie, z kimś się porzegnamy na stałe? :)
Pozdrawiam ciepło :)
Wiktoria Rudaa
- Olka, jeżeli chcesz tam wrócisz to ja jadę z tobą, tylko... No wiesz, dużo ryzykujesz. A jak ci coś zrobią. ?-zapytała zdenerwowana Emilka po czym przyszedł do mnie SMS.
- Kto napisał. ?-zapytała czarnowłosa a ja po krótkiej chwili spojrzałam na nią z przerażeniem.
- O nie-wyjąkałam po czym pokazałam Emili SMS'a, w którym było zdjęcie pobitego Jacka.
- Dobra, wracamy do Wrocławia-oznajmiła Emilia.
- To ja idę szybko po rzeczy-odparłam
- Ok... Tylko się pośpiesz-oznajmiła Emilka.
20 minut później...
Właśnie wsiadłyśmy do samochodu Emilii, zapnęłyśmy pasy po czym odjechałyśmy z jej rodziców posesji. Każda godzina dłużyła się niemiłosiernie, chciałam z Emilią porozmawiać jednak wiem, że ma dużo spraw przezemnie. W końcu jednak dojechałyśmy do Wrocławia, pierwsze miejsce, do którego wpadłyśmy to była komenda. Zaparkowałyśmy jak najbliżej jej po czym szybko weszłyśmy do budynku...
- Tato. !-krzyknęłam kiedy zobaczyłam go na końcu korytarza.
- olka... Co ty tutaj do cholery robisz, miałaś się trzymać do końca sprawy jak najdalej Wrocławia-oznajmił zdenerwowany Wysocki.
- No wiem... Ale musiałam wrócić. Dostałam parę zdjęć pobitego Jacka-odparłam załamana.
- niedobrze... A z jakiego numeru telefonu wysłali ci zdjęcia.? -zapytał inspektor.
- Z telefonu Jacka-odpowiedziałam.
- No to nie jest tak źle... O buźka, weź jak najszybciej namierz numer telefonu Nowaka.
- ok.-odpowiedział policjant.
- A wy wiecie, że nie możecie opuścić komendy.-oznajmił komendant.
- Jak to. ? Przecież ja muszę go znaleść-odparłam rozpłaczona.
- Przecież oni Olu mają donosicieli, tylko cię zobaczą i powiedzą to Wasylowi-powiedział Wysocki.
- No dobrze-powiedziałam zrezygnowana.
Po rozmowie udałam się do policyjnej kuchni by zrobić sobie cherbatę oraz spędzić trochę czasu w samotności... Jednak nie było mi to dane...
- Hej Ola-powiedział Mikołaj.
- Hej-odpowiedziałam bez energi.
- Znajdą Jacka, zobaczysz... Jeszcze będziesz mi opowiadała jaki jest marudny-odparł wesoło Mikołaj by mnie rozśmieszyć.
- Tak myślisz. ?-zapytałam.
- Tak właśnie myślę-odpowiedział bez zastanowienia Białach.
Porozmawiałam jeszcze trochę z Mikołajem po czym dostałam kolejnego SMS'a: I TAK CIĘ ZNAJDZIEMY SUKO, WIĘC LEPIEJ PRZYJEDŹ JUŻ TERAZ BO INACZEJ TWÓJ KOCHAŚ UMRZE. Kiedy to przeczytałam zaczęłam płakać ale szybko się ogarnęłam i zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia... Na szczęście nikogo po drodze nie spotkałam.
*Jacek*
- Czego odemnie chcesz. ?-zapytałem wkurzony.
- Ta twoja suka zamknęła nas... Teraz wszyscy za to zapłacicie-odparł Wasyl.
- Ale sami sobie zasłużyliście więc nie widzę w ogóle waszego problemu-oznajmił Jacek.
- Tak, tylko to właśnie Wysocka nas tak naprawdę zamknęła więc to właśnie przez nią będziecie teraz cierpieć-powiedział kubek.
- Yhy-westchnęłem.
- Ty no popatrz jaki kozak-zaśmiał się Wasyl po czym Kubek z całej siły pięścią uderzył mnie w brzuch.
Po chwili obaj wyszli z pomieszczenia. Czułem, że jest mi coraz słabiej oraz dodatkowo bałem się cholernie o Olę. Nie miałem pojęcia gdzie jest i czy czasami jej już niczego nie zrobili...
**********************************************************************************************Cześć :)
Obiecałam, że dziś dodam? Więc dodałam (może godzina jest już puźna ale właśnie wieczorami lepiej mi się i myśli i właśnie piszę :D)
A teraz jak zawsze:
- Podobało się? :)
- Następne opowiadanie niebawem :)
- Jak myślicie... Czy komuś coś się stanie, z kimś się porzegnamy na stałe? :)
Pozdrawiam ciepło :)
Wiktoria Rudaa
niedziela, 14 sierpnia 2016
Pytania...Wrocław...Błagam was o pomoc :D
Mam prośbę/pytanie :)
Zamierzam do końca sierpnia przyjechać do Wrocławia (od mojego miasta 80km Xd)
No i mam pytania:
1. O której godzinie powinnam zacząć zwiedzanie? :)
2. Co warto tam odwiedzić? :)
3. Czy normalnie mogłabym pojechać do grupy ATM żeby (znaczy jakbym miała szczęście Xdd) poznać naszą ukochaną załogę? :)
3a. A jeżeli tak to czy jest jakaś szansa na komunikacje w te tereny? :)
4. Czy ktoś z was mieszka we Wrocławiu i mógłby/chciałby mi potowarzyszyć mi przez ten jeden dzień ? :) (pytam się o to bo do Wrocławia teraz nie miałam ogóle czasu przyjechać i moja orientacja w tym mieście jest bardzo kiepska Xdd Hehe)
Mam nadzieję, że ktoś mi odpowie bo naprawdę mi na tym zależy :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
P. S. Następne opowiadanie pojawi się jutro :)
Zamierzam do końca sierpnia przyjechać do Wrocławia (od mojego miasta 80km Xd)
No i mam pytania:
1. O której godzinie powinnam zacząć zwiedzanie? :)
2. Co warto tam odwiedzić? :)
3. Czy normalnie mogłabym pojechać do grupy ATM żeby (znaczy jakbym miała szczęście Xdd) poznać naszą ukochaną załogę? :)
3a. A jeżeli tak to czy jest jakaś szansa na komunikacje w te tereny? :)
4. Czy ktoś z was mieszka we Wrocławiu i mógłby/chciałby mi potowarzyszyć mi przez ten jeden dzień ? :) (pytam się o to bo do Wrocławia teraz nie miałam ogóle czasu przyjechać i moja orientacja w tym mieście jest bardzo kiepska Xdd Hehe)
Mam nadzieję, że ktoś mi odpowie bo naprawdę mi na tym zależy :D
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
P. S. Następne opowiadanie pojawi się jutro :)
czwartek, 11 sierpnia 2016
2.44
(...)
Tata Emilki nałożył mi na talerzyk grillowanego stęka, którego zjadłam ze smakiem. Dużo przez ten czas rozmawiałam z Emilką oraz jej rodzicami a po grillu postanowiłam zadzwonić do Jacka lecz kiedy chciałam to zrobić ktoś zaczął do mnie dzwonić...
- Dzień dobry, rozmawiam z panią Aleksandrą Wysocką. ?-zapytał damski głos.
- Tak, a z kim rozmawiam. ?-zapytałam.
- Zapomniałam się przedstawić, nazywam się Joanna Krupska. Jestem pielęgniarką z miejskiego szpitala we Wrocławiu-przedstawiła się kobieta.
- A coś się stało. ?-zapytałam.
- Mamy duży problem. Pana Jacka nie ma na terenie szpitala i czy pani ma teraz z nim kontakt. ?-zapytała pielęgniarka.
- Ale jak to go nie ma? Przecież się jeszcze rano z nim widziałam ale musiałam wyjechać na jakiś czas-odparłam.
- A czy pani wie gdzie w tej chwili mógłby przebywać pan Jacek. ?-zapytała kobieta.
- Nie mam pojęcia gdzie może teraz przebywać... Nie wiem, chyba tylko w domu-powiedziałam.
- No dobrze, sprawdzimy to-powiedziała pielęgniarka po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Kiedy się rozłączyłam bardzo się zaniepokoiłam tym co powiedziała mi pielęgniarka.
Emilia szybko zauważyła, że coś się stało...
- Olu co się stało. ?-zapytała Emilka.
- Dzwonili ze szpitala...-zaczęłam coraz bardziej przerażona.
- I. ?-zapytała już zaniepokojona czarnowłosa.
- Zniknął-dokończyłam po czym wpadłam w panikę.
- Ale jak to. ?-zapytała bardzo zdziwiona Emilia.
- No niewiem. mało mi powiedziała pielęgniarka.
- Ola...nie chcę cię straszyć czy coś ale czy byłaby taka możliwość by Wasyl i Kubek mieliby w tym coś wspólnego. ?-zapytała Drawska a ja zaczęłam płakać.
- Ja, ja niewiem, przecież to chore. Muszę wrócić do Wrocławia-powiedziałam zrozpłaczona.
- Ale jak wrócisz do Wrocławia to mogą cię znaleść a potem kurwa cię zgwałcić lub zabić-oznajmiła zdenerwowana Emilia.
- A jak mu się coś stanie. ?-zapytałam przerażona.
- Zadzwoń do twojego ojca i powiec mu o wszystkim-zaproponowała Emilka.
- No ok. -odpowiedziałam.
15 minut później...
Właśnie skończyłam rozmawiać z ojcem, który gdy tylko się o tym dowiedział zaczął poszukiwania z różnymi wyższymi pionami. Następnie poszłam do kuchni zrobić sobie cherbatę po czym usiadłam przed laptopem i włączyłam stronę z rozkładem pociągów. Byłam tak zdesperowana, że chciałam już dzisiaj wyjechać żeby szukać Jacka. Byłam tak zapatrzona, że nie zauważyłam jak Emilka jednym ruchem zabiera mi laptopa z przed nosa.
*Jacek*
Obudziłem się w jakimś pustym pomieszczeniu, wszystko mnie bolało a moja jedna ręka była przyczepiona kajdankami do rurki. Usłyszałem z 2 lub 3 głosy, rozglądnołem się po pokoju ale niczego na pierwszy rzut oka nie zauważyłem. Nie wiedziałem co zrobić, jedyne czego się bałem to to czy Oli nic nie zrobili jednak wiem, że Ola wyjechała z miasta więc mam nadzieję, że nic jej nie zrobią. Chwilę przyglądałem się ze szczególami aż zauważyłem klucz do kajdanek. Byłem za daleko by do nich dosięgnąć ale za to koło mnie leżał długi kij, którym udało mi się złapać kluczyk po czym odczepiłem kajdanki...
**********************************************************************************************Cześć 😃 Co tam u was? Jak się czujecie? Jak tam w ogóle wakacje? Piszcie :) Bardzo Chętnie czytam wasze komentarze :)
A więc tak:
- Podobało się? 😃
- Kolejne opowiadanie niebawem 😃
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp. 😃
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
Tata Emilki nałożył mi na talerzyk grillowanego stęka, którego zjadłam ze smakiem. Dużo przez ten czas rozmawiałam z Emilką oraz jej rodzicami a po grillu postanowiłam zadzwonić do Jacka lecz kiedy chciałam to zrobić ktoś zaczął do mnie dzwonić...
- Dzień dobry, rozmawiam z panią Aleksandrą Wysocką. ?-zapytał damski głos.
- Tak, a z kim rozmawiam. ?-zapytałam.
- Zapomniałam się przedstawić, nazywam się Joanna Krupska. Jestem pielęgniarką z miejskiego szpitala we Wrocławiu-przedstawiła się kobieta.
- A coś się stało. ?-zapytałam.
- Mamy duży problem. Pana Jacka nie ma na terenie szpitala i czy pani ma teraz z nim kontakt. ?-zapytała pielęgniarka.
- Ale jak to go nie ma? Przecież się jeszcze rano z nim widziałam ale musiałam wyjechać na jakiś czas-odparłam.
- A czy pani wie gdzie w tej chwili mógłby przebywać pan Jacek. ?-zapytała kobieta.
- Nie mam pojęcia gdzie może teraz przebywać... Nie wiem, chyba tylko w domu-powiedziałam.
- No dobrze, sprawdzimy to-powiedziała pielęgniarka po czym nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Kiedy się rozłączyłam bardzo się zaniepokoiłam tym co powiedziała mi pielęgniarka.
Emilia szybko zauważyła, że coś się stało...
- Olu co się stało. ?-zapytała Emilka.
- Dzwonili ze szpitala...-zaczęłam coraz bardziej przerażona.
- I. ?-zapytała już zaniepokojona czarnowłosa.
- Zniknął-dokończyłam po czym wpadłam w panikę.
- Ale jak to. ?-zapytała bardzo zdziwiona Emilia.
- No niewiem. mało mi powiedziała pielęgniarka.
- Ola...nie chcę cię straszyć czy coś ale czy byłaby taka możliwość by Wasyl i Kubek mieliby w tym coś wspólnego. ?-zapytała Drawska a ja zaczęłam płakać.
- Ja, ja niewiem, przecież to chore. Muszę wrócić do Wrocławia-powiedziałam zrozpłaczona.
- Ale jak wrócisz do Wrocławia to mogą cię znaleść a potem kurwa cię zgwałcić lub zabić-oznajmiła zdenerwowana Emilia.
- A jak mu się coś stanie. ?-zapytałam przerażona.
- Zadzwoń do twojego ojca i powiec mu o wszystkim-zaproponowała Emilka.
- No ok. -odpowiedziałam.
15 minut później...
Właśnie skończyłam rozmawiać z ojcem, który gdy tylko się o tym dowiedział zaczął poszukiwania z różnymi wyższymi pionami. Następnie poszłam do kuchni zrobić sobie cherbatę po czym usiadłam przed laptopem i włączyłam stronę z rozkładem pociągów. Byłam tak zdesperowana, że chciałam już dzisiaj wyjechać żeby szukać Jacka. Byłam tak zapatrzona, że nie zauważyłam jak Emilka jednym ruchem zabiera mi laptopa z przed nosa.
*Jacek*
Obudziłem się w jakimś pustym pomieszczeniu, wszystko mnie bolało a moja jedna ręka była przyczepiona kajdankami do rurki. Usłyszałem z 2 lub 3 głosy, rozglądnołem się po pokoju ale niczego na pierwszy rzut oka nie zauważyłem. Nie wiedziałem co zrobić, jedyne czego się bałem to to czy Oli nic nie zrobili jednak wiem, że Ola wyjechała z miasta więc mam nadzieję, że nic jej nie zrobią. Chwilę przyglądałem się ze szczególami aż zauważyłem klucz do kajdanek. Byłem za daleko by do nich dosięgnąć ale za to koło mnie leżał długi kij, którym udało mi się złapać kluczyk po czym odczepiłem kajdanki...
**********************************************************************************************Cześć 😃 Co tam u was? Jak się czujecie? Jak tam w ogóle wakacje? Piszcie :) Bardzo Chętnie czytam wasze komentarze :)
A więc tak:
- Podobało się? 😃
- Kolejne opowiadanie niebawem 😃
- Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp. 😃
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
czwartek, 4 sierpnia 2016
2.43
Następny dzień...
Wstałam dosyć wcześnie bo już o 7:30. Leniwym krokiem udałam się w stronę kuchni gdzie zrobiłam sobie jajecznicę oraz kawę. Gdy wszystko było już gotowe usiadłam sobie na kanapie w salonie i włączyłam telewizję. Byłam już na granicy przerażenia... Jaki kolwiek program bym włączyła wszędzie było nadawane o tym cholernym Wasylu. Kiedy zjadłam śniadanie, ubrałam się, postanowiłam sprawdzić ostatni raz moją walizkę czy na pewno wszystko mam-wyszło na to, że o niczym nie zapomniałam. Wyszłam z mieszkania zamykając je porządnie by nikt się nie włamał. Ruszyłam do mojego auta, zapakowałam wszystko w bagażniku po czym ruszyłam w stronę szpitala.
25 minut później...
- Hej skarbie-przywitałam się z Jackiem buziakiem.
- Hej piękna. Co tam u ciebie. ?-zapytał Jacek.
- Trochę się źle czuję z tym, że muszę wyjechać bez ciebie-odparlam smutno.
- No mi też. Ale najważniejsze byś była bezpieczna-powiedział Jacek i mnie pocałował.
- Jacek... Ale ty też na siebie uważaj-powiedziałam troskliwie.
- No wiem. W ogóle ślicznie wyglądasz-odarł już radośnie Jacek.
- Dzięki. Ty również wygląszam niczemu sobie-odpowiedziałam po czym puściłam Jackowi oczko.
- A daleko wyjeżdżasz. ?-zapytał Jacek.
- No trochę na pewno tam będę miała jazdy. Ale przecież codziennie będę z tobą rozmawiać-odparłam radośnie.
- A nie powinnaś czasem zmienić na ten czas numeru telefonu. ?-zapytał blondyn.
- No chyba nie mam innego wyboru-odparłam smutno.
- Tutaj w barze możesz kupić sobie starter jak coś-powiedział niebieskooki.
- To ja zaraz wracam opowiedziałam.
- Ok. To ja czekam-odpowiedział Nowak.
5 minut później miałam już zakupiony nowy starter. Włożyłam nową kartę do telefonu po czym wróciłam do Jacka.
- Już jestem-powiedziałam.
- Wpisz mi swój nowy numer telefonu-zaproponował blondyn.
- Ok. Daj telefon-powiedziałam po czym wpisałam Jackowi mój nowy numer.
- Pamiętaj, żeby innym jeszcze przesłać-odparł Jacek.
- Tak, tak. Zaraz to zrobię-odpowiedziałam.
- Kocham cię Olu-powiedział Jacek, a ja się do niego lekko uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też kocham. Muszę już iść-powiedziałam ze łzami w oczach.
- Ej... Tylko nie płacz. Będzie dobrze, za parę dni a nawet krócej ich złapią i wszystko się ułoży-powiedział delikatnie Jacek.
- Obyś miał racje, pa-odparłam po czym się do niego mocno przytuliłam w po dłuższej chwili zaczęłam się kierować do drzwi wyjściowych.
- Kocham cię-szepnęłam po czym znikłam za drzwiami.
Kiedy wyszłam ze szpitala czekałam już na mnie Emilka, podeszłam do niej i się przywitałyśmy po czym weszłyśmy weszłyśmy do jej auta. Kiedy Emilka odpaliła samochód miałam w głowie jedną myśl-niech ten koszmar się jak najszybciej zakończył.
*Jacek*
Leżałem sobie i czytałem książkę a w między czasie pielęgniarka zmieniała mi opatrunek a
kiedy już mi zmieniła opuściła pokój. Parę minut później zacząłem lekko przysypiać a kiedy już zamknąłem oczy usłyszałem czyjeś kroki, otworzyłem oczy a nademną stało dwoóch facetów. Chciałem już krzyczeć by mi ktoś pomógł ale jeden z nich przyłożył mi coś do ust przez co traciłem przytomność... Jedyne co udało mi się wykrzyczeć to: odczepcie się od Oli. Potem już straciłem przytomność.
*Ola*
Około 6 godzin poźniej byłyśmy już na miejscu. Przywitała nas mama Emilki po czym zaprosiła nas do domu. Emilka pokazała mi mój pokuj a jak wszystko rozpakowałam to udałam się na ogródek gdzie akurat tata Emilki rozpalał grilla...
**********************************************************************************************Hej wam :D
Co tam u was ? Bo u mnie gorąco jak cholera Xdd 😃😃😃😂😂😂
Więc standardowo:
- Podobało się ?
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Piszcie komentarze, opinie, sugestie, pomysły itp.😃
- Być może za niedługo na blogu pojawi się miniaturka :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
Wstałam dosyć wcześnie bo już o 7:30. Leniwym krokiem udałam się w stronę kuchni gdzie zrobiłam sobie jajecznicę oraz kawę. Gdy wszystko było już gotowe usiadłam sobie na kanapie w salonie i włączyłam telewizję. Byłam już na granicy przerażenia... Jaki kolwiek program bym włączyła wszędzie było nadawane o tym cholernym Wasylu. Kiedy zjadłam śniadanie, ubrałam się, postanowiłam sprawdzić ostatni raz moją walizkę czy na pewno wszystko mam-wyszło na to, że o niczym nie zapomniałam. Wyszłam z mieszkania zamykając je porządnie by nikt się nie włamał. Ruszyłam do mojego auta, zapakowałam wszystko w bagażniku po czym ruszyłam w stronę szpitala.
25 minut później...
- Hej skarbie-przywitałam się z Jackiem buziakiem.
- Hej piękna. Co tam u ciebie. ?-zapytał Jacek.
- Trochę się źle czuję z tym, że muszę wyjechać bez ciebie-odparlam smutno.
- No mi też. Ale najważniejsze byś była bezpieczna-powiedział Jacek i mnie pocałował.
- Jacek... Ale ty też na siebie uważaj-powiedziałam troskliwie.
- No wiem. W ogóle ślicznie wyglądasz-odarł już radośnie Jacek.
- Dzięki. Ty również wygląszam niczemu sobie-odpowiedziałam po czym puściłam Jackowi oczko.
- A daleko wyjeżdżasz. ?-zapytał Jacek.
- No trochę na pewno tam będę miała jazdy. Ale przecież codziennie będę z tobą rozmawiać-odparłam radośnie.
- A nie powinnaś czasem zmienić na ten czas numeru telefonu. ?-zapytał blondyn.
- No chyba nie mam innego wyboru-odparłam smutno.
- Tutaj w barze możesz kupić sobie starter jak coś-powiedział niebieskooki.
- To ja zaraz wracam opowiedziałam.
- Ok. To ja czekam-odpowiedział Nowak.
5 minut później miałam już zakupiony nowy starter. Włożyłam nową kartę do telefonu po czym wróciłam do Jacka.
- Już jestem-powiedziałam.
- Wpisz mi swój nowy numer telefonu-zaproponował blondyn.
- Ok. Daj telefon-powiedziałam po czym wpisałam Jackowi mój nowy numer.
- Pamiętaj, żeby innym jeszcze przesłać-odparł Jacek.
- Tak, tak. Zaraz to zrobię-odpowiedziałam.
- Kocham cię Olu-powiedział Jacek, a ja się do niego lekko uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też kocham. Muszę już iść-powiedziałam ze łzami w oczach.
- Ej... Tylko nie płacz. Będzie dobrze, za parę dni a nawet krócej ich złapią i wszystko się ułoży-powiedział delikatnie Jacek.
- Obyś miał racje, pa-odparłam po czym się do niego mocno przytuliłam w po dłuższej chwili zaczęłam się kierować do drzwi wyjściowych.
- Kocham cię-szepnęłam po czym znikłam za drzwiami.
Kiedy wyszłam ze szpitala czekałam już na mnie Emilka, podeszłam do niej i się przywitałyśmy po czym weszłyśmy weszłyśmy do jej auta. Kiedy Emilka odpaliła samochód miałam w głowie jedną myśl-niech ten koszmar się jak najszybciej zakończył.
*Jacek*
Leżałem sobie i czytałem książkę a w między czasie pielęgniarka zmieniała mi opatrunek a
kiedy już mi zmieniła opuściła pokój. Parę minut później zacząłem lekko przysypiać a kiedy już zamknąłem oczy usłyszałem czyjeś kroki, otworzyłem oczy a nademną stało dwoóch facetów. Chciałem już krzyczeć by mi ktoś pomógł ale jeden z nich przyłożył mi coś do ust przez co traciłem przytomność... Jedyne co udało mi się wykrzyczeć to: odczepcie się od Oli. Potem już straciłem przytomność.
*Ola*
Około 6 godzin poźniej byłyśmy już na miejscu. Przywitała nas mama Emilki po czym zaprosiła nas do domu. Emilka pokazała mi mój pokuj a jak wszystko rozpakowałam to udałam się na ogródek gdzie akurat tata Emilki rozpalał grilla...
**********************************************************************************************Hej wam :D
Co tam u was ? Bo u mnie gorąco jak cholera Xdd 😃😃😃😂😂😂
Więc standardowo:
- Podobało się ?
- Kolejne opowiadanie niebawem :)
- Piszcie komentarze, opinie, sugestie, pomysły itp.😃
- Być może za niedługo na blogu pojawi się miniaturka :)
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
2.42
(...)
Przekroczyłam próg szpitala i od razu pobiegłam w stronę pokoju gdzie leżał Jacek. Kiedy weszłam do pokoju od razu podbiegłam cicho do Jacka po czym usiadłam na krześle obok niego. Delikatnie dotknęłam jego dłoni a on powolnym ruchem obrucił głowę w stronę mojej a ja jedyne co zrobiłam to się do niego lekko uśmiechnęłam po czym Jacek ścisnął moją dłoń...
- Tak się o ciebie bałam-powiedziałam cicho a Jacek się delikatnie uśmiechnął.
- jak się czujesz. ?-zapytałam.
- Przy tobie zawsze dobrze-odparł ze swoim uśmieszkiem Jacek.
- Ale tak na serio, coś cię boli. ? Bo jak coś pójdę po lekarza-oznajmiłam.
- Nie... Wszystko jest ok. -powiedział Jacek.
- A coś ci przynieść. ?-zapytałam.
- Nie dziękuję-odpowiedział blondyn.
- No ok. Wiesz... Ja pójdę do twojego lekarza zapytać się ogólnie o twój stan i ile będziesz jeszcze tutaj leżeć-powiedziałam.
- No dobrze. A wrócisz jeszcze. ?-zapytał z nadzieją Jacek.
- Chyba tak-powiedziałam po czym pocałowałam Jacka delikatnie w policzek.
3 minutypowiedzieć .
- Proszę-usłyszałam po zapukaniu w drzwi.
- Dzień dobry-zaczęłam.
- Dzień dobry...co panią do mnie sprowadza. ?-zapytał lekarz.
- Chciałam się zapytać o Jacka Nowaka... W sensie jego stan ogólny i kiedy mógłby opuścić szpital-powiedziałam.
- A więc tak Pan Jacek jest w stanie dobrym więc wyjdzie ze szpitala za 6 dni-odparł lekarz.
- To dobrze... Już myślałam, że będzie to trwało dłużej-odparłam po czym się uśmiechnęłam do lekarza.
Po rozmowie z lekarzem udałam się na chwilę jeszcze do Jacka by przekazać mu najważniejsze informacje a następnie udałam się do mieszkania. Weszłam do salonu i usiadłam na sofie po czym zaczęłam sobie rozmyślać co bym mogła teraz porobić. Po dłuższej chwili zdecydowałam się na zrobienie jabłecznika. Wyjęłam wszystkie niezbędne produkty po czym wzięłam się do roboty.
60 minut później...
Właśnie wsadziłam ciasto do piekarnika i zastanawiałam się kogo mogłabym zaprosić, ostatecznie wybrałam Emilkę. Gdy do niej zadzwoniłam wyszło na to, że chętnie do mnie wpadnie. Uwówiłyśmy się, żeby przyszła do mnie za 1,5 godziny, ponieważ ciasto będzie już zrobione i wystygnięte. Po rozmowie postanowiłam pooglądać sobie telewizję, przełanczałam kanał za kanałem aż w końcu niespodziewanie usłyszałam komunikat z serwisu informacyjnego: Uwaga, panowie pod pseudonimem: Wasyla oraz Kubka uciekli z więzienia pod szczególnym nadzorem przy klasztornej we Wrocławiu. Jeżeli ktoś ich zauważy/rozpozna proszony jest niezwłocznie poinformować o tym fakcie policji.
Kiedy to usłyszałam byłam po prostu przerażona, ponieważ to właśnie głównie ja zamknęłam ich we więzieniu a jak teraz uciekli będą chcieli się na mnie zemścić.
Tak długo rozmyślałam o tym fakcie, aż się zorientowałam, że jabłecznik jest już gotowy.
Przeszłam do kuchni i wyjęłam ciasto z piekarnika po czym położyłam je na kredensie. Po tych czynnościach udałam się na balkon przy czym usiadłam sobie na leżaku i zaczęłam czytać swoją nową książkę. Po 30 minutach przyszła Emilka, przyniosłam nam do salonu świeżo zrobione ciasto oraz kawę. Usiadłyśmy na sofie i zaczęłyśmy rozmawiać...
- Olu... -zaczęła Emilka.
- Tak. ?-zapytałam.
- Bo... Jeszcze przed wyjściem do ciebie oglądałam telewizję i usłyszałam pewien komunikat-powiedziała Emilia.
- Chodzi o Wasyla i Kubka-odparłam smutno.
- No tak... Ola ty nie możesz teraz być sama w domu bo oni teraz mogą ci coś zrobić-odparła czarnowłosa.
- Ale co ja mogę zrobić. ?-zapytałam bezsilnie.
- Musisz się na jakiś czas przeprowadzić...takie jest moje zdanie-odparła Emilia.
- A co z Jackiem. ?-zapytałam.
- On leży jeszcze w szpitalu więc nic mu się nie stanie-oznajmiła czarnowłosa.
- A gdzie się mogłabym przeprowadzić. ?-zapytałam smutno.
- Możemy się przeprowadzić do moich rodziców...tam będziesz bezpieczna-powiedziała Emilka.
- No dobra... Tylko teraz muszę to powiedzieć Jackowi, ojcu i Mikołaj-powiedziałam.
- To jak coś jutro wyjeżdżamy około 11 jak coś-oznajmiła Emilia.
- Ok. -odpowiedziałam.
Gdy Emilka wyszła z mojego mieszkania zadzwoniłam do Jacka, Mikołaja i mojego ojca by przekazać im o moim wyjeździe. Wszyscy mi powiedzieli, że jak coś to żebym do nich dzwoniła jak najczęściej. Najbardziej było mi smutno, że musiałam opuścić Jacka... Tak bardzo go kocham a muszę go zostawić. Jednak mnie rozumie, że to wszystko jest dla mojego dobra.
**********************************************************************************************Cześć 😃😃😃
Więc tak jak zawsze:
1. Podobało się ? 😃
2. Kolejne opowiadanie niebawem 😃
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp.😃😃
4. Kto nie może się doczekać nowego sezonu ? 😍😍😍 Ja już nie mogę się doczekać 😍
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
Przekroczyłam próg szpitala i od razu pobiegłam w stronę pokoju gdzie leżał Jacek. Kiedy weszłam do pokoju od razu podbiegłam cicho do Jacka po czym usiadłam na krześle obok niego. Delikatnie dotknęłam jego dłoni a on powolnym ruchem obrucił głowę w stronę mojej a ja jedyne co zrobiłam to się do niego lekko uśmiechnęłam po czym Jacek ścisnął moją dłoń...
- Tak się o ciebie bałam-powiedziałam cicho a Jacek się delikatnie uśmiechnął.
- jak się czujesz. ?-zapytałam.
- Przy tobie zawsze dobrze-odparł ze swoim uśmieszkiem Jacek.
- Ale tak na serio, coś cię boli. ? Bo jak coś pójdę po lekarza-oznajmiłam.
- Nie... Wszystko jest ok. -powiedział Jacek.
- A coś ci przynieść. ?-zapytałam.
- Nie dziękuję-odpowiedział blondyn.
- No ok. Wiesz... Ja pójdę do twojego lekarza zapytać się ogólnie o twój stan i ile będziesz jeszcze tutaj leżeć-powiedziałam.
- No dobrze. A wrócisz jeszcze. ?-zapytał z nadzieją Jacek.
- Chyba tak-powiedziałam po czym pocałowałam Jacka delikatnie w policzek.
3 minutypowiedzieć .
- Proszę-usłyszałam po zapukaniu w drzwi.
- Dzień dobry-zaczęłam.
- Dzień dobry...co panią do mnie sprowadza. ?-zapytał lekarz.
- Chciałam się zapytać o Jacka Nowaka... W sensie jego stan ogólny i kiedy mógłby opuścić szpital-powiedziałam.
- A więc tak Pan Jacek jest w stanie dobrym więc wyjdzie ze szpitala za 6 dni-odparł lekarz.
- To dobrze... Już myślałam, że będzie to trwało dłużej-odparłam po czym się uśmiechnęłam do lekarza.
Po rozmowie z lekarzem udałam się na chwilę jeszcze do Jacka by przekazać mu najważniejsze informacje a następnie udałam się do mieszkania. Weszłam do salonu i usiadłam na sofie po czym zaczęłam sobie rozmyślać co bym mogła teraz porobić. Po dłuższej chwili zdecydowałam się na zrobienie jabłecznika. Wyjęłam wszystkie niezbędne produkty po czym wzięłam się do roboty.
60 minut później...
Właśnie wsadziłam ciasto do piekarnika i zastanawiałam się kogo mogłabym zaprosić, ostatecznie wybrałam Emilkę. Gdy do niej zadzwoniłam wyszło na to, że chętnie do mnie wpadnie. Uwówiłyśmy się, żeby przyszła do mnie za 1,5 godziny, ponieważ ciasto będzie już zrobione i wystygnięte. Po rozmowie postanowiłam pooglądać sobie telewizję, przełanczałam kanał za kanałem aż w końcu niespodziewanie usłyszałam komunikat z serwisu informacyjnego: Uwaga, panowie pod pseudonimem: Wasyla oraz Kubka uciekli z więzienia pod szczególnym nadzorem przy klasztornej we Wrocławiu. Jeżeli ktoś ich zauważy/rozpozna proszony jest niezwłocznie poinformować o tym fakcie policji.
Kiedy to usłyszałam byłam po prostu przerażona, ponieważ to właśnie głównie ja zamknęłam ich we więzieniu a jak teraz uciekli będą chcieli się na mnie zemścić.
Tak długo rozmyślałam o tym fakcie, aż się zorientowałam, że jabłecznik jest już gotowy.
Przeszłam do kuchni i wyjęłam ciasto z piekarnika po czym położyłam je na kredensie. Po tych czynnościach udałam się na balkon przy czym usiadłam sobie na leżaku i zaczęłam czytać swoją nową książkę. Po 30 minutach przyszła Emilka, przyniosłam nam do salonu świeżo zrobione ciasto oraz kawę. Usiadłyśmy na sofie i zaczęłyśmy rozmawiać...
- Olu... -zaczęła Emilka.
- Tak. ?-zapytałam.
- Bo... Jeszcze przed wyjściem do ciebie oglądałam telewizję i usłyszałam pewien komunikat-powiedziała Emilia.
- Chodzi o Wasyla i Kubka-odparłam smutno.
- No tak... Ola ty nie możesz teraz być sama w domu bo oni teraz mogą ci coś zrobić-odparła czarnowłosa.
- Ale co ja mogę zrobić. ?-zapytałam bezsilnie.
- Musisz się na jakiś czas przeprowadzić...takie jest moje zdanie-odparła Emilia.
- A co z Jackiem. ?-zapytałam.
- On leży jeszcze w szpitalu więc nic mu się nie stanie-oznajmiła czarnowłosa.
- A gdzie się mogłabym przeprowadzić. ?-zapytałam smutno.
- Możemy się przeprowadzić do moich rodziców...tam będziesz bezpieczna-powiedziała Emilka.
- No dobra... Tylko teraz muszę to powiedzieć Jackowi, ojcu i Mikołaj-powiedziałam.
- To jak coś jutro wyjeżdżamy około 11 jak coś-oznajmiła Emilia.
- Ok. -odpowiedziałam.
Gdy Emilka wyszła z mojego mieszkania zadzwoniłam do Jacka, Mikołaja i mojego ojca by przekazać im o moim wyjeździe. Wszyscy mi powiedzieli, że jak coś to żebym do nich dzwoniła jak najczęściej. Najbardziej było mi smutno, że musiałam opuścić Jacka... Tak bardzo go kocham a muszę go zostawić. Jednak mnie rozumie, że to wszystko jest dla mojego dobra.
**********************************************************************************************Cześć 😃😃😃
Więc tak jak zawsze:
1. Podobało się ? 😃
2. Kolejne opowiadanie niebawem 😃
3. Komentujcie, piszcie opinie, sugestie, pomysły itp.😃😃
4. Kto nie może się doczekać nowego sezonu ? 😍😍😍 Ja już nie mogę się doczekać 😍
Pozdrawiam Wiktoria Rudaa
Subskrybuj:
Posty (Atom)