Wstałam dzisiaj o 8:20, wstałam, ubrałam się, zjadłam lekkie śniadanie. Dzisiaj miałam wolne więc postanowiłam pójść na spacer. Ostatecznie wybrałam łąkę na przedmieściach, uwielbiałam tam chodzić. Po 30 minutach byłam na miejscu, wzięłam ze sobą plecak w, którym miałam koc, picie, książkę. Położyłam go na trawie, również książkę i picie. Chciałam już usiąść ale usłyszałam pisk opon a po chwili przeogromny ból, leżałam na trawie i nie mogłam się ruszyć z bólu. Widziałam, że
był to chłopak; myślałam, że chociaż zadzwoni po pomoc ale się myliłam- odjechał na rozpędzie. Próbowałam złapać telefon ale nie mogłam, był to za silny ból dla mnie. Po 30 minutach usłyszałam wołanie mojego imienia ale nie mogłam sobie tego głosu przypomnieć.....
- Ola !-krzyknął męski głos, który z bliska już skojarzyłam.
- Jacek ?-zapytałam cicho.
- Tak, leż i się nie ruszaj-oznajmił stanowczo Jacek po czym zadzwonił na pogotowie.
- Dziękuję-powiedziałam słabo.
- A ja cię przepraszam-oznajmił Jacek.
- Ale za co mnie przepraszasz ?-zapytałam.
- Widziałem jak w ciebie wjechał ten suk****n. Jak krzyknęłaś z bólu od razu zrozumiałem, że to byłaś ty. Mogłem cię szybciej wyszukać ale w tej wysokiej trawie nie było to takie łatwe-oznajmił Jacek.
- Ale to nic. Uratowałeś mi życie-powiedziałam i próbowałam przytulić się do Jacka.
- Nie ruszaj się Olu, jeszcze zdążysz się ze mną przytulić nie jeden raz. Ale teraz nic nie rób bo mogłaś sobie zrobić coś z kręgosłupem-powiedział z troską Jacek.
- Dobrze. Nie będę się ruszać-zaśmiałam się delikatnie.
- No ja myślę-również zaśmiał się blondyn.
Po kolejnych 5 minutach przyjechała karetka, która od razu zabrała mnie do szpitala.
2 tygodnie później...
Dzisiaj miałam opuścić skromne progi szpitala. .Lekarz powiedział, że miałam na prawdę mnóstwo szczęścia, ze mogę chodzić lub, że nie jestem połamana. Gdy wyszłam z gabinetu ujrzałam Jacka, który od razu do mnie podbiegł...
- Cześć Ola-przywitał mnie Jacek.
- Cześć Jacek, a co ty tutaj robisz ?-zapytałam.
- Chciałem po ciebie przyjechać, żebyś nie musiała całego Wrocławia przejść w takim stanie-uśmiechnął się Jacek.
- Dzięki-powiedziałam i posłałam Jackowi szczery uśmiech.
Gdy szłam długim korytarzem do wyjścia, Jacek zauważył, ze z nogą nie jest najlepiej. Podszedł do mnie bliżej i wziął na ręce...
- Jacek, puść mnie-powiedziałam.
- Męczysz się przez to, nie pozwolę ci teraz chodzić-powiedział stanowczym głosem blondyn.
- Trochę boli ale poradzę sobie-powiedziałam spokojnie.
- To ja się na ciebie obrażę-powiedział Jacek.
- No nie obrażaj się Jacek-powiedziałam.
- Czyli wygrałem ?-zapytała z uśmiechem.
- Wygrałeś-powiedziałam po czym wybuchłam śmiechem.
W aucie.....
- Jacek, mam do ciebie pytanie-zaczęłam.
- Słucham cię.
- Gdy był ten wypadek...skąd się tam wziąłeś ?-zapytałam zaciekawiona.
- Bardzo lubię tam chodzić-oznajmił Jacek.
- Ja też-powiedziałam.
- To co, najpierw do ciebie po rzeczy a potem do mnie ?-zapytał Jacek.
- Tak, tak...zaraz po co do ciebie ?-zapytałam zaskoczona.
- Lekarz powiedział, że nie możesz być teraz sama-oznajmił Jacek.
- Ale czy to dobry pomysł ?-zapytałam.
- Nawet bardzo dobry-dodał Jacek.
- No dobrze-oznajmiłam po czym się uśmiechnęłam a Jacek to odwzajemnił.
Godzinę później....
Właśnie jechaliśmy ode mnie, myślałam, że pojedziemy do Jacka a pojechaliśmy w bardzo dobrze znanym dla mnie kierunku czyli tam gdzie miałam wypadek. Trochę byłam zaskoczona tym.
Gdy byliśmy na łące, Jacek przyszykował koc, kanapki, ciepłą herbatę.
- To co, jemy ?-zapytał mnie Jacek.
- Tak, jedzmy-odpowiedziałam smutno.
- Co się stało ?-zapytał mnie Jacek patrząc mi głęboko w oczy.
- Boję się, że zaraz znowu trafię na medyczne przez tego idiotę-oznajmiłam.
- Nic nigdy ci się już nie stanie, obiecuję-powiedział Jacek i pocałował w czoło.
- Dziękuję ci za wszystko-oznajmiłam, chciałam Jacka pocałować w policzek ale on jak na złość skręcił głową tak, że nasze usta się dotknęły. Jacek mnie delikatnie pocałował a ja ten pocałunek odwzajemniłam. Już nic nie musieliśmy sobie mówić, bo gesty powiedziały już wszytko za nas.
..............................................................................................................................................
Miniaturka obiecana, jest :D Mam nadzieję, że się podoba. Piszcie opinie ;)
Pierwsze opowiadanie już za niedługo...obiecuję na słowo harcerza :)
Więc piszcie, komentujcie, sugestie mile widziane tak jak nowe pomysły ;D
PRAGNĘ WAM PODZIĘKOWAĆ ZA PONAD 10 000 WYŚWIETLEŃ <3 KOCHANI JESTEŚCIE <3 <3 <3
Pozdrawiam was gorąco Wiktoria Rudaa